Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 16
Zbliżała się ósma w niedzielny
wieczór i Marinette niespokojnie poprawiła się w swoim łóżku. Zastanawiała się,
czy Czarny Kot zjawi się o zwykłej porze na spotkanie ich grupy wsparcia – tak,
jak jej obiecał wczoraj. Nie, żeby się specjalnie szykowała na wieczór, ale po
zabiegach pielęgnacyjnych, w które zaangażowali się wszyscy jej przyjaciele, czuła
się niemal całkowicie wyleczona.
---
Ciasno, że Kota nie wciśniesz – cz. 15 <- Poprzednia część | Następna część -> Ciasno, że Kota nie wciśniesz – cz. 17
Zaczęło się przed południem,
kiedy Alya przybiegła do pokoju Marinette i poinformowała ją, że rozmawiała ze
swoją mamą na temat różnych sposobów wychodzenia z przeziębienia.
- Już naprawdę nie miałaś o czym
z mamą rozmawiać na uroczystym obiedzie, tylko o moim przeziębieniu? – spytała
przyjaciółka z urazą.
- To wyszło przypadkiem. Rodzice
bardzo się przejęli twoją katastrofą budowlaną, potem zaczęli wypytywać, czy
już wyszłaś za Lukę… - rozpędziła się Alya i dopiero syknięcie Marinette
przywołało ją do porządku. – Sorka… No w każdym razie… Powiedziałam mamie, że ścięło
cię jakieś przeziębienie. A ona zaraz pobiegła do łazienki i dała mi to –
mówiąc to, wręczyła przyjaciółce słoiczek z solą do kąpieli.
- Przecież mamy pełno soli
morskiej w łazience… - mruknęła zdziwiona Marinette.
- To nie jest sól morska,
skarbie! – zaśmiała się Alya. – Wygląda na to, że sól można też wydobyć w
kopalni.
- W kopalni? Jesteś pewna, że
teraz to nie ty masz gorączkę?
- Też nie uwierzyłam. Ale to jest
historia! Mówię ci! Okazało się, że w hotelu, w którym mama jest szefem kuchni,
była jakaś sławna modelka. Jakaś Polka. Wyleciało mi z głowy jej nazwisko. I
tak się zachwyciła jakimś daniem, które mama przyrządziła, że koniecznie
chciała ją poznać. No i mama dostała jakąś furę gadżetów od niej.
- Nadal nie widzę związku.
- No, jednym z nich jest ta sól.
Ta modelka powiedziała, że zawsze wozi to ze sobą, bo kąpiel w takiej soli
działa cuda. No i dała mojej mamie jedno opakowanie.
- Nie rozumiem.
- To jest sól z jakiejś sławnej
kopalni. I tam jest uzdrowisko. Ta sól ma jakieś tam super właściwości. Przy
okazji moczenia zadka w wodzie robisz inhalacje i leczysz drogi oddechowe.
- Brzmi jak jakieś bajki… -
Marinette była sceptyczna.
- Masz lepszy pomysł? Słyszałam,
że orientalna herbatka od Adriena pomogła ci na gardło. Dlaczego nie spróbujesz
kolejnego egzotycznego sposobu?
- Niech ci będzie. Inaczej głowę
mi urwiesz…
Zanim przygotowała się do
kąpieli, Nino zdążył dorzucić parę odkryć na temat kąpieli terapeutycznych,
takich jak dodanie do niej olejków eterycznych. Adrien zaś wyraził obawę, że w
ciepłej wodzie dziewczyna może znów zemdleć, co spowodowało, że Alya zaczęła dopytywać
się o samopoczucie przyjaciółki. Przez chwilę Marinette miała poważne obawy, że
oni wszyscy zaraz wpakują się z nią do łazienki. Na wszelki wypadek powiedziała
im wyraźnie, żeby zostali na korytarzu, bo ona nie chce się stresować. Zanim
udało jej się ich wszystkich przekonać, żeby dali jej spokój, zrobiła się
pierwsza popołudniu. Ostatecznie Nino poszedł zamawiać pizzę, Adrien przyrządzać
magiczną herbatę na przeziębienie, zaś Alya rozsiadła się na podłodze pod
drzwiami łazienki i zapowiedziała, że będzie rozmawiać z kąpiącą się Marinette.
- Spróbuj tylko mi nie
odpowiadać, to wejdziemy do tej łazienki, zanim się utopisz! – pogroziła na
koniec.
- W porządku! Będę gadać. A teraz
pozwólcie mi już wreszcie spróbować tej działającej cuda soli!
Mimo że nie wierzyła w magiczne
właściwości soli nie-morskiej, w dodatku podarowanej przez jakąś polską modelkę,
musiała przyznać, że zanurzenie się w solance było niezwykłym doświadczeniem. Gdy
woda rozgrzewała jej ciało, Marinette odkryła ze zdziwieniem, że nagle dużo
lżej jej się zaczęło oddychać – niemal czuła, jak rześkie powietrze dociera do
pęcherzyków płucnych! Robiło jej się coraz bardziej błogo, ale za każdym razem,
kiedy już chciała odpłynąć w świat marzeń, zza drzwi odzywała się Alya, która
kwaśnym tonem przypominała, że nie wolno spać w wannie.
