Miraculum FanFiction: Pocałunek prawdziwej miłości - cz. 19
- Marinette! Masz gościa! –
zawołała Sabine we wtorkowe popołudnie.
---
Pocałunek cz. 18 <- Poprzednia część | Następna część -> Pocałunek cz. 20
Marinette natychmiast pojawiła
się u szczytu schodów. Adrien spojrzał w górę i ruszył po schodach, kiwnąwszy
wcześniej do mamy Marinette na pożegnanie.
Na podłodze rozłożony był już plakat
z ich prezentacją na lekcję chemii. Od soboty Marinette zdążyła uzupełnić rysunki,
które naszkicowali podczas poprzedniego spotkania.
- Widzę, że nie próżnowałaś. –
skomentował.
- Nie mogłam wczoraj zasnąć. –
wyznała. – Rysowanie zazwyczaj pomaga mi się wyciszyć.
- Nadal masz kłopoty sercowe? –
spytał, zanim zdążył ugryźć się w język. – Rany, znów robię się wścibski!
- W porządku! – roześmiała się w
odpowiedzi. – Po prostu miałam wczoraj szalony dzień. Ciężko mi było po tym
wszystkim dojść do siebie.
- Dobrze chociaż, że upiekła nam
się klasówka z fizyki. – przypomniał.
- Właśnie. Dzięki tak w ogóle za
pomoc przy powtórce. Gdyby nie ty, pewnie bym zawaliła ten sprawdzian.
- Przecież i tak się nie odbył.
- W sumie racja! Trzeba będzie
jeszcze raz powtórzyć materiał, bo profesor Mendelejew na pewno nam nie
odpuści.
- Z szybkiej śmierci zrobi
jeszcze szybszą śmierć. Zada te same pytania i skróci czas o połowę.
- Obyś nie był złym prorokiem! – wystraszyła
się.
- Dasz sobie radę, Marinette. –
dodał jej otuchy, kładąc jej dłoń na łopatce.
Zdziwiło ją, że ten gest nie zrobił
na niej spodziewanego wrażenia. Już nie pierwszy raz w ciągu ostatniego
tygodnia czuła się kompletnie znieczulona na urok Adriena.
- Zastanówmy się, co by tu
jeszcze dać na ten plakat… - zmieniła temat i odwróciła się w stronę biurka po
zestaw pasteli i flamastrów, uwalniając się tym samym spod dotyku Adriena.
Jego ręka zawisła w powietrzu, a
on poczuł się nagle nieswojo. Opanował się jednak szybko i zerknął na plakat.
- Wiesz, myślałem o tym trochę i
jednak bym dał definicję zasad.
- Tak myślisz? – spytała z
powątpiewaniem Marinette.
- Profesor Mendelejew jest trochę
tradycjonalistką. Myślę, że będzie zadowolona, jeśli nasza prezentacja będzie
choć trochę podręcznikowa.
- No dobra. Przekonałeś mnie. –
westchnęła Marinette. – Gdzie ją napiszemy?
Pochylili się nad plakatem,
dopracowując szczegóły i szukając odpowiedniego miejsca na zapisanie definicji.
Wreszcie Marinette sięgnęła po czarny marker.
- To może ja napiszę? –
zaproponował Adrien, wyciągając rękę po flamaster. – Ty zrobiłaś tak dużo, że czuję
się zupełnie niepotrzebny.
- Ja tylko narysowałam to
wszystko, co kazałeś. – roześmiała się Marinette. – To twoja wiedza jest na tym
plakacie, choć narysowana moją ręką.
- Świetnie się uzupełniamy w
takim razie. – podsumował.
- Rzeczywiście… - powtórzyła zdumiona
i spojrzała mu w oczy.
- No to… pozwolisz mi zepsuć ten
plakat? – zarumienił się od jej spojrzenia.
- A umiesz kaligrafować?
- N-nie. A ty umiesz?
- Zaraz się przekonasz. –
uśmiechnęła się szelmowsko i uklęknęła przy rogu plakatu.
Adrien patrzył na nią z niedowierzaniem.
W ciągu tygodnia zaledwie Marinette zmieniła się nie do poznania. Nie zauważył do
tej pory, żeby była tak pewna siebie, zabawna i swobodna. Zupełnie jak… Nagle
zabrakło mu tchu na widok liter, które Marinette pisała równym rządkiem na
plakacie. Te litery poznałby na końcu świata. Tym samym pismem napisana była tamta
walentynka…
---
Pocałunek cz. 18 <- Poprzednia część | Następna część -> Pocałunek cz. 20
Komentarze
Prześlij komentarz