Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2018

Przełamać niemoc twórczą...

EDIT (10 października 2018): Warto czytać własne posty. Dzisiaj odkryłam, że zamieściłam niewłaściwy link  do Wattpada . Już naprawiłam swój błąd... Jesienna huśtawka pogodowa nie sprzyja mojemu pisaniu. Już miesiąc temu utknęłam na opowiadaniu o pewnym szaliku, czy może apaszce. Nagromadzenie innych obowiązków zupełnie nie pomaga w przełamaniu blokady pisarskiej. Ukojenie znajduję w publikowaniu starych fanfików na nowych platformach. Widuje się mnie na Wattpadzie i na AO3. No i tradycyjnie – na Tumblrze. Każde z wymienionych rządzi się swoimi prawami i wymaga ode mnie trochę wysiłku. A to poprawki edytorskie, a to zabawa z okładkami, a to tłumaczenie… Każda z tych platform to inna odsłona mojej twórczości – choć można by powiedzieć, że przecież treści się nie zmieniają… Bawię się trochę formą ich przedstawienia. Wattpad to moje najświeższe odkrycie. I jak dotąd jedyne miejsce, w którym dzielę się obiema wersjami językowymi moich opowiadań. I nieustająco zdumiewa mnie ciepły

Jeden jedyny - Spis treści

1. Ona jest cudowna (od części 1) 2. Co mam jej powiedzieć? (od części 3) 3. Pocałunek MariChat (od części 5) 4. Nie jest tobą (od części 7) 5. Mały bonus...

Jeden jedyny - mały bonus :-)

- Myślisz, że kwami mogą mieć dzieci? – zastanawiała się głośno Marinette. - Zastanawiasz się, skąd się biorą małe kwamiątka? – zażartował Adrien. - No wiecie co?! – odezwał się pełen oburzenia głos tuż nad ich głowami i czerwona nakrapiana kulka wyleciała z pokoju Marinette jak z procy. – Może jednak to ja wam zrobię wykład, skąd biorą się ludzkie dzieci? Zakładając wasze tempo, możecie tego wykładu wkrótce potrzebować! - Tikki! – obruszyła się Marinette, czerwieniąc się okropnie. - No i jesteśmy kwita – odparła Tikki. --- Jeden jedyny cz.8   <-   Poprzednia część   Czytaj opowiadanie „Jeden jedyny” od początku

Jeden jedyny - cz. 8

- A gdyby był mną? – Czarny Kot zapytał z duszą na ramieniu. - Och, to by rozwiązywało całe mnóstwo problemów. Ale nawet Biedronka nie ma tyle szczęścia w życiu – wyrwało jej się, po czym szybko się poprawiła: - Nie miałaby. Nie miałaby tyle szczęścia. - Czyli, zaakceptowałabyś moje gorsze wcielenie? – drążył Czarny Kot, zupełnie nie zwróciwszy uwagi na jej potknięcie. - Jak to: gorsze? – zdziwiła się. – Przecież kiedy nie jesteś Czarnym Kotem nadal jesteś sobą, prawda? Albo raczej będąc Czarnym Kotem, wciąż jesteś sobą. - To dlaczego kochasz mnie jako Czarnego Kota, a mojemu cywilnemu „ja” chciałaś złamać serce? - Nie mogę kochać dwóch chłopców na raz – wyznała. – Jednemu z was musiałabym odmówić. - Czekaj. Czyli gdybym najpierw porozmawiał z tobą jako Adrien, to wtedy byłabyś z nim, a złamałabyś serce Czarnemu Kotu? – dopytywał się i dopiero zszokowane spojrzenie Marinette uświadomiło mu, co powiedział. - Ja-jako A-Adrien? – wyjąkała. - Nie ma chyba sensu zaprzeczać

Jeden jedyny - cz. 7

- Mmm… Miłe to twoje mruczenie, Kocie… - szepnęła Marinette. - Serio? – zdziwił się. - Jest urocze – potwierdziła, przytulając się do niego. – Wiesz, że ono dobiega tam ze środka? - Wiem. – Kiwnął głową, wciąż zmieszany tym mruczeniem, nad którym nie potrafił zapanować. A jednocześnie poruszony jej reakcją na nie. - Nie pomyśl sobie, że chciałabym cię potraktować przedmiotowo, ale przydałbyś mi się od czasu do czasu. - Żeby ci pomruczeć? – Uśmiechnął się. - Yhm… Twoje mruczenie może mieć działanie terapeutyczne. - Lubię być użyteczny, Księżniczko. A co? Masz kłopoty? – Zainteresował się natychmiast. - Tylko trochę się martwię, Kocie… - szepnęła Marinette. - Czym się martwisz? - Będę musiała komuś złamać serce – wyznała nagle. - Mnie? – spytał cicho i poczuł, że serce mu zamiera. - Jasne… Dlatego przytulam się do ciebie, żeby cię rzucić. O, jeszcze dla zmyłki cię pocałuję! - Nie mam nic przeciwko tym zmyłkom. Tylko mnie nie rzucaj. - Nie rzucę. - To co to

