Miraculum FanFiction: Długo i szczęśliwie - cz. 3
- Wróciłam! – zawołała Biedronka,
wskakując do salonu przez otwarte okno.
---
Długo i szczęśliwie cz. 2 <- Poprzednia część | Następna część -> Długo i szczęśliwie cz. 4
Adrien poderwał głowę znad
ilustrowanej książki, którą czytał dzieciom. W jego oczach odmalowała się
wyraźna ulga na widok żony, na co ona tradycyjnie już przewróciła oczami.
- Nie musisz mnie ochraniać za
każdym razem. – mruknęła, uprzedzając jego pytanie, a raczej odpowiadając na
pytanie, którego on nigdy nie zadawał. No, chyba że w myślach.
- Wiem. – mruknął w odpowiedzi.
- Jestem dużą dziewczynką.
- Wiem.
- To o co chodzi? – spytała,
podchodząc do kanapy i zabierając Louisa z kolan Adriena. Wprawnym ruchem
umieściła najmłodszego syna na swoim biodrze i pochyliła się, żeby pocałować
męża.
- Nie umiem nie martwić się o
ciebie. – szepnął, przytrzymując jej twarz tuż przy swojej.
- Wiem, kochanie. – odszepnęła
poważnie. – Ja też umieram z niepokoju, kiedy wychodzisz sam.
- No widzisz! – uśmiechnął się
triumfalnie, tak jakby nie wiedział tego wcześniej.
- Musimy częściej prosić dziadków
o doglądnięcie dzieci, to będziemy mogli wychodzić razem na akcje.
- Jak rozumiem, masz na myśli twoich
rodziców.
- Ciekawe, jak to zgadłeś? –
mrugnęła do niego i ruszyła w stronę kuchni, z Louisem na biodrze. –
Zostawiliście mi jakieś śniadanie?! – zawołała przez ramię.
- Amu! – odpowiedział jej synek,
wskazując rączką na odłożone na blacie w kuchni croissanty.
- Będziesz chciał jednego? –
spytała Biedronka czule.
- Ja też poproszę. – dorzucił
Adrien, stając w drzwiach.
- To może zjedzmy na tarasie. –
zaproponowała, biorąc talerz do wolnej ręki. – Tylko zrzucę kropki.
Po chwili wyszła na balkon już
jako Marinette. Louis powędrował do swojego kąta z zabawkami, zaś Emma z
Hugonem zaszyli się w namiocie rozbitym w drugim kącie. Rodzice wreszcie mieli
chwilę wytchnienia.
- Ciężko było? – zagadnął Adrien,
stawiając na stole filiżanki z kawą.
- W skali od 1 do 10 dałabym
jakąś słabą trójkę.
- Zawsze dajesz słabe trójki. –
zauważył.
- Dziesiątkę mieliśmy tylko raz.
I wystarczy. – westchnęła.
- Do dziś nie wierzę, że nam się
wtedy udało.
- A ja nie wierzę, że udało nam
się zachować naszą tożsamość w tajemnicy. – pokręciła głową. – Minęło tyle lat,
a ja wciąż mam ciarki na plecach, kiedy musimy iść z wizytą do twojego taty…
- Teraz jest tylko nieszkodliwym dziadkiem.
- Adrien, twój tata nie jest taki
stary! – obruszyła się Marinette.
- Miałem na myśli, że ma trójkę
wnucząt, kochanie. A nie jego wiek.
- Ach, no tak… - zachichotała i
sięgnęła po rogalika.
---
Długo i szczęśliwie cz. 2 <- Poprzednia część | Następna część -> Długo i szczęśliwie cz. 4
Komentarze
Prześlij komentarz