Szalik dla Dwojga - Cz. 14

UWAGA! Ostrzeżenie przed spoilerami! Drobne odniesienia do odcinka „Komplikatorka”.

Wyparła się wszystkiego. Marinette wyparła się wszystkiego. Kiedy rozmawiał z nią w szatni następnego dnia po akcji z Komplikatorką, obróciła wszystko w żart, przekręcając przy tym zabawnie wyrazy. Adrien już sam nie wiedział, co ma myśleć. Nie mógł zrozumieć, dlaczego po raz kolejny zachowała się przy nim tak dziwnie. Przecież kiedy odwiedzał ją jako Czarny Kot, zachowywała się zupełnie inaczej.
Nadal nie wiedział, o co chodziło z jego zdjęciami, ale stopniowo przestało go to obchodzić. Skupiał się na poznawaniu Marinette, która okazywała się być nieco inną dziewczyną niż miał dotąd okazję zaobserwować. Nawet miał wrażenie, że ma do czynienia z dwiema osobami – rozbrajająco nieporadną koleżanką ze szkoły oraz ironicznie zabawną maniaczką gier komputerowych. I wciąż była to jedna i ta sama osoba.
Co gorsza, zauważył, że wręcz zaczyna się uzależniać od jej towarzystwa. Pasowało mu jej poczucie humoru, lubił, jak mu opowiadała o grze, w którą grała, o szkole, o projektowaniu strojów i szyciu. A już najbardziej lubił, kiedy się z nim przekomarzała. Naprawdę, nie znał jej od tej strony. I coraz bardziej ta strona mu się podobała.
Zaczął wymykać się do niej co wieczór, a ona nigdy nie dała mu odczuć, że jej przeszkadza. Wręcz przeciwnie, oboje wciągnęli się w świat Ashan i towarzyszyli Agraelowi w jego podróży.
- Jak tam twój Agrael? – przywitał się z Marinette, kiedy jak co wieczór wylądował na jej balkonie.
- Utwierdzam się w przekonaniu, że nie jest demonem – odpowiedziała, odwracając się do niego, zupełnie jakby na niego czekała. – Właśnie taki jeden druid się zdziwił, bo Agrael dotknął Serca Gryfa i powinno go na miejscu odesłać do Sheogh, a nic mu się nie stało. I ten Tieru się zaciekawił. Czyli miałam rację.
- Nie no, czekaj. Co za druid? Jakie Serce Gryfa? I co to Sheogh?
Marinette się roześmiała.
- Widzę, że ciebie też wciągnęła fabuła, Kotku!
- Nie, wcale nie! – bronił się Czarny Kot, czerwieniąc się przy okazji usłyszawszy, jak nazywa go „Kotkiem”. Marinette zupełnie nie zauważyła jego zmieszania i zaczęła opowiadać:
- Serce Gryfa to był taki artefakt, który odsyłał wszystkie demony do ich świata, czyli do Sheogh. Trochę to głupie, bo Władca Demonów odzyskuje wszystkie swoje armie. To trochę tak, jakbyście z Biedronką odsyłali wszystkich dotychczasowych superzłoczyńców do Władcy Ciem.
- A ten Tieru?
- Podoba mi się – szepnęła Marinette, po czym zakłopotana dodała szybko: - Znaczy się bohater! Obaj z Agraelem mają poczucie humoru.
- Ja też mam poczucie humoru! – wtrącił Czarny Kot.
- Twoje żarty są głupiutkie. A oni mają takie ironiczne poczucie humoru. Poczekaj, puszczę ci filmik z ostatniej misji. Tam oni ze sobą rozmawiają, jak można uratować świat. Chodź!
I pociągnęła go do środka.
Pierwsze, co mu się rzuciło w oczy, to brak jego zdjęć na ścianach. Marinette wyczyściła swój pokój z Adriena.
- O, to nie interesujesz się już modą? – wyrwało mu się.
- Słucham? – Marinette spojrzała na niego zdumiona.
- N-no… Miałem na myśli… - zaplątał się zakłopotany, uświadomiwszy sobie własne potknięcie. – N-no… Usunęłaś zdjęcia tego modela…
- A-ach… No tak… - Marinette zaczerwieniła się nagle. – Odkryłam ostatnio, że jestem bardziej otwarta. To znaczy… Na projekty! Chciałam powiedzieć… Bardziej kreatywna.
- Ach, no tak… - westchnął, nie wiedzieć czemu nagle zasmucony. Co się z nim działo? Dlaczego nagle zaczęło mu zależeć, żeby pokój Marinette był wytapetowany jego zdjęciami?
I wtedy jego wzrok padł na jej biurko. W ramce stało zdjęcie, które kiedyś – całkiem niedawno – zrobili sobie w czwórkę – z Nino i Alyą – podczas wycieczki do Disneylandu. Oczywiście był na nim jako Adrien, nie jako Czarny Kot. Był to chyba najwspanialszy dzień w jego życiu.
- Wspaniale jest mieć takich przyjaciół… - szepnął do siebie.
Marinette podeszła do niego, położyła mu dłoń na ramieniu i bardzo delikatnie się do niego przytuliła.
- A czy ty masz jakichś przyjaciół, Czarny Kocie? – spytała cicho, zerkając na niego z ukosa.
- Mam… - szepnął z dziwną chrypką w głosie. – Przecież ty jesteś moją przyjaciółką, Księżniczko.
Zachichotała prosto w jego ramię, a on poczuł dziwny dreszcz, który przebiegł mu po plecach. A przecież nie miał łaskotek!
- Tak, Kocie. Myślę, że jestem twoją przyjaciółką.
Czy tylko mu się wydawało, czy to było podszyte jakimś podtekstem? I nagle przypomniał sobie ich rozmowę o tym, że wszyscy chłopcy traktowali ją jak przyjaciółkę. Zapytała go o to, jak ma traktować jego wizyty u niej. A on wtedy palnął jedną z największych głupot w życiu.

---
Szalik dla Dwojga - cz. 13  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->  Szalik dla Dwojga - cz. 15

Komentarze

Popularne:

Wybieram okładkę opowiadań!

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 20

Ta Noc - cz.20

Powiedziała TAK - cz. 1

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1