Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Szalik dla Dwojga - Cz. 31

- Jak tam twój Agrael? Z tymi słowami Czarny Kot wylądował na balkonie Marinette. Odwróciła się do niego natychmiast i roześmiała głośno. - Raelag, znaczy się? - To zależy, która wersja bardziej cię kręci. Z maską czy bez maski. - A ty znów o tym? – Przewróciła oczyma. – Oj, Kocie, Kocie… Jeśli już musisz wiedzieć, to w masce jesteś zarówno bardziej pociągający, jak i bardziej irytujący. Więc sam zdecyduj, czy wolisz tracić czas na moją irytację, czy… Nie dokończyła, bo już tonęła w jego objęciach i pocałunkach. - Więc jestem bardziej pociągający jako Czarny Kot? – wymruczał zadowolony po chwili, a ona znów przewróciła oczyma i roześmiała się. - Zdecydowanie bardziej irytujący – uzupełniła. - Tego nie słyszałem. – Mrugnął do niej. - Wiesz, że musisz… - zaczęła, a on tylko westchnął. - Uciążliwe jest to odwiedzanie cię w wersji cywilnej. Nie mogłabyś powiedzieć rodzicom, że rzuciłaś Adriena i jednak wolisz być z Czarnym Kotem? - Nie ma mowy – odparła stanowczo. –

Szalik dla Dwojga - Cz. 30

- No, Kocie. Skończyłam twoje zamówienie! – oznajmiła radośnie Marinette pewnego wieczoru, kiedy Czarny Kot wylądował u niej na balkonie. - Najwyższy czas. Już miałem odwołać zamówienie. - Jesteś okropny! – Trąciła go żartobliwie w pierś. - Tak długo go robiłaś, że zdążyłem się odkochać w Biedronce – mruknął, pochylając się do pocałunku. - Taki był mój cel, Kotku – szepnęła i pocałowała go na powitanie. - Naprawdę? – zdziwił się. - No, może nie na samym początku… - przyznała. – Ale potem uznałam, że jeśli rzeczywiście kochasz Biedronkę, to powinieneś ją kochać za to, kim jest naprawdę, a nie kim jest, kiedy biega w kostiumie po Paryżu. - W takim razie, dziękuję ci, że pozwoliłaś mi siebie poznać, Kropeczko. Zdecydowanie najbardziej lubię twoje cywilne prywatne wcielenie. - Cywilne prywatne? – podchwyciła z uśmiechem. - No, ciebie jako Marinette, ale nie w szkole. W sensie: prywatne. W zaciszu twojego pokoju. - Ach, rozumiem. Ja w sumie też lubię twoje prywatne wci

Szalik dla Dwojga - Cz. 29

Panna Bustier nie przewidziała jednego. To nie Adrien i Marientte mieli problem ze skupieniem się na lekcji. Wręcz przeciwnie – to oni byli jej najpilniejszymi uczniami. Za to cała reszta klasy była tak poruszona oczywistą sensacją, że nauczycielka – mimo że się dwoiła i troiła – nie była w stanie zaciekawić ich tematem lekcji. Ledwo zabrzmiał dzwonek, wszystkich poderwało z miejsc i rzucili się do pierwszych ławek. Otoczyli Adriena i Marinette szczelnym kordonem i zaczęli gadać – jeden przez drugiego. - Jesteście parą? - Od kiedy jesteście parą? - Jak to się stało? - Gratulacje, chłopie! - Liczę na szczegóły, dziewczyno! - Och, żałosne! Dzwonię do tatusia! Marinette uśmiechnęła się pod nosem, słysząc komentarz Chloe Bourgeois. Ta dziewczyna miała receptę na wszystkie swoje problemy. I ta recepta nazywała się Andre Bourgeois. Marinette miała w tym momencie wrażenie, że Chloe może jej co najwyżej skoczyć. Znacznie bardziej przejęła się zmarszczonymi brwiami swojej najl

