Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2019

Nie taki znów nieświadomy - cz.7

UWAGA! Ostrzeżenie przed spoilerami z odcinka "Oblivio" (sezon 3). --- - No dobra, Panie Żółwiu! – powiedziała Marinette do telefonu. – Reasumując, mam wypowiedzieć zaklęcie, które sprawi, że zamienię się w Biedronkę? I pojawi się jakiś biedrofon, w którym znajdę instrukcję obsługi? Trzeba złapać akumę, cokolwiek to jest, a potem naprawić wszystko zaklęciem „Niezwykła Biedronka”? - Tak, Marinette – potwierdził Mistrz Fu. – Tak właśnie to zadziała. - A jak brzmią te nasze… hmm… zaklęcia? - Czarny Kot musi powiedzieć „Plagg, wysuwaj pazury”, a ty musisz powiedzieć „Tikki, kropkuj”. - Tikki kropkuj? – zdziwiła się Marinette i wówczas stała się rzecz niezwykła. Mała czerwona istotka została wchłonięta przez kolczyki Marinette, przez dziewczynę zaś przetoczyło się jakby czerwone światło i po chwili przed Adrienem stała Biedronka. - Wow… - gwizdnął chłopak. – Wyglądasz… Wow… - Cóż, dziękuję… – Uśmiechnęła się Biedronka. – Ale wcale nie czuję się jakoś superboh

Nie taki znów nieświadomy - cz.6

Marinette wpatrywała się osłupiała w tabelę, w której aż roiło się od zapisków. Lekcje, dodatkowe lekcje, jeszcze bardziej dodatkowe lekcje, jakieś szermierki, chiński, japoński, sesje zdjęciowe, pokazy… - Co to ma być, do cholery? – spytała wreszcie. - Wygląda na mój rozkład zajęć… - mruknął Adrien. - Ale dlaczego, u licha, twój rozkład zajęć wisi u mnie w pokoju? - Nie mam bladego pojęcia… - Jezu, Adrien! – wykrzyknęła Marinette, po uważnym przyjrzeniu się planowi tygodnia. – Ty praktycznie nie masz chwili wolnego czasu! Kiedy my się w ogóle spotykamy? Spojrzeli na siebie zszokowani nagłym odkryciem. - Wygląda na to, że się nie spotykamy… - wykrztusił chłopak, z trudem pokonując nagły ucisk w gardle. Jak to możliwe? Jakim cudem nie umawiał się z tą wspaniałą dziewczyną? - Nie ma mnie w twoim planie… - szepnęła Marinette, także walcząc z dziwną gulą, która uniemożliwiała mówienie. - Przecież… - zaczął bezradnie. – Przecież w moim telefonie jest pełno twoich zdjęć

Nie taki znów nieświadomy - cz.5

- No i gdzie ten twój pokój? – spytał Adrien, ledwo nadążając za dziewczyną. - Na pewno gdzieś na górze… - wysapała Marinette, sprawdzając cicho, co jest za kolejnymi drzwiami. Wreszcie dopisało im szczęście i znaleźli się w mieszkaniu rodziny Dupain-Cheng. Rozejrzeli się ciekawie, jakby byli tu po raz pierwszy w życiu. Poniekąd tak było… - Chyba jesteście bardzo szczęśliwą rodziną… - szepnął Adrien wpatrzony w zdjęcie Marinette z rodzicami, które trzymał w dłoniach. - Mam taką nadzieję – przyznała, zerkając mu przez ramię. – Choć wydają mi się trochę nietypowi. - Naprawdę? - No, jakoś nie wydaje mi się, żeby normalni rodzice kazali swojemu dziecku całować się z chłopakiem tylko po to, żeby wysłać babci fotkę. - Nie opierałaś się jakoś bardzo… - przypomniał z uśmiechem, zerkając na nią z ukosa, a ona szturchnęła go w żebra. - Bo już cię nigdy więcej nie pocałuję! – zagroziła. - Jasne… - mruknął i pochylił się w jej stronę, a ona instynktownie przymknęła oczy. Zaśmi

