Szalik dla Dwojga - Cz. 31

- Jak tam twój Agrael?
Z tymi słowami Czarny Kot wylądował na balkonie Marinette. Odwróciła się do niego natychmiast i roześmiała głośno.
- Raelag, znaczy się?
- To zależy, która wersja bardziej cię kręci. Z maską czy bez maski.
- A ty znów o tym? – Przewróciła oczyma. – Oj, Kocie, Kocie… Jeśli już musisz wiedzieć, to w masce jesteś zarówno bardziej pociągający, jak i bardziej irytujący. Więc sam zdecyduj, czy wolisz tracić czas na moją irytację, czy…
Nie dokończyła, bo już tonęła w jego objęciach i pocałunkach.
- Więc jestem bardziej pociągający jako Czarny Kot? – wymruczał zadowolony po chwili, a ona znów przewróciła oczyma i roześmiała się.
- Zdecydowanie bardziej irytujący – uzupełniła.
- Tego nie słyszałem. – Mrugnął do niej.
- Wiesz, że musisz… - zaczęła, a on tylko westchnął.
- Uciążliwe jest to odwiedzanie cię w wersji cywilnej. Nie mogłabyś powiedzieć rodzicom, że rzuciłaś Adriena i jednak wolisz być z Czarnym Kotem?
- Nie ma mowy – odparła stanowczo. – Po pierwsze, Tikki mi tego nie wybaczy. Po drugie, Plagg mi tego nie wybaczy. I oboje zatrują nam życie.
- A po trzecie?
- Czemu ma być „po trzecie”? – zdziwiła się.
- No, myślałem, że masz więcej powodów, a nie tylko obawy, że przerwiemy uroczy romans naszych kwami…
- No dobrze. – Westchnęła. – A po trzecie, nie będziemy mogli wykorzystywać tej masy czasu, kiedy jesteśmy w szkole. Musiałabym cię trzymać na dystans przed lekcjami… - szepnęła, przesuwając palcem po jego policzku. - Między lekcjami… - dotknęła jego podbródka. – I po lekcjach… - przesunęła po ustach.
- Księżniczko… - szepnął zafascynowany, z trudem przełykając ślinę.
- Hmm? – uśmiechnęła się figlarnie.
- Niepokojąco zbliżasz się do ideału.
- Dopiero się zbliżam? – powtórzyła żartobliwym tonem i zmarszczyła brwi. – Kocie… - zaczęła ostrzegawczym tonem.
- Tak naprawdę brakuje ci tylko jednego maleńkiego szczegółu do pełnego ideału – wyszeptał i spojrzał tak sugestywnie na jej dłoń, że na moment straciła dech w piersiach. – Mam coś dla ciebie – dodał, a pod nią ugięły się kolana.
Sięgnął ręką na bok, gdzie tuż po przybyciu na jej balkon odłożył płaskie podłużne pudełko. Marinette spojrzała i domyśliła się, co Czarny Kot chce jej wręczyć. Roześmiała się, uświadomiwszy sobie, jakie głupie myśli przyszły jej dopiero co do głowy. Czego ona się spodziewała?! Przecież mieli dopiero po czternaście lat!
A Czarny Kot wziął do ręki pudełko i nagle zawahał się. Przyglądał się Marinette nieśmiało, a jego dłoń nieświadomie gładziła pudełko, jakby nie do końca był pewien, czy i jak powinien wręczyć jej ten prezent.
- Wciąż mi głupio, że zamówiłem u ciebie prezent dla ciebie samej – szepnął.
- Już to wyjaśniliśmy, Kotku.
- I pamiętasz, że zbliżają się moje urodziny? – dodał z tym swoim kocim uśmiechem.
- Tak, pamiętam. – Kiwnęła głową.
- Nie myśl sobie, że wywieram na ciebie jakąś presję, czy coś… Ale… Naprawdę nie wyobrażam sobie lepszego prezentu dla siebie, niż to, że zgodziłabyś się go nosić – wyrzucił z siebie jednym tchem, czerwieniąc się okropnie przy tym.
Marinette uśmiechnęła się czule i pogłaskała go po policzku.
- Już to ustaliliśmy, Kotku… - szepnęła miękko, po czym otworzyła pudełko.
I zaniemówiła.
W pudełku istotnie leżał zielony szal. A na szalu leżał złoty pierścionek ze szmaragdem…

KONIEC ;-)

---
Szalik dla Dwojga - cz. 30  <-  Poprzednia część 

Komentarze

Popularne:

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1

Pan Gołąb po raz 72

Szalik dla Dwojga - Cz. 16

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 4

Ta Noc - cz.20