Szalik dla Dwojga - Cz. 28

Nie po raz pierwszy w życiu – i zapewne nie ostatni – Marinette zaspała w poniedziałkowy poranek. Jak poparzona wybiegła z domu, niemal wpadając pod auto na przejściu dla pieszych. W panice dopadła drzwi wejściowych do szkoły i jak huragan przebiegła przez dziedziniec. Po to tylko, żeby zderzyć się na schodach z czekającym na nią Adrienem. - Dzień dobry, Księżniczko… - przywitał się z uśmiechem. - A-Adrien… - wyjąkała, po staremu. Zupełnie jakby mury szkolne przeniosły ich do stanu sprzed miesiąca. - Już się martwiłem – szepnął, a ona zagapiła się na niego. – Marinette? Wszystko w porządku? - Ja-jasne… - mruknęła. – Spóźnimy się na lekcje! – otrząsnęła się nagle. - Yhm… - uśmiechnął się szelmowsko. – Jeszcze tylko jeden drobiazg i możemy iść. - Drobiazg? Jaki znów dro… - nie skończyła, bo ją pocałował. - Teraz możemy iść – zarządził, biorąc ją za rękę. - Ee… Adrien? - No co tam? – spytał, idąc po schodach. - My… Tak po prostu wejdziemy razem do klasy? - A co? Ws

Szalik dla Dwojga - Cz. 27

W niedzielę Marinette zebrała się wreszcie w sobie i usiadła nad zielonym szalem – tak ostatnio ignorowanym.   - Kochanie, przyszedł Adrien! – Sabine zawołała z dołu, a jej córka odkrzyknęła natychmiast: - Niech wejdzie na górę, mamo! Po chwili usłyszała ciche kroki na schodach. Nie przerywała jednak roboty. - Skończę tylko ten ścieg… - rzuciła przez ramię, nie odrywając wzroku od szala. - Poczekam, nie ma sprawy – odpowiedział jej Adrien, podchodząc do jej biurka. Objął ją w pasie i położył policzek na jej ramieniu. – Chciałbym ci podziękować za szalik – szepnął jej do ucha. - Przecież go jeszcze nie skończyłam – przypomniała. - Nie ten szalik mam na myśli – powiedział, a ona zerknęła na niego z ukosa i wtedy zauważyła, że miał na szyi szalik, który prawie rok temu podarowała mu na urodziny. Ręce zaczęły jej drżeć, podobnie zresztą jak podbródek. Nagle poczuła, że oczy podejrzanie jej wilgotnieją. - Jak…? – zaczęła, ale nie była w stanie wydusić z siebie tego pyta

Szalik dla Dwojga - Cz. 26

- Dzień dobry, młody człowieku – odezwał się Tom Dupain poważnym tonem. Adrien zastygł w bezruchu i wymienił z Marinette przerażone spojrzenie. - Jak rozumiem, jest jakiś powód, dla którego trzymasz moją córkę w objęciach? – dodał tata Marinette. - Ykhm. Tak, jest powód, proszę pana. – Adrien szybko się opanował. Wypuścił Marinette z uścisku i odwrócił się. Jego ręka instynktownie odszukała jej dłoń i zupełnie bezwiednie splótł palce ich dłoni. - To dobrze. – Tom Dupain kiwnął głową z aprobatą. Adrien trochę się zdziwił, bo przecież nic takiego jeszcze nie powiedział. Ale widocznie tata Marinette umiał czytać między wierszami, czego chłopak nie mógł powiedzieć o swoim własnym ojcu. - Nie ma pan nic przeciwko? – spytał zdumiony. - Zawsze najważniejsze dla mnie było szczęście mojej córki – odpowiedział Tom łagodnie. – Witaj w rodzinie, synu. - Tato ! – mruknęła zażenowana Marinette. - No co? – jej tata i Adrien zdziwili się jednocześnie, na co wszyscy troje wybuchnę