Jeden jedyny - cz. 6

- Mhmmm… - wymruczała Marinette, kiedy Czarny Kot przerwał pocałunek. – Teraz już rozumiem. - Co takiego? – spojrzał na nią nieprzytomnie. - Dlaczego nazywasz mnie Księżniczką. – szepnęła, uśmiechając się szelmowsko. Zarumienił się. - Jak na takiego superbohatera, nieśmiały z ciebie chłopak… - stwierdziła Marinette, znów gładząc go po policzku. - Bo ja z natury jestem dość nieśmiały. – Uśmiechnął się w odpowiedzi. - Naprawdę? – zdziwiła się. – W życiu bym nie zgadła! - Ta cała nonszalancja to tylko poza. – Wzruszył ramionami. – Dla zmyłki. - A kogóż to chcesz zmylić? – Roześmiała się. – Mnie? To ci się udało! - Wiesz, generalnie przy tym całym prowadzeniu podwójnego życia chodzi o zmylenie wszystkich dookoła, żeby nikt się nie połapał, kim naprawdę jesteśmy z Biedronką. Przyjęcie pozy to raczej konieczność. - Ty wiesz, kim jest Biedronka? – spytała szeptem. - Oczywiście, że nie. – Roześmiał się. – Ona też nie wie, kim jestem. - A nie chciałbyś się dowiedzieć?

Jeden jedyny - cz. 5

Doskonale znał drogę. Tyle razy już biegł po dachach w kierunku domu Marinette, że trafiłby tam nawet z zamkniętymi oczami. Ale im bliżej celu się znajdował, tym większa niepewność go ogarniała. A co, jeśli Plagg tylko go podpuszczał? Mało to razy dawał mu już do zrozumienia, że jego rad nie należy traktować dosłownie? Zresztą, biorąc pod uwagę oryginalne poczucie humoru swojego kwami, Adrien mógł raczej w ciemno obstawiać, że to jeden z żartów małego, złośliwego kociaka. Gdy Czarny Kot dobiegł do dachu sąsiadującego z domem Marinette, był już bliski decyzji o odwrocie. Wtedy jednak ją zobaczył. Stała na balkonie z pochyloną głową, oparta o barierkę. Szarpnęło go w jej stronę. Nawet jeśli myślał o powrocie do domu, to właśnie zmienił zdanie. Całym sobą czuł, że chce być teraz tam z nią. Choćby nawet miała potem zdeptać jego serce i wyrzucić na chodnik. I może Plagg przeceniał wpływ uroku Czarnego Kota na kobiety, ale w masce superbohatera tkwiła jakaś tajemna siła, która sprawiła

Jeden jedyny - cz. 4

- No to mam skorzystać z pomysłu Biedronki czy nie? – spytał chyba po raz setny Adrien, chodząc po pokoju i denerwując swoje kwami ciągłym rozpamiętywaniem rozmowy z Biedronką. - Przysięgam, następnym razem będę błagał Mistrza o dziewczynę… - mamrotał Plagg, przewracając oczami. – Albo nie. Będzie jeszcze gorzej. Przecież ty gadasz o tym w kółko jak dziewczyna. Poproszę o jakiegoś macho… - Plagg? Dobrze się czujesz? – zaniepokoił się Adrien. - Przy tobie czuję się coraz gorzej – mruknął kwaśno Plagg. – Jakim cudem ty w ogóle funkcjonujesz? - Co masz na myśli? - Jakim cudem taki pewny siebie chłopak tak wymięka przy zwykłej dziewczynie? - Zwykłej? – powtórzył w osłupieniu Adrien. – Marinette jest absolutnie najcudowniejszą dziewczyną na Ziemi, a ty mi mówisz, że ona jest zwyczajna? - Oj, dzieciaku… - westchnął teatralnie Plagg. – Co ty wiesz o kobietach? Żebyś ty wiedział, z jakimi kobietami przyszło mi obcować w ciągu mojego długiego i ciekawego życia… - Nie obchodzą

