Szalik dla Dwojga - Cz. 20

Pamięci Williama Goldmana (1931 – 2018)

- M-Marinette? Jesteś? – tymi słowy Czarny Kot zapukał do klapy w podłodze balkonu.
- Jestem, jestem! Wchodź! – dobiegło stłumione zaproszenie z dołu.
Po chwili wylądował przy kanapie, na której siedziała Marinette. Była owinięta kocem i wpatrywała się w ekran telewizora.
- Siadaj i nic nie gadaj – mruknęła niewyraźnie.
Przysiadł niezręcznie obok niej, nagle zakłopotany. Nie spodziewał się, że Marinette będzie oglądała film. I to w dodatku jakiś romantyczny, przynajmniej tak mu się wydało na widok okładki z jakąś parą.
- Co to?
- „Narzeczona dla księcia”.
- Poważnie, Księżniczko? – wyszczerzył się w uśmiechu.
- Och, Kocie. Błagam… - Przewróciła oczyma. – Kolejny klasyk od rodziców. Dopiero zaczęłam, więc jeśli nie masz nic przeciwko, to zapraszam.
- Ee… Jasne. Czemu nie?
- Popcorn? – spytała Marinette, przysuwając miskę do niego.
Szybko przeliczył kalorie i stwierdził, że trochę nielegalnej przekąski go nie zabije.
- Chętnie.
- To wyłóż się wygodnie i lecimy.
Rozsiadł się posłusznie i po chwili dał się wciągnąć w film. Może i był to stary film, ale miał w sobie coś magicznego, może to były te krajobrazy, może dowcip, może sceny walki, może hipnotyzująca muzyka… Ani się obejrzał, a jakimś niepojętym sposobem znalazł się pod kocem, z Marinette opartą na swoim ramieniu. Jeszcze w ostatnich przebłyskach świadomości odłożył miskę po popcornie na podłogę. I odpłynął w świat marzeń.
Obudził się około północy. W pierwszej chwili nie wiedział, gdzie się znajduje i dlaczego wciąż jest Czarnym Kotem. Zaraz potem dotarło do niego, że Marinette śpi przytulona do niego z głową złożoną na jego piersi. Jego ręka obejmowała ją w pasie, a dłoń spoczywała na jej biodrze. Zarumienił się. A potem nagle przyszła mu do głowy ochota, żeby przesunąć tę dłoń wzdłuż jej boku. Aż wstrzymał oddech zdumiony tą myślą. I to wstrzymanie oddechu obudziło Marinette.
Poruszyła się. Otworzyła leniwie oczy i też wstrzymała oddech zdumiona, kiedy zorientowała się, że leży na nim. Podniosła głowę i spojrzała mu w oczy, lekko zarumieniona.
- Która godzina…? – szepnęła nieco zdezorientowana co do pory dnia czy nocy.
- Wkrótce północ, Księżniczko. – odszepnął i wtedy jego ręka nieświadomie wykonała ten ruch, o którym myślał przed chwilą.
Zmieszał się okropnie i już miał za to przeprosić, kiedy Marinette uśmiechnęła się słodko do niego i… go pocałowała. W same usta.

---
Szalik dla Dwojga - cz. 19  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->  Szalik dla Dwojga - cz. 21

Komentarze

Popularne:

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 4

Ta Noc - cz.20

Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 13

Miraculum FanFiction: Długo i szczęśliwie - cz. 5