Szalik dla Dwojga - Cz. 25

Kiedy Marinette obudziła się rano, miała wrażenie, że wszystko, co wydarzyło się poprzedniej nocy, było tylko niesamowitym snem. Przecież to było całkowicie nierealne, że Czarny Kot okazał się być Adrienem, że spędził u niej pół nocy, że całowali się jak szaleni na kanapie w jej pokoju… Że kwami Czarnego Kota kochało jej Tikki… - Tikki? - Dzień dobry, Marinette! – kwami przyleciało do swojej pani natychmiast. – Wstawaj, wstawaj! - A pali się? - Musisz szybko zjeść śniadanie. – Tikki była wyraźnie podekscytowana. – Szybko, szybko. - Ale o co chodzi? – spytała Marinette mocno zdezorientowana. - Zaraz przyjdą! A ty jesteś jeszcze w piżamie! - Kto przyjdzie? - No jak to kto?! – wykrzyknęła oburzona Tikki. – Czarny Kot! I Plagg! No rusz się! - Ooo… - wyrwało się Marinette. A zatem to była prawda. Oczywiście, że to była prawda! Cudowna, najprawdziwsza prawda! Dziewczyna aż roześmiała się, a jej serce zalała fala ulgi i szczęścia. Czyli to wszystko wydarzyło się naprawdę

Szalik dla Dwojga - Cz. 24

- Mmm-Marinette? – szepnął Adrien. Znów leżeli przytuleni, w półśnie. W środku nocy. - Mm? - Powinienem wracać. - Wiem. - Nie chce mi się, wiesz? - Domyślam się. Ja też nie chcę. - Ale powinienem. Nie miałem w planach nocowania u ciebie. - Ja też nie miałam w planach twojego nocowania – mruknęła Marinette, po czym dodała żartobliwym tonem: - Czarnego Kota może bym i przenocowała, ale ciebie to nie bardzo… - A co to za różnica? – obruszył się. - Zasadnicza – odpowiedziała poważnie i usiadła. – Czarny Kot to chodzące ciacho, a ty jesteś tylko moim kolegą z klasy – dodała żartobliwie. - Marinette… - mruknął ostrzegawczo. - Za wcześnie na żarty? – Uśmiechnęła się. – No dobrze. Chodzi mi o to, że Czarny Kot był dla mnie kimś, kogo nie znałam prywatnie. - Ykhm… - Nie, to też nie zabrzmiało dobrze – zauważyła. – Chodzi mi o to, że wiem, gdzie mieszkasz. Wiem, że masz rodzinę. No i spotkałabym cię następnego dnia w szkole. Nie mówiąc już o tym, że jakby cię tu zna

Szalik dla Dwojga - Cz. 23

UWAGA! Ostrzeżenie przed spoilerami! Drobne odniesienia do odcinka „Mrożyciel" - No dobrze. – Westchnął po chwili. – Odbiorę od ciebie ten szalik, ale może dam go komuś innemu? Przez moment zawisło między nimi imię „Kagami”, choć żadne z nich nie powiedziało go na głos. - Spróbuj tylko, a rozszarpię ją na strzępy… - mruknęła pod nosem, na co Adrien tylko się roześmiał. - Moja Pani pokazuje pazurki! Podoba mi się to! – skomentował, a ona natychmiast się zarumieniła zmieszana. - To przestań. - To po co ściemniałaś z tym grupowym wyjściem na łyżwy? - Że co, proszę?! – oburzyła się i aż usiadła. - Spytałem cię przecież wprost, czy chcesz, żebyśmy poszli tylko we dwójkę. A ty zaczęłaś tworzyć listę nazwisk. - Bo pytałeś z przerażeniem w oczach! – wypomniała mu. - Z jakim znowu przerażeniem? – zdziwił się i też usiadł. - Jakby pójście ze mną gdzieś sam na sam było jakąś straszną perspektywą. - Ty chyba oczu nie masz! - Skutecznie mi je mydliłeś tym lataniem

