Jeden jedyny - cz. 1

Ona była cudowna. Zabawna, inteligentna, czarująca. Roztaczała ten swój urok zupełnie nieświadomie, co tylko potęgowało jej oddziaływanie na jego biedne sterane serce.
Adrien usiadł w kącie dziedzińca szkolnego i zapatrzył się w Marinette rozmawiającą właśnie z Alyą. W jego wzroku nie było zbyt wiele nadziei na to, że ona jednak zacznie w nim widzieć kogoś więcej niż tylko przyjaciela.
- Zrobisz coś z tym w końcu, stary? – zagadnął go Nino, przysiadając obok przyjaciela.
- Niby z czym? – westchnął apatycznie Adrien.
- No jak to z czym? Z tym wzdychaniem do Marinette.
- Nie wzdycham do Marinette – zaprzeczył Adrien, ale rumieniec go zdradził.
- Jasne. Tylko gapisz się na nią całymi dniami.
- No i co z tego, że się gapię?
- Zrób coś z tym w końcu, mówię ci.
- Niby co?
- Zaproś ją gdzieś. Gdybym był złośliwy, a na twoje szczęście nie jestem, to bym ci przypomniał, co sam mi radziłeś, kiedy byłem nią… hmm… zainteresowany.
- Nie dość chyba, skoro tak szybko ci przeszło.
- To było przecież zaraz na początku roku szkolnego – wytłumaczył się Nino. – Znałem Marinette od paru lat. To był raczej bezpieczny wybór. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że Alya jest taka super. I gdyby nas Biedronka nie zamknęła w tamtej klatce, pewnie nie miałbym okazji lepiej jej poznać.
- Sugerujesz, że mam poprosić Biedronkę o zamknięcie mnie w klatce z Marinette? – uśmiechnął się Adrien.
- Nie wiem, czy to działa za każdym razem. Zresztą, masz o tyle gorzej, że wy się już całkiem dobrze znacie. Nie odkryjecie nagle Ameryki.
- No właśnie… - westchnął Adrien.
Jeśli Marinette do tej pory nie uznała go za wystarczająco interesującego, żeby stracić dla niego głowę, to żadna klatka, która by ich skazywała na samych siebie, mu nie pomoże. Utknął w strefie dla przyjaciół na wieki.
- Przypomnij sobie, co mi radziłeś. Po prostu bądź sobą – dodał Nino.
- Łatwo ci mówić. – Adrien tylko pokręcił głową. – Bycie sobą w niczym mi nie pomoże.
- Radzę ci się pospieszyć, bo ktoś sprzątnie ci ją sprzed nosa. Z tego, co Alya mówiła, to Marinette już chyba ma nawet kogoś upatrzonego.
Adrien poderwał głowę i spojrzał na przyjaciela badawczo. Znali się z Nino niemal jak bracia. On by mu nigdy nie zrobił świństwa. Jeśli mówił mu takie rzeczy, to znaczyłoby, że jest to prawda. A zatem sprawa była naprawdę beznadziejna…
Spuścił głowę. To nie miało sensu. Cóż mu po uwielbieniu połowy miasta, jak ta jedyna, na której naprawdę mu zależało, woli kogoś innego? Nie zauważył, że dziewczyny skończyły swoją rozmowę i skierowały się w ich stronę. Nie miał zatem okazji do tego, żeby przygotować się na ich towarzystwo.

---
Następna część  ->  Jeden jedyny cz. 2 

Komentarze

Popularne:

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 4

Ta Noc - cz.20

Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 13

Miraculum FanFiction: Długo i szczęśliwie - cz. 5