Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 15
Adrien nigdy nie wyobrażał sobie, że jeszcze kiedykolwiek w życiu będzie miał ochotę chodzić po ścianach. Przez ostatnie kilka lat co wieczór zamykał się w pokoju i pisał te swoje kody, które na przeciętnego człowieka były po prostu ciągiem bezsensownych literek, on zaś oczami wyobraźni widział, w co te literki ostatecznie się przekształcą. Alya i Nino nie przeszkadzali mu w takim spędzaniu czasu, zresztą woleli w tym czasie zajmować się sobą… Ale tego sobotniego wieczora Adrien nie mógł się skupić na programowaniu. Szalał za to z niepokoju. Już drugi raz w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin łapał mdlejącą Marinette. W samym łapaniu nie było nic nieprzyjemnego, oczywiście. Jakby mu tylko pozwoliła, to nosiłby ją na rękach bez przerwy. Bardziej martwiło go to, że ona padała praktycznie bez życia, po czym zasypiała długim, niespokojnym snem, a jemu nie wypadało siedzieć przy niej bez końca. Bo… No właśnie… Nie wypadało mu… A poza tym… Poza tym wybiła ósma, a on czuł przemo