Szalik dla Dwojga - Cz. 22

- Będę ci musiał kupić nowy prezent… - mruknął Adrien, odrywając się wreszcie od Marinette. - To znaczy? - Przecież nie możesz zrobić sobie sama tego szalika! Marinette zachichotała. - Przecież od początku wiedziałam, że robię go dla siebie. - Ale ja ci go teraz w życiu nie dam. - Oczywiście, że musisz mi go dać. To była umowa handlowa. Zamówiłeś towar, musisz go odebrać. - Umowa handlowa? – uśmiechnął się łobuzersko, a ona dopiero teraz zobaczyła, jak bardzo ten uśmiech był uśmiechem Czarnego Kota. – Nie przypominam sobie, żebyśmy rozmawiali o zapłacie. - Nie patrz tak na mnie – szepnęła, nagle speszona. - Jak mam nie patrzeć? - No, w świetle tego, co przed chwilą powiedziałeś… - To co? - To patrzysz na mnie, jakbym… - No, jakbyś co? - No, jakbym to ja miała… - Tak, Księżniczko? – uśmiechnął się domyślnie. - Jesteś okropny! – uderzyła go dłonią w pierś. - Nie, jestem bardzo ciekawy, co też ci chodzi po głowie. Myślę, że Zygmunt Freud miałby coś tu d

Szalik dla Dwojga - Cz. 21

Miał wrażenie, że chyba jeszcze nie obudził się z tego snu. To było przecież zupełnie niemożliwe, że tak sobie po prostu leżą na kanapie i się całują. I jest mu tak nieziemsko dobrze. - Marinette, ja muszę ci coś powiedzieć – szepnął, odrywając się na chwilę od niej i zerkając na nią nieśmiało. Patrzyła na niego z rozbawieniem, bawiąc się jego włosami. - Musisz wiedzieć, kim jestem – zaczął, ale ona spoważniała natychmiast i zaprotestowała: - Nie, nie mogę! Nie możesz powiedzieć! - Ale my się znamy, Marinette. Jestem… - zaczął, ale przyłożyła dłoń do jego ust i powiedziała szybko w panice: - Nie mów! Nie możemy znać naszych tożsamości! - Naszych? – podchwycił i serce przestało mu bić na chwilę. Przyjrzał się jej dokładnie. – Kropeczka? – Zaryzykował. - Po-powiedziałam: twojej. Twojej tożsamości – zająknęła się Marinette i uciekła wzrokiem przed jego badawczym spojrzeniem. Ale zanim to zrobiła, dojrzał panikę w jej oczach. - Powiedziałaś: naszych , Marinette – powtó

Szalik dla Dwojga - Cz. 20

Pamięci Williama Goldmana (1931  –  2018) - M-Marinette? Jesteś? – tymi słowy Czarny Kot zapukał do klapy w podłodze balkonu. - Jestem, jestem! Wchodź! – dobiegło stłumione zaproszenie z dołu. Po chwili wylądował przy kanapie, na której siedziała Marinette. Była owinięta kocem i wpatrywała się w ekran telewizora. - Siadaj i nic nie gadaj – mruknęła niewyraźnie. Przysiadł niezręcznie obok niej, nagle zakłopotany. Nie spodziewał się, że Marinette będzie oglądała film. I to w dodatku jakiś romantyczny, przynajmniej tak mu się wydało na widok okładki z jakąś parą. - Co to? - „Narzeczona dla księcia”. - Poważnie, Księżniczko? – wyszczerzył się w uśmiechu. - Och, Kocie. Błagam… - Przewróciła oczyma. – Kolejny klasyk od rodziców. Dopiero zaczęłam, więc jeśli nie masz nic przeciwko, to zapraszam. - Ee… Jasne. Czemu nie? - Popcorn? – spytała Marinette, przysuwając miskę do niego. Szybko przeliczył kalorie i stwierdził, że trochę nielegalnej przekąski go nie zabije. -

