Miraculum FanFiction: Luka - cz. 20

Gabriel Agreste stał dokładnie w tym samym miejscu, w którym był, kiedy wybiegli z holu. Marinette nie mogła jednak oprzeć się wrażeniu, że widział i słyszał ich rozmowę. Jakim cudem zdążył tak szybko się przemieszczać? Chyba że miał gdzieś ukryte zdalne urządzenie monitorujące?
- Widzę, synu, że masz dar przekonywania.
- Tato… - westchnął Adrien.
- No, już dobrze, już dobrze. – uśmiechnął się Gabriel, tym razem całkiem ciepło. Oboje spojrzeli na niego ze zdumieniem. Wyglądał jak ktoś zupełnie inny. – Tak się tylko z tobą droczę. No, chodźmy, młoda damo. Może w salonie będzie nam się wygodniej rozmawiało.
Marinette czuła się trochę, jakby wchodziła do jaskini lwa. I zastanawiała się, czy wyjdzie z niej żywa. Ale był z nią Adrien. Dawał nikłe poczucie bezpieczeństwa. Ścisnęła jego dłoń. To dodało jej odwagi. Usiedli w wytwornym salonie – Adrien i Marinette na kanapie, a naprzeciwko nich Gabriel Agreste. Marinette mimowolnie stwierdziła, że to bardzo eleganckie, ale jednocześnie zimne pomieszczenie. Utrzymane w czerni i bieli. Biedny Adrien… W jakim domu musiał dorastać!
- A zatem… Jesteście parą. – odezwał się Gabriel, przerywając ciszę.
- Tak, tato. – odpowiedział Adrien, nie spuszczając wzroku z twarzy ojca.
- Czy będzie nietaktem, jeśli zapytam, jak to się stało?
- Tato! – wykrzyknął oburzony Adrien.
- Zrozum, synu. Bardzo mnie to interesuje.
- A nie sądzisz, że to trochę wścibskie? – uniósł się Adrien.
- Adrien… - szepnęła Marinette uspokajająco. – Nie dziw się tacie. Obracamy się w różnych światach. Na pierwszy rzut oka może to wyglądać trochę… hmmm… dziwnie, że coś w ogóle nas łączy.
- Przecież łączy nas mnóstwo rzeczy! – odpowiedział jej z zapałem.
- Ja wiem! – roześmiała się. – Ale dla twojego taty nie musi to być takie oczywiste, prawda?
Adrien spojrzał na nią zdumiony. Nie tylko jej słowa go zaskoczyły, ale też spokój, z jakim je wypowiedziała. Czy ona się w ogóle nie boi jego ojca?
- Bardzo rozsądna z ciebie dama, Marinette… - stwierdził Gabriel Agreste z namysłem.
- Och, dziękuję za komplement.
- Dziewczęta w twoim wieku raczej chyba preferują inne komplementy. – skomentował.
- Tato! – jęknął Adrien. Czy ta rozmowa musi być taka… koszmarna?
- Skrywasz w sobie wiele talentów. Teraz już się nie dziwię, że mój syn za tobą szaleje.
Marinette zarumieniła się. Przez myśl jej przemknęła obawa, że ojciec Adriena specjalnie użył słowa „skrywasz”, bo wciąż podejrzewa ją o bycie Biedronką. Ale postanowiła nie drążyć tego tematu teraz. Musiała skupić się na rozmowie.
- Dzię… Dziękuję. – wyjąkała już naprawdę zakłopotana.
- Mam nadzieję, że będziesz miała dobry wpływ na Adriena. Zdarzają mu się… hmm… trudniejsze emocjonalnie chwile. A widzę, że jesteś bardzo dobrze ułożoną osobą. To dobrze. Może się przy tobie trochę… hmm… uspokoi.
- Tato… - Adrien wyglądał, jakby chciał się zapaść pod ziemię, a Marinette miała ochotę wybuchnąć śmiechem. Dobrze, że Gabriel Agreste nie widział, jak przez ostatni rok zachowywała się nierozsądnie przy jego synu!
- Zastanawiam się, jak to się stało, że taka rozsądna dziewczyna zwróciła swoją uwagę na tak nierozsądnego chłopca, jakim jest mój syn.
- Nie wiem, dlaczego pan uważa, że Adrien jest nierozsądny. – Marinette zacisnęła dłoń na dłoni chłopaka, dając mu do zrozumienia, żeby się nie odzywał. Czuła, że powoli już traci cierpliwość. I miała niejasne podejrzenia, że Gabriel trochę się bawi ich kosztem. To dało jej dodatkową siłę, żeby wyrazić swoje zdanie. Zupełnie jak wtedy, kiedy walczyła o uznanie jej autorstwa projektu melonika. – Adrien przede wszystkim jest bardzo wrażliwym człowiekiem. Zawsze myśli o innych i pomaga ludziom w potrzebie. Zawsze mnie wspierał, jak tego potrzebowałam.
- Naprawdę? – podchwycił Gabriel, składając dłonie tak, że stykały się samymi opuszkami palców. Znalazł w tej rozmowie interesujący wątek. A Marinette, która wyczuła jego zainteresowanie, od razu zaczęła się pilnować. – A kiedyż to mój syn wykazał się taką empatią?
