Miraculum FanFiction: Pocałunek prawdziwej miłości - cz. 23
Pobił chyba rekord świata w biegu
po dachach. Pokonał dystans między Wieżą Eiffla a Katedrą Notre Dame w czasie
krótszym niż mógł ogarnąć rozum. Odbębnił sesję zdjęciową, po czym wyłgał się odrabianiem
lekcji i rozpłynął się w powietrzu. Oficjalnie odjechał taksówką w kierunku
szkoły. Nieoficjalnie – leciał na złamanie karku na spotkanie z Biedronką.
---
Pocałunek cz. 22 <- Poprzednia część | Następna część -> Pocałunek cz. 24
Miał nadzieję, że odsłuchała jego
wiadomość, którą popołudniu nagrał na jej poczcie głosowej. I że posłuchała
jego błagań, żeby poczekała cierpliwie.
Ale dopóki nie stanął na dachu
katedry i nie zobaczył jej siedzącej tam z podkulonymi nogami, obejmującej
kolana – zupełnie jak tydzień temu, w walentynki, nie śmiał ufać tej nadziei.
- Jednak ci się udało… -
uśmiechnęła się jednym kącikiem ust na jego widok.
Odetchnął z ulgą. Nie było
żadnych kwaśnych „Spóźniłeś się.” „Już miałam iść.” „Wreszcie jesteś.” Nie, ona
przywitała się pogodnie, jakby wcale nie miała mu za złe spóźnienia, tylko
cieszyła się, że jednak dotarł na spotkanie.
- Nienawidzę mojego cywilnego
życia. – odpowiedział, podchodząc do niej szybko.
- Nie mów tak. – odpowiedziała,
wstając.
- Strasznie mi komplikuje życie
uczuciowe. – dodał, obejmując ją ciasno.
- Najważniejsze, że się udało.
Wiesz… - zawahała się. – Naprawdę wierzyłam, że ci się uda. Jeszcze nigdy mnie
nie zawiodłeś. – powiedziała, zanurzając dłonie w jego włosach.
Czarnemu Kotu serce przestało bić
na chwilę. Kolejna poszlaka. Kolejny trop. Kolejny dowód na to, że Biedronką
jest Marinette. Zastygł z twarzą tuż przy jej twarzy. Biedronka spojrzała na
niego zdziwiona. Już dawno spodziewałaby się pocałunku, tymczasem Czarny Kot
zatrzymał się milimetry od jej ust, najwyraźniej przeżywając jakieś rozterki.
- Hej, wszystko w porządku? –
spytała szeptem.
- Dzisiaj naprawdę się bałem, że
to będzie ten pierwszy raz, kiedy jednak cię zawiodę.
- Niepotrzebnie się obawiałeś. Odsłuchałam
wiadomość. Obejrzałam sobie zachód słońca i pojawiłeś się tylko odrobinę
spóźniony. Przepadł ci piękny widok.
Westchnął. Gdyby tylko wiedziała.
On też oglądał ten malowniczy zachód słońca. Wszak cała sesja zdjęciowa odbyła
się na jego tle.
Biedronka wciąż wpatrywała się w
niego uważnie. I wciąż nie doczekała się pocałunku. Zaniepokojona spytała
ponownie:
- Na pewno nic się nie stało?
Kocie, zachowujesz się jakoś dziwnie…
- Komu wysłałaś tę walentynkę
tydzień temu? – spytał wprost, zanim pomyślał. Już drugi raz tego samego dnia
wyrwało mu się coś, czego do końca nie przemyślał. A raczej coś, o co nigdy w
życiu by nie zapytał tak bezpośrednio.
- Kocie… - westchnęła w
odpowiedzi i odsunęła się nieco od niego. – Nie mogę ci powiedzieć. Ale nie
musisz być zazdrosny.
- Ale… To nie o to chodzi…
- A o co?
Tego akurat nie mógł jej
powiedzieć. Musiałby zdradzić swoją tożsamość, a tego by mu nigdy nie
wybaczyła. Jak ma ją zapytać, czy tamta walentynka była od niej? Skoro wysłała
ją jako cywilna dziewczyna, a nie jako Biedronka. I w dodatku do jego cywilnego
ja, a nie do niego jako Czarnego Kota. Ależ to było pokręcone!
- Nie bądź zazdrosny o tamtą
walentynkę. – szepnęła, obejmując go mocniej.
- Nie jestem.
- Czuję, że coś się jednak stało.
– zauważyła z niepokojem.
- Ja… - zawahał się. – Ja chyba
wiem, kim jesteś…
Spojrzała na niego zszokowana. W
jej oczach mógł zobaczyć z milion pytań typu: „Skąd?” „Jak?” „Kiedy?”, a mimo
to usłyszał:
- I dlatego mnie jeszcze dzisiaj
nie pocałowałeś?
Zerknął na nią niepewnie.
Żartowała? Uśmiechnął się krzywo.
- Wręcz przeciwnie. – mruknął.
- Więc w czym problem?
„W tym, że Marinette nie kocha
Adriena…” pomyślał smutno, ale milczał. Nie mógł jej tego powiedzieć. Mógł ją
za to wreszcie pocałować. I zapomnieć o tej rozmowie. Lepiej, żeby zostało, jak
jest. Biedronka miała rację – nie powinni znać swoich tożsamości.
---
Pocałunek cz. 22 <- Poprzednia część | Następna część -> Pocałunek cz. 24
Komentarze
Prześlij komentarz