Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2021

Ta Noc - cz.8

(8) – Nie wszystko stracone? Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Biedronka uruchomiła jo-jo, Czarny Kot – swój koci kij. Ale Lila już była przygotowana. Wypowiedziała słowa transformacji i po chwili superbohaterowie stali twarzą w twarz z jadowicie zieloną przeciwniczką, która odparowywała każdy ich cios. Próbowali ją zajść z dwóch stron, próbowali przebić się przez tarczę ochronną – wszystko na nic! Wreszcie jadowita przeciwniczka zaśmiała się i krzyknęła: – Nigdy go nie znajdziecie! Po czym uciekła w noc. Czarny Kot zerwał się, żeby za nią pobiec, ale Biedronka powstrzymała go. – To może być zasadzka… – powiedziała. – Lepiej się nie rozdzielajmy! – Czy ona mówiła o Mistrzu czy o Wayzzie? – spytał Czarny Kot, próbując zrozumieć słowa Lili. – Nie teraz… – szepnęła jego partnerka, zerkając wymownie w stronę zapłakanej Marianne, która siedziała na ławeczce i powtarzała w kółko: – Zawiodłam go… Zawiodłam… – Proszę pani? –   spytała miękko Biedronka. Podeszła do s

Ta Noc - cz.7

(7) – Spotkanie po latach Ręce Marinette drżały tak bardzo, że nie była w stanie założyć kolczyków. Adrien przykląkł tuż obok dziewczyny i sięgnął do jej uszu. Poprowadził jej dłoń i pomógł wsunąć wkrętki na miejsce. Po chwili czerwone nakrapiane kwami wyleciało z Miraculum i zakręciwszy potrójny piruet w powietrzu, wróciło do Marinette, przytulając się do mokrego od łez policzka swojej właścicielki. – Nareszcie! – pisnęła Tikki, a Marinette roześmiała się wzruszona. Adrien zerknął zazdrośnie na to powitanie. Trochę bolało go wspomnienie kwaśnego komentarza Plagga i nawet jego późniejsze usprawiedliwienie nie całkiem zagoiło tę świeżą ranę. Powstrzymał westchnięcie i szybko odwrócił wzrok od Marinette i Tikki. I nagle poczuł pod zwiniętą na udzie dłonią miękki kształt. Mały czarny kocurek otarł się o wnętrze jego dłoni, jak mają w zwyczaju kociaki, kiedy łaszą się do swoich właścicieli. Zaparło mu dech, a potem na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a serce zalała fala ulgi

Ta Noc - cz.6

(6) – Każda historia ma swój koniec i początek Marinette nie mogła oderwać wzroku od swojego chłopaka po tym, jak już przybrał postać Czarnego Kota. Pamiętała z dawnych lat, jak wyglądał jej partner, ale teraz sporo się zmieniło. Adrien dorósł, zmężniał, a jego kostium – jakby przekornie chłopak chciał się z nią podrażnić – tylko uwydatniał mięśnie na jego ramionach i torsie. Zaschło jej w gardle. Godzinę temu ściągała mu z tych ramion koszulę! – Potraktuję to jako komplement… – szepnął Czarny Kot, podchodząc do dziewczyny z uwodzicielskim uśmiechem. – Zrobiłeś to specjalnie! – odparła z wyrzutem, trącając go palcem wskazującym w tors. – Warto było choćby po to, żeby zobaczyć zachwyt w twoich oczach! – Mrugnął do niej porozumiewawczo, po czym dodał przekornie: – Choć nie jestem do końca pewien, czy to zachwyt widziałem, czy może… – znacząco zawiesił głos. Oboje wiedzieli, co miał na myśli. I oboje wiedzieli, że miał rację. – Plagg cię zabije, jak nie przestaniesz! – szturchnę

Ta Noc - cz.5

(5) – Inne Miraculum Marinette bez trudu odnalazła budynek, w którym kiedyś znajdował się salon medycyny chińskiej. Brakowało już charakterystycznego szyldu, cała kamienica wyglądała na opuszczoną. Drzwi wejściowe miały wybite szyby i poluzowaną klamkę. Ciężko było jednak ocenić, czy zniszczeń dokonali dawno jacyś wandale, czy tajemniczy złoczyńca przed kilkunastoma minutami. Adrien chwycił mocniej dłoń Marinette i wyprzedził ją o krok. Pierwszy wszedł na klatkę schodową, osłaniając dziewczynę na wypadek jakiegoś zagrożenia. Puls przyspieszył im obojgu i poczuli przypływ adrenaliny, jak podczas walk trzy lata temu. Jednocześnie czuli się całkowicie bezbronni bez wsparcia swoich miraculów. Drzwi do niegdysiejszego salonu medycyny chińskiej były lekko uchylone. Adrien puścił dłoń Marinette i zatrzymał ją gestem. Sam zaś ostrożnie wsunął się do pomieszczenia. Rozejrzał się uważnie po pustym wnętrzu, ale nie dostrzegł żadnej czającej się postaci ani podejrzanego cienia. Pewniejszym j

Ta Noc - cz.4

(4) – Początek poszukiwań Po zniknięciu Wayzza Marinette i Adrien wymienili spanikowane spojrzenia. Albo ktoś przejął bransoletę Mistrza Fu, albo sam Mistrz porzucił swoje Miraculum, żeby je ochronić przez złoczyńcą. Pytanie brzmiało, kim on jest? – Vol-kto? – spytała cicho Marinette. – Voldemort? – podsunął żartobliwie Adrien, na co dziewczyna roześmiała się głośno: – Głuptas z ciebie! Za dużo czytasz książek! Naprawdę myślisz, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wypowiadać, zjawił się tu po szkatułę z Miraculami? – Na pewno Miracula rozwiązałyby część jego problemów – mruknął. – Kocie, błagam… – Marinette przewróciła oczami. – Skup się. Mamy kłopoty. Ktoś realny zagraża Mistrzowi. A tylko my możemy temu komuś przeszkodzić. Tylko jak mamy to zrobić, skoro sami nie mamy naszych Miraculów i nie wiemy nic o zagrożeniu ani o tym, gdzie może być szkatuła? – Jak zwykle skupiona na zadaniu… – westchnął Adrien. – Myślę, że musimy przełożyć nasze plany na później… – Marinette ws