Czy ja wyszłam z cienia?
No to można powiedzieć, że dorobiłam. Wygląda na to, że wydanie książki było klasycznym wsadzeniem kija w mrowisko. Jeśli kiedyś myślałam, że nie mam czasu - byłam w błędzie. Dopiero teraz nie mam czasu... Ale może po kolei... Od kiedy "Przeczucia" ujrzały światło dzienne w formie książkowej, dojrzewałam do stopniowego ich wypromowania. Zabrałam się za to odpowiednio opornie, jak przystało osobie, która siedzi w cieniu od wielu lat i bardzo nieśmiało z niego wychodzi. I choć wydawało mi się, że robię postępy, dzisiaj doszłam do wniosku, że niekoniecznie jest tak różowo, jak myślałam. Dzisiaj natknęłam się na najnowszą recenzję "Przeczuć" (tu jest do niej link: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4864949/przeczucia/opinia/48421887#opinia48421887 ). Autorka niniejszej opinii zadała mi korespondencyjnie parę istotnych pytań. I pomyślałam sobie, że równie korespondencyjnie jej na te pytania odpowiem... Kiedy kilka dni przed lekturą odwiedziłam profil autorki w jed