Po kwadransie pod drzwi łazienki
przyszedł Nino, informując dziewczyny, że kąpiel solankowa nie powinna trwać
dłużej niż piętnaście minut. Alya poleciła Marinette wychodzić z wody i
podniosła się z podłogi
- Cholera, mój zadek! – zaklęła
cicho, na co Nino zaśmiał się i objął ją ciasno.
- Odczep się od twojego zadka.
Bardzo go lubię!
- Boli od tego siedzenia…
- Wymasować ci go? – zamruczał
jej do ucha.
- Idźcie do siebie! – krzyknęła
Marinette przez drzwi. – Zaraz wychodzę i wolę nie zastać was na obściskiwaniu
się!
- Jesteśmy u siebie! –
odkrzyknęli jej przyjaciele zgodnie, po czym zaczęli chichotać jak szaleni.
- Idźcie do siebie! – zawołał
Adrien z drugiego końca korytarza. – Boże, moje oczy! Czy to się da odzobaczyć?
- Myślałby kto, żeś ty taki
niewinny… - mruknął Nino, na co roześmiali się wszyscy.
- Wychodzę! – ostrzegła
Marinette. – Mam nadzieję, że jesteście ubrani?
Na wszelki wypadek jednak
zamknęła oczy. Na ten widok pozostała trójka wybuchnęła śmiechem, do którego i
ona dołączyła. Cudownie było mieć takich przyjaciół.
- Odprowadzę cię, zanim znów
rzucą się na siebie… - powiedział Adrien, obejmując ją w pasie i kierując w
stronę jej pokoju. – Tylko nie otwieraj oczu, bo będą cię bolały jeszcze przez
tydzień.
- Myślałam, że już przywykłeś,
skoro mieszkasz z nimi tak długo! – zaśmiała się Marinette, starając się
zignorować dźwięki za sobą, które wyraźnie wskazywały na to, że Alya i Nino
wrócili do obściskiwania się.
- Równie dobrze mogłabyś
zakładać, że skoro oni mieszkają ze sobą kilka lat, to nie będą się tak rzucać
na siebie przy byle okazji… - mruknął Adrien. – I jak? Lepiej ci po kąpieli? –
zmienił temat.
- Była naprawdę wspaniała! I
rzeczywiście lepiej mi się oddycha po tych inhalacjach. A już myślałam, że to
kolejna bujda.
- Życie lubi zaskakiwać… -
szepnął z uśmiechem, jakby do siebie. – Połóż się. Zaraz przyniosę ci herbaty.
- Dzięki…
Z przyjemnością zanurzyła się w
swojej pościeli. Okryła się i napawała tym rozkosznym ciepłem, które czuła od
wewnątrz, zaś kokon z kołdry przyjemnie utrzymywał tę temperaturę. Było jej
błogo. Do czasu, kiedy do pokoju wpadła Alya, w biegu dopinając bluzkę.
Marinette teatralnie przewróciła oczami.
- Poważnie? – spytała.
- No co ja na to poradzę, że z
Nino taki gorący towar! – zaśmiała się Alya, poprawiając włosy. – Nie sposób mu
się oprzeć.
- Wariaci jesteście… Jeszcze
pożałuję, że z wami mieszkam.
- Ciekawa jestem, jak zaczniesz
śpiewać, kiedy zaczniecie się obściskiwać z Adrienem i będziecie mieć dokładnie
wyrypane na to, czy ktoś was widzi.
- Wcale nie zamierzam obściskiwać
się z Adrienem! – zaoponowała Marinette, rumieniąc się okropnie.
- No to z Czarnym Kotem… - Alya
wzruszyła ramionami, a rumieniec na twarzy przyjaciółki tylko się pogłębił. Nie
zaprzeczyła jednak… - Przyszłam zapytać, czy zjesz z nami pizzę, czy przynieść
ci tutaj.
- Wolałabym zjeść w łóżku… -
przyznała Marinette, której nagle nie chciało się wychodzić spod kołdry. Zbyt
błogo jej tu było. – Ale… Jakby wam nie przeszkadzały moje zarazki, to może…
Może przyszlibyście do mnie zjeść? Doskwiera mi samotność…
- Jasne, skarbie! Powiem
chłopakom!
Po chwili wróciła z kubkami na
herbatę, zaś Nino wparował z dwoma pudełkami pizzy, które ostrożnie postawił na
biurku. Na końcu szedł Adrien z dzbankiem swojej magicznej herbaty i dziwnym
uśmiechem na twarzy. Nie mógł się przecież przyznać, że niósł ją właściwie po
raz drugi. Za pierwszym razem zawrócił po tym, jak usłyszał rozmowę dziewczyn –
ze szczególnym akcentem na brak zaprzeczenia ze strony Marinette na insynuacje
Alyi.