- Och, takich sytuacji było kilka. Kiedyś przyjechał do mnie, żeby pomóc mi porozumieć się z moim wujem, który mówił do mnie tylko po chińsku, a ja nie potrafiłam się sklecić jednego poprawnego zdania nawet z pomocą elektronicznego tłumacza. Innym razem uratował mnie przed atakiem jakiegoś robota, który grasował po Paryżu. Akurat byliśmy w parku… A ten robot chyba polował na mnie. Och, i kiedyś pożyczył mi parasol… - westchnęła i rozmarzyła się na chwilę, przypominając sobie tamten dzień. Adrien ścisnął jej dłoń i spojrzał na nią z wdzięcznością. – On też namówił mnie, żebym wystartowała w konkursie na projekt melonika. Bo… ja jestem jednak trochę nieśmiała i jakoś nie miałam odwagi…
- Nie zauważyłem, żebyś była nieśmiała, młoda damo. Wyrażasz swoje zdanie bardzo stanowczo, jak na swój wiek. Tak samo było podczas prezentacji projektów meloników. – przypomniał sobie Gabriel Agreste.
- Jestem zaskoczona, że mnie pan pamięta. – wyznała Marinette.
- Twój projekt zapadł mi w pamięć. Jak również i to, jak go broniłaś. – uśmiechnął się znów tym swoim dziwnym, nieprzeniknionym uśmiechem.
- Och, no tak… - spuściła oczy zażenowana. – Ale sam pan rozumie. Musiałam coś zrobić. Żaden projektant nie przejdzie obojętnie obok plagiatu swojej pracy!
- Masz rację. – kiwnął głową z uznaniem Gabriel. – Jesteś bardzo dojrzałym twórcą jak na swój wiek. Czy masz może jakieś swoje projekty? Chętnie bym je zobaczył.
- Och… - zarumieniła się Marinette. Na samą myśl, że podziwiany przez nią projektant mody jest zainteresowany obejrzeniem jej projektów, poczuła szaloną radość. Już prawie sięgnęła po swój szkicownik, ale przypomniała sobie swój najnowszy projekt. Nie, nie może pokazać projektu własnej sukni ślubnej na pierwszym spotkaniu z potencjalnym przyszłym teściem!
- Pozwól, że dam ci dobrą radę. Zawsze noś przy sobie zeszyt, blok lub po prostu kilka czystych kartek. Nigdy nie wiesz, kiedy spłynie na ciebie natchnienie.
- Och, dziękuję. To naprawdę bardzo dobra rada. Zwykle nie rozstaję się ze szkicownikiem. Ale dzisiaj jestem… byłam chyba trochę rozkojarzona.
- Hmm. To zrozumiałe. – Gabriel uśmiechnął się do niej niemal ciepło. – A teraz wybaczcie, obowiązki mnie wzywają. Adrien! Przyślę do was zaraz Natalię. Musimy zapoznać Marinette z twoim rozkładem zajęć. – na koniec zwrócił się do Marinette. – Jako rozsądna dziewczyna zdajesz sobie sprawę, że wasze spotkania nie mogą zbyt mocno zdezorganizować grafiku Adriena?
- Tato, proszę… - jęknął Adrien, czując się coraz bardziej zażenowany.
- Oczywiście… - szepnęła w tym samym czasie Marinette.
Po wyjściu Gabriela, spojrzeli na siebie niepewnie. Adrien wyciągnął rękę do Marinette. Ich palce się spotkały. Ale oboje czuli się skrępowani, zupełnie jakby jakaś ukryta kamera wciąż obserwowała każdy ich ruch.
- Chyba już wiem, czemu wolisz przychodzić do mnie. – uśmiechnęła się nieśmiało Marinette i zrobiła krok w jego stronę.
- Yhm… - odpowiedział jej uśmiechem, również robiąc krok w jej stronę i zaplatając palce ich dłoni. – Ale u mnie też bywa fajnie. Nie zawsze jest tak oficjalnie.
- Mhm… Złota klatka… - mruknęła w jego koszulę. – Więc jednak mnie wciśniecie w twój grafik… - zażartowała.
- Obstawiam w czwartki między szermierką a chińskim.
- Ale to tylko półtorej godziny! – wyrwało się jej.
- Skąd wiesz? – wykrzyknął zdumiony i spojrzał na nią.
- Twój grafik mam już rozpracowany od jakiegoś czasu. – uśmiechnęła się znacząco, na co on się roześmiał i mocno ją objął.
- Nie przestajesz mnie zaskakiwać! – wyznał, przytulając ją do siebie. A następnie szepnął jej do ucha tak cicho, że ledwie go usłyszała: - Myślisz, że go przekonaliśmy?
Podniosła wzrok i nieznacznie się uśmiechnęła. A on już musiał ją pocałować. Oboje wiedzieli, że została jeszcze druga połowa planu. Musieli jeszcze przekonać Władcę Ciem, że nic nie łączy Biedronki i Czarnego Kota.

---
Lukacz. 19  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->  Luka cz. 21



Komentarze

Popularne:

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1

Pan Gołąb po raz 72

Ta Noc - cz.20

Miraculum FanFiction: Troublemaker cz. 6

Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 15