Znalazłam swoją niszę, w której moja twórczość wreszcie czuje się swobodnie. To fanfiction. Czytacie na własną odpowiedzialność, bo moje fanfiki ociekają spoilerami :-)
Spotkanie autorskie - 23.11.2018
Pobierz link
Facebook
Twitter
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
-
Jeśli jesteście zainteresowani spotkaniem ze mną, serdecznie zapraszam do Krakowa w piątek 23 listopada br. o godz. 19:00 - Kawiarnia Literacka, ul. Krakowska 41.
Pojawił się w szkole niespodziewanie. Z pewnym siebie uśmiechem przywitał zebrany już na dziedzińcu szkoły niezły tłumek uczniów – każdy w swoim gronie przyjaciół lub wielbicieli. O tak… To był jego żywioł. Był przyzwyczajony do wzbudzania powszechnego zainteresowania i zachwytu gdziekolwiek się pojawił. Nie inaczej było dzisiaj. Wszystkie rozmowy ucichły, wszystkie oczy wpatrzone były w niego. Tak, to lubił… Rozejrzał się uważnie. O, chwileczkę. Ktoś zignorował jego pojawienie się. Dwie dziewczyny gadały jak najęte w kącie, zupełnie nie zwracając na niego uwagi. Ani na to, jakie poruszenie wywołał. „Wyzwanie przyjęte” pomyślał i ruszył zdecydowanym krokiem w ich stronę. - Nie no, śmiech na sali! – zirytowała się Chloe, czym przyciągnęła uwagę znajdujących się nieopodal kolegów z klasy. – No co wy?! Przecież to… niedorzeczne! – dodała ze złością, widząc, że nowy przystojniak kieruje prosto do tej gamoniowatej Marinette Dupain-Cheng. Marinette była właśnie w trakcie opowiadania s
Uwaga! Będą spoilery! Jeśli nie oglądałaś/eś odcinka "Mr Pigeon 72", to odradzam czytanie dzisiejszego postu! *** Wiele obiecywałam sobie po dzisiejszym odcinku "Mr Pigeon 72". Wszyscy czekaliśmy na to, żeby zobaczyć, co się stanie po tym, jak Marinette wyznała Alyi, że jest Biedronką. Zgodnie z moimi przypuszczeniami Alya zabrała się do wspierania przyjaciółki w ogarnięciu wszystkich aspektów bycia Strażnikiem Miraculów. I bardzo dobrze! Niech Marinette wreszcie nie robi wszystkiego sama, bo można się zajechać... Jestem zachwycona Kagami, tym że nadal przyjaźni się z Marinette i że wyczuwa jej emocje. Jej zachowanie wobec Adriena może się wydawać nieco zaskakujące - nagle po takim totalnym oddaniu Adrienowi, odpuściła go sobie całkowicie. Ale jeśli przypomnimy sobie odcinek, w którym debiutowała ("Riposta"), to wszystko staje się bardziej logiczne... Tam po przegraniu pojedynku w szkole całkowicie zrezygnowała z zajęć szermierki. Zero-jedynkowo. Albo na 1
Dzwonek na lekcję przerwał ich pocałunek. Uczniowie zaczęli zmierzać w kierunku klas. Marinette spojrzała na Adriena lekko nieprzytomnie. Dotknęła dłonią ust i nagle spłynęło na nią olśnienie. - Nie… - szepnęła przerażona. - Co się stało? – natychmiast wrócił na ziemię ze swojej chmurki radosnego niebytu. - To niemożliwe… - zaczęła uważnie studiować jego twarz. Kiedy jej wzrok zjechał na jego pierścień, Adrien już zrozumiał. O Boże… Rozpoznała go… Po pocałunku? - Wszystko ci wyjaśnię, Marinette… - zaczął. - O Boże… Muszę usiąść… - wyszeptała w lekkim szoku i osunęła się na podłogę. Natychmiast usiadł obok niej. Tak jakby miała mu się wymknąć, jeśli tego nie zrobi. Chwycił ją za rękę. - Marinette, ja ci to wszystko… - znów spróbował się wytłumaczyć, ale ona nagle zaczęła się śmiać. I to w głos. Czy tylko mu się wydawało, czy to był szczęśliwy śmiech? Spojrzał na nią nieśmiało. - Och, to by wiele wyjaśniało! – wykrztusiła z trudem opanowując śmiech. – A już się martwiłam
Adrien nigdy nie wyobrażał sobie, że jeszcze kiedykolwiek w życiu będzie miał ochotę chodzić po ścianach. Przez ostatnie kilka lat co wieczór zamykał się w pokoju i pisał te swoje kody, które na przeciętnego człowieka były po prostu ciągiem bezsensownych literek, on zaś oczami wyobraźni widział, w co te literki ostatecznie się przekształcą. Alya i Nino nie przeszkadzali mu w takim spędzaniu czasu, zresztą woleli w tym czasie zajmować się sobą… Ale tego sobotniego wieczora Adrien nie mógł się skupić na programowaniu. Szalał za to z niepokoju. Już drugi raz w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin łapał mdlejącą Marinette. W samym łapaniu nie było nic nieprzyjemnego, oczywiście. Jakby mu tylko pozwoliła, to nosiłby ją na rękach bez przerwy. Bardziej martwiło go to, że ona padała praktycznie bez życia, po czym zasypiała długim, niespokojnym snem, a jemu nie wypadało siedzieć przy niej bez końca. Bo… No właśnie… Nie wypadało mu… A poza tym… Poza tym wybiła ósma, a on czuł przemo
Ciepła kąpiel nie pomogła. Podobnie jak gorąca herbata podana przez Adriena, kiedy tylko Marinette wyszła z łazienki. Zimny deszcz, przemęczenie i stres okazały się mieszanką wybuchową i ostatecznie pokonały dziewczynę i to w trybie ekspresowym. Nie zdążyła nawet dopić herbaty, kiedy poczuła, że zaczyna jej kapać z nosa. Zerwała się z krzesła, żeby pobiec po jakieś chusteczki. Nie zrobiła nawet kroku, bo pokój nagle zawirował i Marinette poczuła, że odpływa w nicość. Ocknęła się w środku nocy, czując nieznośne gorąco. Tak naprawdę obudziła ją czyjaś chłodna dłoń na jej czole. Chłodna i delikatna. Uchyliła powieki, ale wszystko nadal było rozmyte, w półmroku. Jedyna poświata dochodziła przez uchylone drzwi jej sypialni. - Śpij spokojnie, Księżniczko… - usłyszała szept tuż obok. Szept, który brzmiał niemal czule. Szept, któremu towarzyszyło delikatne pogłaskanie jej policzka. - Dziękuję, Kocie… - mruknęła, uśmiechając się na wpół świadomie. - Odpoczywaj… I znów odpłynęła. C
Komentarze
Prześlij komentarz