Szalik dla Dwojga - Cz. 28

Nie po raz pierwszy w życiu – i zapewne nie ostatni – Marinette zaspała w poniedziałkowy poranek. Jak poparzona wybiegła z domu, niemal wpadając pod auto na przejściu dla pieszych. W panice dopadła drzwi wejściowych do szkoły i jak huragan przebiegła przez dziedziniec. Po to tylko, żeby zderzyć się na schodach z czekającym na nią Adrienem.
- Dzień dobry, Księżniczko… - przywitał się z uśmiechem.
- A-Adrien… - wyjąkała, po staremu. Zupełnie jakby mury szkolne przeniosły ich do stanu sprzed miesiąca.
- Już się martwiłem – szepnął, a ona zagapiła się na niego. – Marinette? Wszystko w porządku?
- Ja-jasne… - mruknęła. – Spóźnimy się na lekcje! – otrząsnęła się nagle.
- Yhm… - uśmiechnął się szelmowsko. – Jeszcze tylko jeden drobiazg i możemy iść.
- Drobiazg? Jaki znów dro… - nie skończyła, bo ją pocałował.
- Teraz możemy iść – zarządził, biorąc ją za rękę.
- Ee… Adrien?
- No co tam? – spytał, idąc po schodach.
- My… Tak po prostu wejdziemy razem do klasy?
- A co? Wstydzisz się? – spojrzał na nią zdumiony.
- No n-nie… - zająknęła się. – Ale oni wszyscy tam zaczną się gapić. A Chloe…
- Co z Chloe? Boisz się jej?
- No trochę tak jakby…
- Jakim cudem? Taka nieustraszona superbohaterka… - zaśmiał się.
- Cicho! Bo zacznę cię nazywać Adrieniśkiem… - syknęła.
- Grozisz mi, Kropeczko?
- Jak nie pomoże łagodna perswazja…
- Zdecydowałaś się już, jak będziesz mnie nazywać? – zmienił temat, prowadząc ją w stronę klasy.
- Nic nie mogę poradzić na to, że jesteś dla mnie Kotkiem… - Westchnęła zrezygnowana. – Ale może jeszcze coś wymyślę.
- Ja tam nie mam nic przeciwko temu, żeby nazywać mnie Kotkiem.
- Wiem, Adrien. Ale ktoś w końcu się połapie. Tym bardziej, że uparcie tytułujesz mnie Kropeczką…
- Może zróbmy od razu coming out, powiedzmy wszystkim i będzie spokój.
- Szczególnie Władca Ciem się ucieszy… - mruknęła Marinette.
- Ach, no tak…
W tym momencie oboje poczuli na ramionach drobne dłonie swojej nauczycielki.
- Potrzebujecie specjalnego zaproszenia? – spytała łagodnie Panna Bustier, której uwagi nie uszły ich splecione dłonie. – Mam was zapowiedzieć?
- Nie, nie – zaprzeczyła od razu Marinette.
- Przymknę oko na powitalno-pożegnalnego buziaka, pod warunkiem, że będziecie potrafili skupić się potem na lekcjach – szepnęła Panna Bustier i mrugnęła do nich, a oni wymienili spojrzenia. I uśmiechnęli się do siebie.
Nauczycielka odchrząknęła i weszła do klasy, dając im dwie sekundy na owego „powitalno-pożegnalnego buziaka”. A potem już musieli wejść do środka.

---
Szalik dla Dwojga - cz. 27  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->  Szalik dla Dwojga - cz. 29

Komentarze

Popularne:

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 4

Ta Noc - cz.20

Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 13

Miraculum FanFiction: Długo i szczęśliwie - cz. 5