Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2019

Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 21

Tego nie przewidziała. To wszystko było… po prostu bez sensu! Marinette od godziny siedziała z listem w ręce, wpatrzona w ścianę, wciąż próbując ogarnąć to, co właśnie przeczytała. Jak on mógł wziąć na siebie całą winę?! Kiedy zobaczyła kopertę na swojej poduszce, przez jej głowę przeleciało chyba z milion myśli, co mogło być w środku. Ale żadna nie przygotowała jej na to, co chwilę później znalazła w liście od Czarnego Kota. W życiu by jej nie przyszło do głowy, że on poczuje się odpowiedzialny za jej uniki. I że pozwoli jej zdecydować, kiedy będzie gotowa się z nim spotkać. Najbardziej gryzła ją myśl o tym, że on mógł się zorientować, że Marinette odkryła jego tożsamość. Może ten list był czymś w rodzaju takiego testu? Wystarczy przecież, że jako Adrien zauważy, że unika też i jego. I już będzie wiedział, że ona wie. Chyba że już się domyślił… Marinette schowała twarz w dłoniach, a z jej ust wydobył się pomruk wyrażający irytację i zażenowanie jednocześnie. Była boleśnie świ

Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 20

Nie była na to gotowa. Nie mogła spotkać się dzisiaj z Czarnym Kotem. Przez pół dnia obmyślała wymówkę, dzięki której przemyciłaby mu informację, żeby nie przychodził. Bez niepotrzebnego odkrywania jego tajemnicy. Wreszcie wpadła na genialny w swojej prostocie plan – zaprosiła popołudniu V é ronique. Kiedy więc jej współlokatorzy zaczęli wracać do mieszkania po swoich zajęciach, mogli zobaczyć ją z koleżanką z roku – siedzące w salonie i obstawione notatkami z poniedziałkowych wykładów. Na widok Adriena Marinette teatralnie odegrała scenkę przenoszenia się z nauką z salonu do jej sypialni, mając nadzieję, że właściwie zinterpretuje poszlakę i nie pojawi się dzisiaj w jej oknie. Starała się ze wszystkich sił nie dać po sobie poznać, że jego zaskoczona mina wywołała w niej jakiekolwiek uczucia, choć tak naprawdę buzował w niej wulkan emocji. Niestety, wzajemnie się wykluczających. Dla całkowitej pewności, że dzisiejsze spotkanie grupy wsparcia się nie odbędzie, przetrzymała V é ron

Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 19

Marinette obudziła się rano lekko zdezorientowana. Miała niejasne wrażenie, że przyśnił jej się Czarny Kot, który był Adrienem. I ten sen wzbudził w niej dziwne uczucie, jakby żalu, że… był tylko snem. Przeciągnęła się i rozejrzała się wokół z uwagą. Pokój wyglądał zupełnie zwyczajnie, a kubek z Kotem z Cheshire stał na stoliku nocnym jakby nigdy nic. W mieszkaniu panowała cisza absolutna, co mogło oznaczać, że wszyscy wybiegli na zajęcia. Marinette ostrożnie wstała z łóżka i owinęła się szalem. Cicho przeszła do łazienki, rzucając okiem przy okazji w stronę drzwi do pozostałych pokoi. Przez chwilę czuła pokusę zajrzenia do pokoju Adriena, ale szybko przywołała się do porządku – nie będzie myszkować po jego sypialni pod jego nieobecność. Nie, żeby miała ochotę myszkować w niej, kiedy on tam jest. O Boże! O czym ona w ogóle myślała! Zaczerwieniła się ze wstydu, przyłapując samą siebie na tych dziwnych myślach. Tak się kończą wieczne docinki Alyi, głupie sny i bezsensowne wspominki

Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 18

Cisza przedłużała się i Czarny Kot zaczynał czuć się coraz bardziej niekomfortowo. Z każdą chwilą coraz bardziej oczywiste było dla niego, że należało posłuchać instynktu i pocieszyć Marinette. Jednocześnie był świadomy, że moment odpowiedni na to pocieszenie minął już bezpowrotnie i nie pozostawało mu nic innego, jak trwać w tej niezręcznej sytuacji, póki dziewczyna nie wykona jakiegoś ruchu. - No i to by było na tyle… - szepnęła w końcu, podnosząc wzrok. Serce ścisnęło się Czarnemu Kotu na widok łez, które błyszczały w jej oczach. Porzucił wreszcie skrupuły i przysunąwszy się do niej, wziął ją za rękę. - Ale on nie był taki kiedyś, prawda? – spytał, patrząc na nią ciepło. – Kiedyś dałby się dla ciebie pokroić. - I pewnie nadal by się dał pokroić. Przez większość czasu był czuły, uroczy i rycerski. I zawsze umiał zagrać mi taką piosenkę, jaka akurat grała w moim sercu. Słysząc to, Czarny Kot zdecydowanie odczuł chęć wyskoczenia przez okno. Najlepiej od razu rzucić się z mo

Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 17

- Jak minął ci dzień? – spytał Czarny Kot, przesiadając się z parapetu na kąt łóżka Marinette. - Wspaniale! – odparła rozpromieniona. - Powiedziała osoba chora… - skomentował, a ona się roześmiała. - Och, miałam tylko na myśli, że to cudownie mieć takich przyjaciół, jakich mam szczęście mieć. Bardzo dzisiaj wszyscy o mnie zadbali. Nawet zjedliśmy razem pizzę dzisiaj… To znaczy… - zawahała się. – Tak mi się wydaje… Bo już nie jestem pewna… Jakoś mi się jawa ze snem miesza ostatnio… - Ale już ci lepiej? – zapytał z niepokojem. - Tak. Teraz czuję się już prawie dobrze. Gdyby nie ta chwila dezorientacji na dzień dobry… - Chyba na dobry wieczór, Księżniczko… - Czepiasz się, Kocie! – zaśmiała się. – Gdyby nie ta chwila dezorientacji teraz , miałabym wrażenie, że jestem już zupełnie zdrowa. - Czyli jednak idziesz jutro na zajęcia? Marinette zerknęła na niego niepewnie. Coś w jego tonie spowodowało, że rozdzwoniły się w jej głowie alarmujące dzwonki. Skąd Czarny Kot wiedzia

Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 16

Zbliżała się ósma w niedzielny wieczór i Marinette niespokojnie poprawiła się w swoim łóżku. Zastanawiała się, czy Czarny Kot zjawi się o zwykłej porze na spotkanie ich grupy wsparcia – tak, jak jej obiecał wczoraj. Nie, żeby się specjalnie szykowała na wieczór, ale po zabiegach pielęgnacyjnych, w które zaangażowali się wszyscy jej przyjaciele, czuła się niemal całkowicie wyleczona. Zaczęło się przed południem, kiedy Alya przybiegła do pokoju Marinette i poinformowała ją, że rozmawiała ze swoją mamą na temat różnych sposobów wychodzenia z przeziębienia. - Już naprawdę nie miałaś o czym z mamą rozmawiać na uroczystym obiedzie, tylko o moim przeziębieniu? – spytała przyjaciółka z urazą. - To wyszło przypadkiem. Rodzice bardzo się przejęli twoją katastrofą budowlaną, potem zaczęli wypytywać, czy już wyszłaś za Lukę… - rozpędziła się Alya i dopiero syknięcie Marinette przywołało ją do porządku. – Sorka… No w każdym razie… Powiedziałam mamie, że ścięło cię jakieś przeziębienie. A on