Nie taki znów nieświadomy - cz.4

- Wyjaśnisz mi może, co tu robicie? I jak się tu dostaliście? – spytała Sabine, marszcząc brwi. - Eee… - zająknęła się Marinette. Przyznanie się do kradzieży skutera i przebrania jakoś nie przechodziło jej przez gardło. - Mówiłaś, że utknęliście w Wieży Montparnasse. A teraz widzę was tutaj. No więc? - Znaleźliśmy tylne wyjście i uciekliśmy. Padł mi telefon i nie mogłam do ciebie zadzwonić. Muszę go pilnie naładować. Nie pamiętam tylko, gdzie zostawiłam swoją ładowarkę. - Nie pamiętasz? – zaniepokoiła się mama. – Czy to przez tego superzłoczyńcę? - Ależ oczywiście, że nie! – Roześmiała się nerwowo Marinette, a Adrien zawtórował jej niezbyt przekonywująco. Wymienili spanikowane spojrzenia. - Wyglądacie, jakby ten cały Oblivio jednak was trafił – wyznała nagle Sabine, obrzucając ich uważnym spojrzeniem. Adrien zadziałał instynktownie. Chwycił Marinette za rękę z taką pewnością, jakby to robił całe życie. Ona zaś splotła ich dłonie odruchowo, jakby to było coś zupełnie nor

Nie taki znów nieświadomy - cz.3

To była najgorsza przejażdżka skuterem w ich życiu. Marinette musiała najpierw pokonać opór przed przywłaszczeniem sobie czyjegoś pojazdu, szczególnie po tym, jak Adrien dosadnie nazwał to kradzieżą. Wytłumaczyła się stanem wyższej konieczności. Potem musiała stoczyć bój z chłopakiem o założenie na siebie wyszarpanych ze śmietnika ponczo. I niemal poniosła porażkę. - Nie założę tego, Marinette – powtarzał z uporem, patrząc osłupiały, jak jego dziewczyna zakłada na siebie to ohydztwo. - Adrien, proszę cię. Nie traćmy czasu na głupie kłótnie. - Wciąż nie rozumiem, po co mamy się tak przebierać. - Superzłoczyńca? Który na nas poluje? Coś ci świta? – podpowiedziała z lekką kpiną, a on się zarumienił. - Ale Marinette… - Przebieraj się, Adrien. Nie ma czasu. To tylko stare ponczo. - To nadal śmieć. Ja nie noszę śmieci – stwierdził, bo choć nic nie pamiętał, jego ciało krzyczało w proteście przed założeniem tych łachów na siebie. - Śmieć nie śmieć. Nie mam czasu na wydzierga

Nie taki znów nieświadomy - cz.2

OSTRZEŻENIE! Spoilery z odcinka "Oblivio"... --- - Mam jedną dobrą wiadomość i jedną złą – powiedziała Marinette, rozłączywszy się z mamą. – Dowiedziałam się, że w budynku są superbohaterowie, którzy powstrzymają superzłoczyńcę. Zła jest taka, że my jesteśmy tymi superbohaterami! A to coś, co nas ściga to superzłoczyńca! I mamy go pokonać za pomocą jakichś supermocy, których już dłużej nie mamy! Bo nic nie pamiętamy! I nawet nie wiemy, jak z tych superzdolności skorzystać! Zrezygnowana klapnęła na ziemię. Było jej wszystko jedno, gdzie usiadła. Nawet jeśli to było wyjątkowo paskudne miejsce w ciemnym zaułku, między starymi śmietnikami. - Niedobrze… - mruknął Adrien, przysiadając obok niej. Zatopili się w myślach, nie zwracając najmniejszej uwagi na toczącą się niedaleko awanturę między Plaggiem i Tikki o to, czy pomagać dzieciakom, czy nie. Ani Adrien, ani Marinette nie mieli pojęcia, co dalej powinni zrobić. Tata Adriena w ogóle nie odebrał telefonu, zaś mama Mar

