Szalik dla Dwojga - Cz. 30

- No, Kocie. Skończyłam twoje zamówienie! – oznajmiła radośnie Marinette pewnego wieczoru, kiedy Czarny Kot wylądował u niej na balkonie.
- Najwyższy czas. Już miałem odwołać zamówienie.
- Jesteś okropny! – Trąciła go żartobliwie w pierś.
- Tak długo go robiłaś, że zdążyłem się odkochać w Biedronce – mruknął, pochylając się do pocałunku.
- Taki był mój cel, Kotku – szepnęła i pocałowała go na powitanie.
- Naprawdę? – zdziwił się.
- No, może nie na samym początku… - przyznała. – Ale potem uznałam, że jeśli rzeczywiście kochasz Biedronkę, to powinieneś ją kochać za to, kim jest naprawdę, a nie kim jest, kiedy biega w kostiumie po Paryżu.
- W takim razie, dziękuję ci, że pozwoliłaś mi siebie poznać, Kropeczko. Zdecydowanie najbardziej lubię twoje cywilne prywatne wcielenie.
- Cywilne prywatne? – podchwyciła z uśmiechem.
- No, ciebie jako Marinette, ale nie w szkole. W sensie: prywatne. W zaciszu twojego pokoju.
- Ach, rozumiem. Ja w sumie też lubię twoje prywatne wcielenie. Nie Adriena ze szkoły i nie Czarnego Kota z akcji, kiedy zamęcza mnie swoimi żartami i flirtowaniem.
- Zamęczam cię flirtowaniem? – zdziwił się.
- No, odstawiasz pokazówkę. Wolę, jak flirtujesz ze mną w zaciszu mojego pokoju… – sparafrazowała jego słowa.
- Ale które prywatne wcielenie wolisz? Moje cywilne czy moje super?
- To bez znaczenia, bo i tak zaraz Tikki zrobi mi awanturę o Plagga. Więc zbieraj się i bardzo proszę odwiedzić mnie w wersji przyzwoitej. Czyli drzwiami.
- Dlaczego ja muszę odwiedzać cię w wersji przyzwoitej, żeby nasze kwami mogły odwiedzać się w wersji nieprzyzwoitej? – mruknął z pretensją, a Marinette zachichotała.
- Oj, Kocie, Kocie… Nie chcesz poznać wkurzonej Tikki…
- Ech, Moja Pani. Jak sobie życzysz… - westchnął, niechcący cytując film, który tak niedawno razem oglądali.
- Widzę, że ci się spodobało… - Mrugnęła do niego.
- Co takiego? – nie zrozumiał.
- No, film. „Narzeczona dla księcia”.
- Po czym to wnosisz?
- Zacytowałeś Westleya. „Jak sobie życzysz…”
- O, rzeczywiście. – Roześmiał się. – Zrobiłem to zupełnie podświadomie w takim razie, Księżniczko – przyznał, po czym dodał po chwili: - Jeszcze nie na-rzeczona…
- Słu-słucham? – zająknęła się i spojrzała na niego oczami jak spodki.
- Jeszcze nie na-rzeczona – powtórzył z szerokim uśmiechem, jakby dokładnie wiedział, jak ona to zrozumiała i nie zamierzał tego prostować. Pochylił się i zanim znów ją pocałował, szepnął: – Zaraz pukam do drzwi.
I rzeczywiście minutę później pani Cheng zawołała córkę:
- Kochanie! Przyszedł Adrien!
- Już idę, mamo!
Zbiegła po schodach jak na skrzydłach. Czy w wersji przyzwoitej, czy nie – z łatwością się do jego codziennych wizyt przyzwyczaiła. Właściwie to było bez znaczenia, czy rozmawiała z Czarnym Kotem, czy z Adrienem. To wciąż był ten sam chłopiec – tak bliski jej sercu. Prawdziwy Książę dla swojej jeszcze nie na-rzeczonej…

---
Szalik dla Dwojga - cz. 29  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->  Szalik dla Dwojga - cz. 31

Komentarze

Popularne:

Wybieram okładkę opowiadań!

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 20

Ta Noc - cz.20

Powiedziała TAK - cz. 1

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1