Szalik dla Dwojga - Cz. 25
Kiedy Marinette obudziła się rano,
miała wrażenie, że wszystko, co wydarzyło się poprzedniej nocy, było tylko niesamowitym
snem. Przecież to było całkowicie nierealne, że Czarny Kot okazał się być
Adrienem, że spędził u niej pół nocy, że całowali się jak szaleni na kanapie w
jej pokoju… Że kwami Czarnego Kota kochało jej Tikki…
---
Szalik dla Dwojga - cz. 24 <- Poprzednia część | Następna część -> Szalik dla Dwojga - cz. 26
- Tikki?
- Dzień dobry, Marinette! – kwami
przyleciało do swojej pani natychmiast. – Wstawaj, wstawaj!
- A pali się?
- Musisz szybko zjeść śniadanie.
– Tikki była wyraźnie podekscytowana. – Szybko, szybko.
- Ale o co chodzi? – spytała
Marinette mocno zdezorientowana.
- Zaraz przyjdą! A ty jesteś
jeszcze w piżamie!
- Kto przyjdzie?
- No jak to kto?! – wykrzyknęła
oburzona Tikki. – Czarny Kot! I Plagg! No rusz się!
- Ooo… - wyrwało się Marinette.
A zatem to była prawda.
Oczywiście, że to była prawda! Cudowna, najprawdziwsza prawda! Dziewczyna aż
roześmiała się, a jej serce zalała fala ulgi i szczęścia. Czyli to wszystko
wydarzyło się naprawdę!
Chwilę później była już na dole,
jedząc śniadanie w ogromnym pośpiechu. Nie była pewna czy Czarny Kot odwiedzi
ją na balkonie, czy też – jako Adrien – zapuka do jej drzwi. Przełykając
ostatni kęs posiłku, usłyszała wyczekiwany dzwonek do drzwi, co ostatecznie
rozwiało jej wątpliwości. Jak na skrzydłach pobiegła otworzyć.
Na progu stał Adrien.
- Cześć… - Uśmiechnęła się
nieśmiało do niego.
- Dzień dobry, Księżniczko! – przywitał
się. – Dobrze spałaś? – dodał, wyszczerzając się w znaczącym uśmiechu.
Przewróciła oczyma. Wyglądało na
to, że nieważne czy będzie odwiedzał ją jako Adrien czy jako Czarny Kot – jego
kocia natura wyszła na wierzch i będzie ją prześladować do końca życia. No,
może nie tak znowu prześladować. Jakby nie było, podobał jej się. W obu
wcieleniach.
- A jak ci się wydaje? – odpowiedziała
żartobliwym tonem. – Jakiś kocur strasznie mi dzisiaj w nocy przeszkadzał w
spaniu.
- Kocur, powiadasz? – zaciekawił
się.
- Yhm – przytaknęła i wciągnęła
go do mieszkania. – Zamiast pozwolić mi spać, wciąż domagał się drapania za
uszami.
- Bo to takie przyjemne jest,
Moja Pani… - szepnął, obejmując ją w pasie.
I już miał ją pocałować, kiedy
tuż za jego plecami rozległo się znaczące chrząknięcie.
---
Szalik dla Dwojga - cz. 24 <- Poprzednia część | Następna część -> Szalik dla Dwojga - cz. 26
Komentarze
Prześlij komentarz