Miraculum FanFiction: Pocałunek prawdziwej miłości - cz. 25
- Cześć! – przywitali się w
umówionym miejscu.
---
Pocałunek cz. 24 <- Poprzednia część | Następna część -> Pocałunek cz. 26
I zapadła krępująca cisza. Adrien
obrzucił swoich przyjaciół szybkim spojrzeniem. Już wiedział od Nino, że zaplanował
to wspólne wyjście, żeby pobyć trochę z Alyą. Nie ustalili tylko, jakim cudem
zamierza oddzielić się od reszty towarzystwa, żeby przyjacielskie wyjście do
zoo przekształcić w randkę. Adrien nie umiał go poratować żadną radą, bo sam
znajdował się w stanie dalekim od idealnego.
Zanim ktokolwiek się odezwał, do
ich grupki dołączyli koledzy z klasy: Kim i Max.
- Wiecie, że w zoo mają nową
panterę? – zagadnął Kim.
- Coś o tym słyszałem. – podjął
Nino, który zaczął sprawiać wrażenie, jakby powiększenie ich grupki było mu na
rękę.
- Ciekawe, czy jest taka szybka
ja! – przechwalał się Kim.
- Pantery mogą biegać z
prędkością nawet 100 km/h. – wtrącił Max.
- 100 km/h? – zdziwił się Kim. –
Tylko tyle? Gdybyśmy się ścigali, na pewno bym wygrał.
- Wiesz, Kim… Chyba
niekoniecznie… - wtrąciła niepewnym tonem Marinette.
- Jeśli to dobrze policzyć… -
zaczął Max
- Chodźcie, zobaczmy tego kota! –
zaproponował Kim.
- Może za chwilę. – odpowiedziała
chłodno Alya. – Zdaje się, że teraz jest pora karmienia zwierząt. A zwierzętom
nie wolno przeszkadzać w posiłku. Tak mi mówił kiedyś tata.
- Właśnie, Alya! – podchwyciła
Marinette, patrząc za oddalającymi się kolegami, którzy przerzucali się
uwagami, czy pantera jest czy nie jest szybsza od biegacza. – Twój tata pracuje
tu w zoo.
- Tak. I nawet zajmuje się tą
nową panterą. – pochwaliła się przyjaciółka.
- Nie boi się? – Adrien
przyłączył się do rozmowy.
- A czego tu się bać? – zaśmiała
się Alya. – Tata lubi zwierzęta i one to wyczuwają. Jeśli ty okażesz strach
albo agresję, wtedy rzeczywiście mogą cię zaatakować. Ale jeśli jesteś…
Nagle urwała, bo właśnie
przebiegł obok nich spanikowany Kim, wrzeszcząc:
- Wściekła panteraaaa!
Zastygli w przerażeniu na widok
dzikich zwierząt, które ich minęły i ruszyły w pościg za Kimem. Sekundę później
Nino pociągnął Alyę w stronę jakiejś kryjówki, zaś Adrien – cóż… Nie zachował
się po rycersku wobec Marinette, zostawiając ją na środku alejki, ale wiedział,
że ona i tak nie pozwoli się sobą zaopiekować. Musiał jej dać swobodę do przemienienia
się w Biedronkę.
Chwilę później stanęli ramię w
ramię – Biedronka i Czarny Kot – między Pantermanem a Kimem.
- Jeśli ci życie miłe, wiej! –
poradziła Kimowi Biedronka.
Kim ruszył jak do sprintu, zaś
superbohaterowie zajęli się superzłoczyńcą. Biedronka związała go swoim
magicznym jo-jo i już mieli sięgnąć po bransoletkę, w której ukryta była akuma,
kiedy Panterman przywołał swoich pomocników. Dzikie zwierzęta ruszyły do ataku,
a Biedronka i Czarny Kot musieli ratować się ucieczką.
- Trzeba je pozamykać w klatkach.
– stwierdził Czarny Kot.
