Kac książkowy
Może zabrzmi to dziwnie, ale dopiero niedawno spotkałam się z określeniem kaca książkowego. Okazuje się, że uczucie, które nie było mi obce – ma swoją nazwę. Podobnie było z fanfiction. Niby je pisałam od lat, a nie wiedziałam, że istnieje taki gatunek literacki. Teraz zaś ten kac… Poprzednią historię pisałam dwa miesiące. Były okresy przestojów, były święta, było dużo pracy (w pracy…) – trochę się to przedłużyło. Skończyłam wreszcie i mam kaca książkowego, bo przez to, że tak długo pisałam tę historię, ciężko mi złapać wenę na coś zupełnie nowego. Muszę zrobić sobie reset. I dlatego znikam na okres majówkowy. Wracam 7 maja – mam nadzieję, że ze świeżym materiałem. Wróćcie i Wy, bo w sumie piszę dla Was. Ściskam mocno, L.K. P.S. W tzw. międzyczasie zrobiłam porządki w poszczególnych fanfikach - dodałam posty, w których wrzuciłam spis treści. To tak na wypadek, gdybyście chcieli przeczytać tylko ulubione fragmenty, a nie całą historię od początku do końca.