Miraculum FanFiction: Luka - cz. 19

Dojechali pod dom Adriena – jak przyznała Marinette przed samą sobą – zdecydowanie za szybko. Jeśli Gabriel Agreste wrócił z podróży, to zaraz będzie po wszystkim. Poczuła, że żołądek wywinął jej potrójne salto w brzuchu. Czy tak czuł się Adrien w piątek przed rozmową z jej rodzicami? Ale jej rodzice zawsze byli do niego przyjaźnie nastawieni. A Gabriel Agreste to chodząca góra lodowa! Taka Elsa z „Krainy lodu” bez umiejętności kochania. Bez szans na stopienie lodu w sercu…
Weszli do holu i ujrzeli Gabriela Agreste’a stojącego na schodach naprzeciwko wejścia. Przyglądał im się w milczeniu. Marinette przypomniało się, jak odnosiła mu książkę. To było przerażające doświadczenie. A teraz miała przeżyć coś jeszcze gorszego. A jeśli on ją upokorzy przed Adrienem?
- Dzień dobry, synu. – przywitał się chłodno Gabriel. – Widzę, że przyprowadziłeś koleżankę. Zamierzacie razem odrabiać lekcje?
- Tato… Hmmm… No właśnie chciałem ci przedstawić Marinette Dupain-Cheng.
- Znam ją przecież, Adrien. Zdaje się, że wygrała konkurs na projekt melonika, który nosiłeś w ostatniej kampanii reklamowej.
- No tak… Ale…
- I niedawno odwiedziła nas, a raczej mnie, żeby oddać naszą małą zgubę… - dodał z uśmiechem, ale nie był to miły uśmiech. Marinette wydał się on wręcz złowieszczy. Czy tata Adriena ich przejrzał?
- Wiem od Marinette, że to ona odniosła ci książkę. – nie dał się zbić z tropu Adrien. – Tyle, że… Sytuacja się trochę zmieniła od tamtego dnia, tato. Bo chciałem powiedzieć… Że… Marinette jest moją dziewczyną. – wykrztusił wreszcie.
- Dziewczyną? – zdumiał się Gabriel i splótł palce w zamyśleniu. – Wydawało mi się, synu, że zakochany byłeś w Biedronce?
- Tato! – wykrzyknął Adrien, czerwieniąc się okropnie.
- Naprawdę? – spytała Marinette, doskonale odgrywając niemiłe zaskoczenie.
- Nie, Marinette. – Adrien podjął grę. – To nie tak. Nie słuchaj, co mówi tata. Coś mu się chyba pomyliło.
- Tak, tak… Najwyraźniej coś mi się pomyliło. – uśmiechnął się przebiegle Gabriel.
Marinette trochę się przestraszyła, że przejrzał ich plan. Nie przekonali go. Co powinna zrobić? Scenę zazdrości? To nie było w jej stylu. Bardziej w jej stylu byłoby wycofanie się i spędzenie reszty życia w swoim pokoju, najlepiej pod kocem.
- Nie, nic nie szkodzi, Adrien. – uśmiechnęła się przepraszająco i spuściła wzrok. – Naprawdę. Wiesz… Ja wiedziałam, że to trochę zbyt pięknie wyglądało… Ja… ja może już sobie pójdę.
- Nie no, co ty, Marinette! Zaczekaj! – Adrien rzucił się za nią w pogoń, rzucając przez ramię z wyrzutem: - No i coś ty, tato, najlepszego zrobił?
- Miałem jak najlepsze intencje… - mruknął Gabriel, odprowadzając ich nieprzeniknionym wzrokiem.
Marinette zatrzymała się dopiero za bramą. Wiedziała, że Adrien za nią pobiegnie. Musieli odegrać swoje role do końca, a w bramie aż roiło się od kamer i mikrofonów. Gabriel Agreste na pewno będzie chciał podejrzeć ich rozmowę.
- Marinette, zaczekaj!
- Nie musiałeś za mną biec. – odpowiedziała mu. – Ja… ja sobie poradzę.
- Och, Marinette. Jak mam cię przekonać, żebyś się nie przejmowała tym, co powiedział mój tata?
- Jak mogę konkurować z kimś takim jak Biedronka? – zapytała.
- Dlaczego miałabyś z nią konkurować? To ciebie wybrałem. Ciebie kocham. Nie Biedronkę.
- Ale… Ale twój tata…
- Mój tata powtórzył frazes, który wyrywa się co drugiemu nastolatkowi w Paryżu. Wszyscy kochają się w Biedronce. Uznał, że pewnie ja też muszę. No, może czasami mnie też się wyrwało.
- A widzisz! – wykrzyknęła oskarżycielsko.
- Już ci tłumaczyłem, Marinette. I wydawało mi się, że cię przekonałem.
- Sama nie wiem, czemu mnie to teraz tak ruszyło. Może dlatego, że powiedział to twój tata? A może po prostu nazwał po imieniu te wszystkie obawy, które gdzieś tam we mnie są. Że nie zasługuję na ciebie. Może on by wolał, żebyś chodził z Biedronką, a nie ze mną.
- Nie wiedziałem, że masz jakieś kompleksy na punkcie Biedronki. – uśmiechnął się szeroko.
- Och, ona jest taka… taka cudowna. A ja jestem gorzej niż przeciętna. Jestem niezdarna, zawsze coś chlapnę nie tak, a jak mi na czymś bardzo zależy, to na pewno mi nie wyjdzie.
- Nieprawda. – zaprzeczył i objął ją ramieniem. – Jak Chloe podpatrzyła twój projekt kapelusza, to potrafiłaś świetnie udowodnić, że to twoje dzieło. Jakoś nie zauważyłem wtedy, żebyś była niezdarna albo żeby ci coś nie wyszło. Przekonałaś nawet mojego tatę!
- To było coś innego.
- Chodź do domu. Raz go już przekonałaś o swojej wyjątkowości. Myślę, że dzisiaj uda ci się to po raz drugi. – poprowadził ją do środka.

---
Luka cz. 18  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->  Luka cz. 20



Komentarze

Popularne:

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1

Ta Noc - cz.20

Ta Noc - cz.19

Pan Gołąb po raz 72

Miraculum FanFiction: Zagadka Chloe B. - cz. 15