- Co ty powiesz? – zakpiła
Biedronka. – Na pewno grzecznie pozwolą się tam zagonić.
Spojrzał na nią z ukosa. Musiała
być zdenerwowana, skoro mówiła aż tak sarkastycznie. Nic dziwnego – zostawiła
swoje jo-jo przy panterze.
Nagle Biedronka wydała z siebie okrzyk
przerażenia, kiedy zobaczyła goryla ścigającego Alyę i Nino. Czarny Kot
powstrzymał się od podobnego dźwięku, choć też serce przestało mu bić na widok
przyjaciół będących w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
- Rozdzielmy się. – zawołała
Biedronka.
Spojrzał na nią z zachwytem.
Nawet w takiej chwili myślała o przyjaciołach. Cudowna dziewczyna!
Złapała Alyę i Nino w ostatniej
chwili. Bezpardonowo umieściła ich w pustej klatce i zanim zamknęła drzwi,
powiedziała:
- Tutaj nic wam nie grozi.
Potem wróciła do Czarnego Kota.
- Za dużo ich jest! – stwierdziła,
oceniając sytuację. Dzikie zwierzęta zaczęły je otaczać.
- No to jak sobie z nimi
poradzimy? – odpowiedział jej pytaniem.
- Wracamy do planu A. Musimy
zniszczyć akumę i wtedy wszystko wróci do normy.
- Doskonały plan, Moja Pani. –
uśmiechnął się Czarny Kot i cmoknął ją w policzek.
Ale pantera zniknęła, a jo-jo
Biedronki leżało w alejce nieuszkodzone. Mieli zagadkę do rozwiązania. Mieli
też Kima do znalezienia zanim dopadnie go Panterman. Ruszyli w miasto.
Dostrzegli ich dosłownie w ostatnim momencie. Pantera niebezpiecznie zbliżała
się do chłopaka i już-już miała go dopaść, kiedy Biedronka powstrzymała ją sprawnym
rzutem swojego magicznego jo-jo. Tymczasem Czarny Kot polecił Kimowi ukryć się
w jakimś budynku. Klepnął go pocieszająco w plecy, umieszczając przy okazji
lokalizator na jego łopatce.
- Nie uda wam się mnie złapać! – mruknął
Panterman, po czym zamienił się w orła i odleciał.
Biedronka i Czarny Kot wymienili spojrzenia.
- No to już wiemy, jak się
uwolnił poprzednim razem. – westchnął Czarny Kot, wskakując na barierkę mostu i
patrząc za ptakiem.
Biedronka podeszła do niego i
również zapatrzyła się w niebo. Zabrakło jej pomysłów. Nagle przypomniała sobie
o Kimie. Gdzie on się podział?
- Gdzie jest Kim? – zapytała
Czarnego Kota.
Uśmiechnął się pod nosem i bez
słowa pokazał jej migający punkt na mapie na swoim komunikatorze. Spojrzała na
niego z uznaniem, a on poczuł, jak rozpiera go radość.
- Moja dobra Kicia… - szepnęła i
trąciła jego koci dzwoneczek.
- Zasłużyłem na całusa? – spytał
ją, tak jak ostatnio podczas walki z Antybiedroną.
- Nie musisz o nie zabiegać jakoś
specjalnie, Kocie. – mrugnęła do niego i w przelocie pocałowała go w policzek.
– Do roboty!
I pobiegli.
Biedronka przystanęła zdumiona,
kiedy zobaczyła, że Kim ukrył się w domu jej rodziców. Och, to może być
trudniejsze niż przypuszczała.
- Dobrze, że ukrył się w środku.
Pantery nie umieją otwierać drzwi. – powiedział Czarny Kot.
- Pantery nie, ale co jeśli
zmieni się w mniejsze stworzenie? Zresztą i tak w końcu go wywęszy. Musimy
zaplanować następny krok, Kocie.
- W porządku, Moja Pani. –
przytaknął.
Weszli do cukierni.
