Szalik dla Dwojga - Cz. 26
- Dzień dobry, młody człowieku –
odezwał się Tom Dupain poważnym tonem.
---
Szalik dla Dwojga - cz. 25 <- Poprzednia część | Następna część -> Szalik dla Dwojga - cz. 27
Adrien zastygł w bezruchu i
wymienił z Marinette przerażone spojrzenie.
- Jak rozumiem, jest jakiś powód,
dla którego trzymasz moją córkę w objęciach? – dodał tata Marinette.
- Ykhm. Tak, jest powód, proszę
pana. – Adrien szybko się opanował.
Wypuścił Marinette z uścisku i
odwrócił się. Jego ręka instynktownie odszukała jej dłoń i zupełnie bezwiednie
splótł palce ich dłoni.
- To dobrze. – Tom Dupain kiwnął
głową z aprobatą.
Adrien trochę się zdziwił, bo
przecież nic takiego jeszcze nie powiedział. Ale widocznie tata Marinette umiał
czytać między wierszami, czego chłopak nie mógł powiedzieć o swoim własnym
ojcu.
- Nie ma pan nic przeciwko? –
spytał zdumiony.
- Zawsze najważniejsze dla mnie
było szczęście mojej córki – odpowiedział Tom łagodnie. – Witaj w rodzinie,
synu.
- Tato! – mruknęła zażenowana Marinette.
- No co? – jej tata i Adrien zdziwili
się jednocześnie, na co wszyscy troje wybuchnęli śmiechem.
- A co to za zabawa beze mnie? –
rozległo się od drzwi pytanie Sabine Cheng.
- O rany… - Marinette tylko
jęknęła.
- Nasza córeczka ma adoratora –
oznajmił radośnie Tom Dupain.
- Kolejnego? – Sabine zmarszczyła
brwi.
- Kolejnego? – powtórzył Adrien i
zerknął na Marinette szybko.
- Kolejnego? – zdziwił się Tom.
- Jak to: kolejnego, mamo?! –
obruszyła się Marinette.
- A co z Czarnym Kotem, kochanie?
– wypomniała łagodnym tonem mama.
Adrien stłumił parsknięcie, a
Marinette zaczerwieniła się po cebulki włosów. Jej tata wpatrywał się z
osłupieniem w swoją żonę.
- Jaki Czarny Kot, skarbie? –
wykrztusił.
- Ten superbohater – wyjaśniła
cierpko Sabine. – Córeczko, powinnaś być uczciwa. Nie tak cię wychowaliśmy.
- Ehm… Mamo… Czarny Kot to… ehm… tylko przyjaciel.
Adrien myślał, że udusi się od
powstrzymywanego śmiechu. Zrobiła to specjalnie. Wiedział to. Drgnął jej kącik
ust, kiedy to mówiła. Nigdy wcześniej nie miał większej ochoty na to, żeby ją
pocałować, jak właśnie teraz. Boże, co za cudowna dziewczyna!
- Tylko przyjaciel? – podchwyciła
Sabine. – I odwiedza cię co wieczór?
- Skąd wiesz, mamo? – wyrwało się
Marinette.
- Mam uszy, kochanie. Uważam, że
uczciwiej byłoby powiedzieć prawdę.
Marinette wymieniła szybkie
spojrzenia z Adrienem. Cóż… Powiedzenie prawdy wiele by wyjaśniło, ale przecież
nie mogli podzielić się z rodzicami tą wielką tajemnicą. Wystawiłoby to na
ogromne niebezpieczeństwo wszystkich – rodziców, Marinette i Adriena, a przede
wszystkim miracula Biedronki i Czarnego Kota.
- Mamo, możesz uwierzyć mi na
słowo, że Adrien wie wszystko o Czarnym Kocie. I vice versa. – odpowiedziała
Marinette poważnym tonem.
- Och, no chyba że tak – mama
kiwnęła głową, a Adrien spojrzał zdumiony na swoją dziewczynę.
No, jak to? Tak po prostu sobie
uwierzyły? Czyli takie zaufanie to jest… coś normalnego w tej rodzinie… Aż
westchnął, a Marinette od razu przytuliła się do niego, jakby wiedziała
dokładnie, co mu przyszło do głowy.
---
Szalik dla Dwojga - cz. 25 <- Poprzednia część | Następna część -> Szalik dla Dwojga - cz. 27
Komentarze
Prześlij komentarz