Jeden jedyny - cz. 3

Czarny Kot pędził na spotkanie z Biedronką z pełną świadomością, że jest spóźniony. Jak w każdy sobotni wieczór mieli patrol i powinien być na dachu Katedry Notre Dame punktualnie o dwudziestej. Nie był. Za dobrze bawił się w kinie. Film był długi. Wybierając „Deadpoola 2”, zupełnie nie zwrócił uwagi na czas trwania filmu. Poza tym dodatkowe sceny na napisach końcowych skutecznie przykuły ich do foteli na następne piętnaście minut. W rezultacie – był spóźniony. Kiedy dotarł na miejsce, Biedronka już była. Co prawda odniósł dziwne wrażenie, że też chyba przyszła nieco spóźniona, bo lekko zarumieniła się na jego widok. Zaraz jednak się opanowała i uśmiechnęła z przekąsem: - Już myślałam, że zapomniałeś o tym, że dzisiaj sobota. - W życiu! – odparł w podobnym tonie. – Jesteśmy na siebie skazani, jak stare dobre małżeństwo, Moja Pani. Biedronka zarumieniła się, ale szybko opanowała zmieszanie i rzuciła zdawkowo: - Lepiej uważaj z tymi ofertami matrymonialnymi, Kocie. Bo kiedy

Jeden jedyny - cz. 2

- Cześć, chłopcy. – Usłyszał nagle tuż obok siebie głos Alyi. Poderwał gwałtownie głowę, akurat po to, żeby podchwycić uważne spojrzenie Alyi. – Nino, co ty robisz Adrienowi? - Ja nic mu nie robię – wtrącił obronnym tonem Nino i dla odwrócenia uwagi dziewczyny od przyjaciela objął ją mocno i pocałował. - To czemu siedzi tu biedak załamany? – Na Alyę nie działały takie praktyki. W końcu była dziennikarką z krwi i kości. - Nie jestem załamany – wtrącił Adrien. – Skąd ci to przyszło do głowy? - Siedzisz tu z nosem na kwintę – podsumowała Alya. – Coś się musiało stać. Nawet nie mów, że twój straszny ojciec znów cię nie puści z nami do kina. Niechcący podsunęła mu doskonałą wymówkę. Tyle że akurat tym razem udało mu się uzyskać zgodę na wyjście z przyjaciółmi. W dodatku nie chciał kłamać. - Mój tata nie jest taki zły… - próbował usprawiedliwiać ojca Adrien. - Brzmisz co najmniej jak ofiara przemocy domowej – zawyrokowała Alya. – Jakoś ci nie wierzę. Ale nieważne. Mów, uda ci

Jeden jedyny - cz. 1

Ona była cudowna. Zabawna, inteligentna, czarująca. Roztaczała ten swój urok zupełnie nieświadomie, co tylko potęgowało jej oddziaływanie na jego biedne sterane serce. Adrien usiadł w kącie dziedzińca szkolnego i zapatrzył się w Marinette rozmawiającą właśnie z Alyą. W jego wzroku nie było zbyt wiele nadziei na to, że ona jednak zacznie w nim widzieć kogoś więcej niż tylko przyjaciela. - Zrobisz coś z tym w końcu, stary? – zagadnął go Nino, przysiadając obok przyjaciela. - Niby z czym? – westchnął apatycznie Adrien. - No jak to z czym? Z tym wzdychaniem do Marinette. - Nie wzdycham do Marinette – zaprzeczył Adrien, ale rumieniec go zdradził. - Jasne. Tylko gapisz się na nią całymi dniami. - No i co z tego, że się gapię? - Zrób coś z tym w końcu, mówię ci. - Niby co? - Zaproś ją gdzieś. Gdybym był złośliwy, a na twoje szczęście nie jestem, to bym ci przypomniał, co sam mi radziłeś, kiedy byłem nią… hmm… zainteresowany. - Nie dość chyba, skoro tak szybko ci przesz

Opowiadanie Marichat

To było moje kolejne wyzwanie. Po Ladrienowym "Długo i szczęśliwie" uświadomiłam sobie, że został mi jeszcze jeden ship, dla którego nie napisałam opowiadania. Owszem, zdarzały mi się Marichatowe sceny (co najmniej trzy balkonowe...), ale opowiadania dedykowanego MariChat jeszcze nie napisałam. No to czas na premierę... Przy okazji zaznaczam, że będzie to opowiadanie z odwrotnym zauroczeniem. Taki eksperyment z AU... Osłodzę Wam początek roku szkolnego :-) Startujemy jutro o 7:00, jak zwykle. L.K. P.S. Miałam straszny problem z tytułem tego opowiadania. O ile po angielsku "The one and only" mogło się odnosić zarówno do niej, jak i do niego, o tyle po polsku musiałam się już zdecydować na któreś z nich. No i stanęło na nim...