- Cześć, ma… proszę pani. –
zająknęła się Biedronka, co nie umknęło uwadze Czarnego Kota.
Spojrzał na nią szybko i odwrócił
wzrok. Podczas gdy Biedronka wtajemniczała Kima w swój plan, on zapatrzył się w
zdjęcie Marinette ze swoimi rodzicami. Z daleka widać było, że są cudowną
rodziną. Taką, jakiej on nie miał nigdy. Przypomniał sobie ostatnią sobotę,
kiedy przyszedł do Marinette przygotowywać plakat, a ona z mamą robiły razem
gofry w kuchni. Stłumił westchnienie. Musiał skupić się na misji.
Plan Biedronki zadziałał bez
zarzutu – jak zawsze zresztą. Udało się zwabić Pantermana w pobliże cukierni
Dupain-Chengów, a następnie uwięzić go w autobusie. Zauważyli, że przemiany
kosztują go coraz więcej energii i bardzo chcieli go zmęczyć, żeby wreszcie
dopaść akumę. Nie przewidzieli jednego – że dinozaury też są, no cóż…
zwierzętami.
- Hej! To wymarłe gatunki też się
liczą?! – wykrzyknął w oburzeniu Czarny Kot, po czym pociągnął partnerkę, żeby
ukryć się za samochodem.
- Nie ma co się teraz skupiać na
lekcjach biologii, Kocie. – mruknęła Biedronka. – Szczęśliwy traf!
Po chwili w jej dłoniach wylądował…
podnośnik.
- Szkoda, że Panterman nie ma
kapcia do wymiany. – skomentował Czarny Kot, a Biedronka tylko przewróciła
oczami. Ech, te jego żarty…
- Usiądź mu na karku, żeby
odwrócić jego uwagę, a ja go powalę.
- Nieźle kombinujesz. Potrafię
odwracać uwagę… - szepnął, zbliżając twarz do jej twarzy.
- Kocie… najpierw robota, nie
pamiętasz? – westchnęła.
- Zaraz pożre nas tyranozaur,
Biedronko. Czy nie powinniśmy się pocałować po raz ostatni w życiu?
- Człowieku słabej wiary! –
roześmiała się i cmoknęła go w policzek. – Ostatnio częściej rozdaję ci
pocałunki niż łapię akumy, Kocie.
- Średnia pocałunków na akumę
rośnie. – kiwnął głową. – Podoba mi się ta statystyka.
- No, dość już tych zalotów. Do
roboty! – zerwała się z ziemi.
Po chwili Czarny Kot mocował się
z dinozaurem, a ona właśnie odkryła, po co jest jej podnośnik. Zanim jej
partner zdążył zareagować, wskoczyła tyranozaurowi do paszczy.
- Biedronko! NIEEE! – wrzasnął
Czarny Kot i poczuł, że jego serce zamiera w przerażeniu. – Zapłacisz mi za to,
gadzie!
Nagle dinozaur zastygł. Biedronka
unieruchomiła jego paszczę podnośnikiem, a następnie spokojnie podeszła do jego
łapy i zniszczyła bransoletkę. Akuma wyfrunęła tylko po to, żeby zostać złapana
magicznym jo-jo.
- Koniec twoich rządów, mała
akumo! – mruknęła Biedronka.
A gdy biały motylek odleciał w
dal, wyciągnęła rękę w stronę Czarnego Kota w tradycyjnym żółwiku:
- Zaliczone! – powiedziała i
utonęła w jego objęciach.
- Nigdy więcej mi już tego nie
rób, Biedronko! – szepnął jej do ucha, a jej zrobiło się gorąco, kiedy
usłyszała ton jego głosu.
---
Tytułem wyjaśnienia: w tej części – z wiadomych względów – musiałam
skorzystać z kilku cytatów z odcinka pt. „Panterman”. Kilka sparafrazowałam.
---
Pocałunek cz. 24 <- Poprzednia część | Następna część -> Pocałunek cz. 26
Komentarze
Prześlij komentarz