Szalik dla Dwojga - Cz. 19

UWAGA! Ostrzeżenie przed spoilerami! "Rewersor". Właśnie ziścił się jej koszmar! Biedronka zawsze była sprawna i sprytna, a od kiedy swoim zaklęciem trafił ją Rewersor, stała się bardziej niezdarna od samej siebie w wydaniu cywilnym. Potykała się o własne nogi. I jeszcze musiała się zajmować wystraszonym Czarnym Kotem. Który był taki rozkosznie przerażony, że miała ochotę raczej mocno go przytulić niż walczyć z superzłoczyńcą. To jej nie pomagało w skupieniu się na misji. W dodatku Czarny Kot cały czas nawijał o znalezieniu Marinette, a ona przecież nie mogła mu powiedzieć, że z dziewczyną wszystko w porządku. Poza tym, że straciła swoje umiejętności. A przynajmniej ich część. Dobrze, że nie straciła głowy. I że miała przyjaciół, na których mogła liczyć. To dzięki nim udało się pokonać Rewersora, ona odzyskała swobodę ruchu, a Czarny Kot przestał bać się własnego cienia. Choć… Musiała to przyznać – miało to swój urok… Westchnęła ciężko. Może nie ma co czekać na ten sz

Szalik dla Dwojga - Cz. 18

UWAGA! Ostrzeżenie przed spoilerami! "Befana"... - Kocie, ratuj! – krzyknęła Marinette, ukryta za stołem. A Czarnemu Kotu serce stanęło. Wiedział, że musi ją ratować przed zakumanizowaną babcią. Ale z drugiej strony sam był w niezłych opałach. Nie chciał być zamieniony w bryłkę węgla ani w bezwolnego anioła. Wreszcie uwolnił się od ścigających go aniołów Befany i przybiegł do Marinette. - Przepraszam, że musiałaś czekać… - szepnął i chwycił ją szybko na ręce. Objęła go za szyję, a jemu niebezpiecznie zakręciło się w głowie. Nie jest dobrze. Jest nawet bardzo niedobrze! To w ogóle nie powinno mieć miejsca! Siłą woli zmusił się do wymyślenia dla niej jakiejś bezpiecznej kryjówki. - Dlaczego twoja babcia się na ciebie zezłościła? – spytał, biegnąc po dachach w stronę Wieży Eiffla. - Chyba spędziłam z nią zbyt mało czasu… - wymamrotała smutno gdzieś w okolicy jego piersi. Dobrze, że biegł tak szybko, bo przynajmniej łomotanie jego serca było usprawiedliwione. - Ni

Szalik dla Dwojga - Cz. 17

- Hej, dzieciaku! – Plagg po raz dziesiąty przeleciał Adrienowi przed oczami, próbując go obudzić z letargu. Bez skutku. Chłopak siedział od godziny wpatrzony w swoją bransoletkę szczęścia, którą otrzymał jakiś czas temu od Marinette. I myślał. - Marinette ma jutro urodziny… - mruknął nieobecnym tonem. - No i? – spytał Plagg, uśmiechając się z przekąsem. - Myślę nad prezentem dla niej. - Zdecydowałbyś się! - Słucham? - No, zamawiasz prezenty dla Biedronki, dla Marinette… Weź się na którąś zdecyduj! - Ech, chyba się już nie doczekam na ten szal dla Biedronki. Zresztą… - urwał nagle, a Plagg zastrzygł uszami i podleciał bliżej do chłopaka. - Zresztą co? – podchwycił. - Sam nie wiem, czy chcę dawać ten szal Biedronce… - westchnął Adrien, a Plagg na wszelki wypadek napchał camemberta do pyszczka, żeby przypadkiem nie wyrwało mu się oczywiste „Nareszcie!” - To co dasz Marinette na urodziny? – wymamrotało kwami po chwili. - Chciałbym jej dać coś od siebie. Ale czy b