Rozsiedli się wygodnie. Adrien
przysiadł na krześle przy biurku, tuż obok łóżka Marinette. Nino energicznie
zapadł się w fotelu w kącie pokoju, natychmiast przygwożdżony przez swoją
dziewczynę, która usiadła w poprzek, przerzucając swoje nogi przez oparcie.
- Czyli ja będę podawać? – spytał
blondyn z półuśmiechem.
- Sam sobie wybrałeś miejsce! –
zaśmiał się jego przyjaciel.
- Chciał być blisko naszej chorej
bidulki… - dołączyła Alya ze złośliwym uśmieszkiem.
- Al… - Marinette tylko mruknęła
ostrzegawczo.
- Ja jestem bardzo ciekawa, co
wyprawialiście wczoraj, skoro zostaliście zupełnie sami…
- Jestem chora, nie pamiętasz? –
przypomniała przyjaciółka z wyrzutem. – Poza tym spałam przez większość dnia.
Co tobie znów się roi w głowie, Al?
- Nic mi się nie roi. Ale nie
myśl sobie, że nie widziałam, jak cię Adrien przed chwilą obejmował, kiedy cię
odprowadzał do pokoju…
- Myślałam, że byłaś całkowicie
pochłonięta Nino… - wypomniała Marinette, zerkając w przelocie na Adriena,
który zaczerwienił się jak nastolatek przyłapany na gorącym uczynku. – Po
prostu nie chciał, żebym znów się przewróciła.
- Tak, oczywiście… - mruknęła
Alya z przekąsem.
- Zajmij się lepiej jedzeniem,
zanim ci wystygnie! – zaproponował Nino, któremu zrobiło się żal przyjaciela.
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak niekomfortowo można się czuć, będąc
na celowniku jego dziewczyny. Męska przyjaźń zobowiązywała.
- Węszę spisek… - szepnęła Alya
groźnie.
- Spisek o zapachu salami? Czy
wege? – podchwycił Nino, całując ją w ucho.
- Zapłacisz za to!
- Nie mogę się doczekać…
- Jesteście pewni, że chce wam
się jeść? – wtrąciła Marinette ze śmiechem. – Jeśli zamierzacie się znów
obściskiwać, to może idźcie do siebie?
- Pójdziemy, pójdziemy. – Zaśmiała
się Alya. – Tylko musimy najpierw coś zjeść, żeby mieć siły na…
- Nie chcę tego słuchać! –
krzyknęła Marinette, zasłaniając uszy.
- Oszczędzaj głos, Mari… -
skwitowała przyjaciółka. – Bo sobie zaszkodzisz.
- Jak się czujesz? – podjął temat
Adrien, podając Marinette talerz z pizzą. – Myślisz, że dasz radę pójść jutro
na zajęcia?
- Nie jestem pewna. Do wieczora
jeszcze daleko… Może jeszcze się zdrzemnę za chwilę. Sen naprawdę działa cuda.
- Dużo śpisz… - wyrwało mu się,
na co ona spojrzała na niego zdumiona. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć,
szybko dodał: – Ale to dobrze. Szybciej się zregenerujesz…
- Yhm… - mruknęła Marinette.
Czuła się nieco zdezorientowana i
wolała skupić się na prostej czynności, jaką było jedzenie. Myśl uparcie
odpływała jej w stronę Czarnego Kota i słów, które wczoraj wieczorem wyrwały mu
się o tym jej spaniu. Ale ilekroć próbowała jakoś logicznie wyjaśnić ten zbieg
okoliczności, zaczynała ją boleć głowa. W rezultacie, zmęczona domysłami, rozgrzana
kąpielą i gorącą herbatą oraz przyjemnie najedzona, dziewczyna po chwili zasnęła
z talerzem w dłoni. Nie czuła już, jak ktoś delikatnie zabrał jej naczynia w
rąk. Nie słyszała też, kiedy przyjaciele bezszelestnie opuścili jej sypialnię,
wcześniej posprzątawszy po sobie.
Kiedy Marinette obudziła się
kilka godzin później, ze zdumieniem odkryła, że jej pokój wygląda, jakby przyjaciół
wcale tu dzisiaj nie było. Zerknęła zdezorientowana na zegarek. Zbliżała się
ósma. Zdążyła jeszcze podnieść się do pozycji półleżącej i pomyśleć o Czarnym
Kocie, kiedy usłyszała jego głos:
- Dobry wieczór, Księżniczko. Już
ci lepiej?
Oczywiście – siedział na
parapecie i uśmiechał się do niej szeroko.
---
Ciasno, że Kota nie wciśniesz – cz. 15 <- Poprzednia część | Następna część -> Ciasno, że Kota nie wciśniesz – cz. 17
Komentarze
Prześlij komentarz