Nie taki znów nieświadomy - cz.1

UWAGA! Ostrzeżenie przed spoilerami! Tym razem będzie to odcinek "Oblivio", który zgodnie z zamówieniem nieco rozwinęłam. Część dialogów to cytaty, część zostało zmienionych, część dopisałam... Kolejność zdarzeń może być odwrócona. Jeśli ktoś woli najpierw obejrzeć odcinek, proszę nie czytajcie! :-) Pozostałym życzę miłej lektury! L.K . *** - Wygląda na to, że nazywam się Marinette Dupain-Cheng – wymamrotała Marinette wpatrzona w swój identyfikator. - A ja jestem Adrien Agreste – przeczytał na swoim identyfikatorze Adrien. Wymienili zdumione spojrzenia. Nadal mieli totalną pustkę w głowie. Co oni tu razem robili? Skąd się znali i co to za dziwne stworzenia latały im koło głowy, do diabła? - Mojego imienia nie macie tam przypadkiem? – spytał kwaśno Plagg. - O Boże! To coś gada! – wykrzyknęła przerażona Marinette i potknęła się o własne nogi. Adrien złapał ją w ostatniej chwili zanim wylądowała na podłodze. Coś dziwnie znajomego było w jego dotyku, ale

Nowe opowiadanie będzie wg czyjegoś scenariusza

No i wygrała łąka... Ech... Cóż ja poradzę, że najnowszym odcinkiem ("Oblivio") fandom MLB został praktycznie zmasakrowany... Ze mną włącznie. Co gorsza, moje opowiadanie ("Udawana randka") musiałam znów odstawić na półkę, bo niejaki "my-miraculous-headcanons" - użytkownik Tumblra zamieścił dwa dni temu cały scenariusz fanfika opartego na odcinku "Oblivio" i tak mnie ten scenariusz zainspirował, że zaczęłam pisać to opowiadanie. Dobra wiadomość jest taka, że od jutra będę zamieszczać kolejne rozdziały "zamówionego" fanfika. Zła jest taka, że jeśli ktoś nie obejrzał jeszcze "Oblivio", to nie powinien czytać tego opowiadania. Bo on nawet nie będzie ociekał spoilerami. On będzie jednym wielkim spoilerem. Z odrobiną alternatywnego rozwoju fabuły, co zostało wypunktowane w zamówieniu. Trochę obawiam się tego projektu, ponieważ po pierwsze ktoś inny określił kluczowe punkty fabuły, a po drugie opowiadanie nie jest jeszcze

Pisać czy promować?

Dzisiaj namaluję Wam słowami taki obrazek: Stoję na rozstaju dróg. Jedna z nich prowadzi do pisania kontynuacji "Przeczuć" - czasami nią podążam, ale nie zapuszczam się zbyt daleko, jakbym się bała, że zaniedbam spacerowanie tą drugą ścieżką, która prowadzi do budowania obecności Leny Klimki w świecie czytelniczym. Pomiędzy tymi drogami rozciąga się ogromna łąka, na której spędzam całe godziny, zbierając kwiaty, a raczej obserwując pewne biedronki ganiane przez czarne koty... I tu nasuwa się moje pytanie. Bo choć ten obrazek wyszedł mi dość malowniczy, zdaję sobie sprawę, że nie mogę znajdować się w trzech miejscach na raz... Jak znaleźć balans? Paradoks obecnej sytuacji polega na tym, że najprzyjemniej spędza mi się czas na łące. Tu mam grono przyjaciół, którzy przyglądają się wraz ze mną biedronkom i kotom. To oni dają najwięcej wsparcia, oni czytają, oni pytają, czy jeszcze żyję, jeśli nie publikowałam np. przez miesiąc... Ale Lena Klimka ma pewne zobowiąz