Miraculum Fanfiction: Róża - cz. 1

- Nic z tego nie rozumiem…
To były chyba pierwsze słowa, które Marinette wypowiedziała na głos od momentu niezwykłego pożegnania z Czarnym Kotem na balkonie sąsiadującym z jej własnym.
- A co chciałabyś zrozumieć? – pisnęła cicho Tikki, krążąc wokół głowy swojej pani.
- No… Wszystko… - westchnęła bezradnie Marinette.
Ten dzień był dla niej bardzo zaskakujący – choć nie w sensie, w jakim się spodziewała. Jeszcze wczoraj myślała o następnym dniu z niecierpliwością i oczekiwaniem. Umówili się przecież całą paczką, że pójdą na lody do André. Miała taką ogromną nadzieję, że Adrien do nich dołączy i może jej się uda zjeść z nim te magiczne lody zakochanych. Tymczasem Adrien się nie pojawił, a ona… Ona spędziła wieczór z Czarnym Kotem. I to odmienionym Czarnym Kotem. Zakochanym Czarnym Kotem. Zakochanym w niej. To znaczy w Biedronce. Czyli – jednak w niej…
A najdziwniejsze w tym było to, że taki zakochany Czarny Kot trochę jej się podobał… Oczywiście, nie tak jak Adrien! O, co to to nie! Ale… Cóż… Zaczynała go widzieć w innym świetle. I może nawet lepiej rozumieć jego uczucia.
- No, bo… - zaczęła Marinette i zaczerwieniła się.
Jakoś nie mogła się przemóc, żeby porozmawiać z Tikki o tych wszystkich uczuciach, które tamten pocałunek w niej obudził. A przecież nie był to nawet prawdziwy pocałunek! Ot, zwykły całus w policzek. Taki po przyjacielsku. A jednak, kiedy wspominała ten moment, to czuła taki dziwny ucisk w okolicy żołądka.
- Marinette, to żaden wstyd, że spodobał ci się Czarny Kot. – Tikki nazwała sprawy po imieniu.
- Co?! – wykrzyknęła zmieszana Marinette. – Jak? Nie, nie, no skądże znowu! Co też ci przyszło do głowy? Jakie spodobał?! W ogóle mi się nie podoba! Skąd taki pomysł?
Tikki zaczęła chichotać.
- Och, Marinette… - westchnęła.
- O co ci chodzi, Tikki?
- Zapomniałaś już, że jestem kwami? Możesz zaprzeczać do woli, ale ja i tak wiem.
- C-co wiesz? – zająknęła się Marinette.
- Wiem to, do czego nie chcesz się przyznać. – Tikki mrugnęła do dziewczyny, po czym odfrunęła do swojego legowiska.
- Czyli co? – dopytywała się Marinette, ale nie doczekała się odpowiedzi. Kwami postanowiło udawać, że w sekundę zapadło w kamienny sen.
O co mogło chodzić Tikki? Dziewczyna westchnęła ciężko i wyszła na balkon. Musi o tym wszystkim pomyśleć sama. Tylko, że jej balkon to nie było dobre miejsce na rozmyślanie. Dzisiaj wieczorem tak wiele wydarzyło się właśnie tutaj. I na dachu obok. I sama nie wiedziała, które „wiele” było dla niej ważniejsze. Czy to, kiedy Czarny Kot szczerze jej wyznał swoje uczucia, a ona prawie opowiedziała mu o swoich problemach z Adrienem. Czy może to, kiedy Czarny Kot dawał jej różę i… i pocałował ją w policzek.
Zarumieniła się na samo wspomnienie. To było takie do niego niepodobne. I takie… miłe. Bo wtedy uszanował jej uczucia i wcale nie próbował jej przekonywać, że on jest w czymś lepszy od Adriena. Nie, po prostu się wycofał…
Westchnęła ciężko i spuściła głowę. Nie była w stanie uporządkować tego bałaganu myśli i emocji, które się w niej kłębiły. Tego było zbyt wiele. I naprawdę – kompletnie nic z tego nie rozumiała… Zrezygnowana wróciła do siebie do pokoju.
Nie zauważyła, że na balkonie obok został Czarny Kot. Zastygł w połowie sprzątania po niespodziance dla Biedronki. Ze zgaszoną świeczką w dłoniach wpatrywał się w miejsce, w którym przed chwilą stała Marinette…

---
Następna część  ->  Róża cz. 2

Komentarze

Popularne:

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1

Pan Gołąb po raz 72

Szalik dla Dwojga - Cz. 16

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 4

Ta Noc - cz.20