Szalik dla Dwojga - Cz. 16

- Ależ ta Iza głupia! – zdenerwowała się nagle Marinette. Czarny Kot zachichotał. Był wieczór, a oni jak zwykle grali w HOMM5. To znaczy Marinette grała przy asyście Czarnego Kota. - A niby to czemu? - No patrz, ma gościa na talerzu, to będzie leciała z tym chorym Nekromantą, żeby wskrzeszać swojego męża. - Tak technicznie rzecz ujmując, to ona chyba nie zdążyła wyjść za mąż – wtrącił Czarny Kot. Spojrzała na niego ironicznie. - Widzę, Kotku, że naprawdę się wciągnąłeś? – mrugnęła do niego, a on poczuł niepokojący dreszcz na plecach, słysząc, jak nazywa go „Kotkiem”. - Nic z tych rzeczy. – Wzruszył ramionami dla niepoznaki. – Widocznie tamtego kocha prawdziwą miłością. Nie będzie się nagle odkochiwać i zakochiwać w jakimś Mrocznym Elfie. - Ale patrz, ile on dla niej zrobił. Ile poświęcił! Przeszedł nawet ten cały Ryt Prawdziwej Natury. Swoją drogą, możesz mi Kocie pogratulować przenikliwości. Miałam rację, że Agrael nie był demonem. - Gratuluję. – Ukłonił jej się i

Szalik dla Dwojga - Cz. 15

Marinette miała wrażenie, jakby się znalazła na uczuciowym rollercoasterze. W ciągu ostatnich dwóch tygodni przeżyła więcej zwrotów akcji niż w ciągu całego życia. Najpierw Adrien złamał jej serce wyznaniami pod adresem Kagami, potem Luka okazał jej zainteresowanie, po czym pozwolił jej gonić za własnym szczęściem, które się jej wymykało. A potem nastąpiła publiczna katastrofa, po której wszyscy się dowiedzieli o jej uczuciach do Adriena – włącznie z Adrienem, który najwyraźniej wiele sobie z tego nie robił, bo utrzymali czysto przyjacielskie relacje. No i pojawił się Czarny Kot… Nie, żeby go nie znała. W końcu był jej partnerem od półtora roku, od kiedy walczyli ze złoczyńcami nasyłanymi przez Władcę Ciem. Ale… Takiego Czarnego Kota, jakiego miała okazję poznać jako Marinette, nie znała do tej pory. Zupełnie jakby jej cywilnej postaci był w stanie pokazać głębię swojej osobowości. Nie puszył się przed nią jak przed Biedronką, nie popisywał, nie podrywał jej. Był po prostu normalny

Szalik dla Dwojga - Cz. 14

UWAGA! Ostrzeżenie przed spoilerami!  Drobne odniesienia do odcinka „Komplikatorka”. Wyparła się wszystkiego. Marinette wyparła się wszystkiego. Kiedy rozmawiał z nią w szatni następnego dnia po akcji z Komplikatorką, obróciła wszystko w żart, przekręcając przy tym zabawnie wyrazy. Adrien już sam nie wiedział, co ma myśleć. Nie mógł zrozumieć, dlaczego po raz kolejny zachowała się przy nim tak dziwnie. Przecież kiedy odwiedzał ją jako Czarny Kot, zachowywała się zupełnie inaczej. Nadal nie wiedział, o co chodziło z jego zdjęciami, ale stopniowo przestało go to obchodzić. Skupiał się na poznawaniu Marinette, która okazywała się być nieco inną dziewczyną niż miał dotąd okazję zaobserwować. Nawet miał wrażenie, że ma do czynienia z dwiema osobami – rozbrajająco nieporadną koleżanką ze szkoły oraz ironicznie zabawną maniaczką gier komputerowych. I wciąż była to jedna i ta sama osoba. Co gorsza, zauważył, że wręcz zaczyna się uzależniać od jej towarzystwa. Pasowało mu jej poczucie h