Jeszcze raz o walentynkach
Wracam. Powoli, ale wracam.
Trochę mi się w życiu spiętrzyło, czy może życie mi się spiętrzyło… Czasami nie
da się trzymać zbyt wielu srok za ogon… A ostatnio nałapałam tego odrobinę za
dużo…
Przede wszystkim postanowiłam zrobić
generalne porządki na blogu. Trochę rozrosły mi się te moje opowiadania i mam
wrażenie lekkiego bałaganu. Spróbuję to ogarnąć w najbliższych dniach.
Od poniedziałku startuję z nowym
opowiadaniem. Znów będzie o walentynkach. Nie będzie to kontynuacja poprzedniej
walentynkowej historii, ale zupełnie nowe opowiadanie, także zainspirowane odcinkiem
z pierwszego sezonu, czyli „Mrocznym Amorem”. Szukając inspiracji, pomyślałam:
co by było, gdyby Biedronka nie uciekła tak od razu po pocałunku z Czarnym Kotem,
tylko porozmawiała z nim dłużej na temat tego, co właśnie się wydarzyło. Tyle,
że kiedy usiadłam do pisania, historia zaczęła mi się układać zupełnie inaczej…
Zdradzę Wam na marginesie, że po
tylu fanfikach (i paru powieściach :-)) nauczyłam się, że czasami warto zaufać
chwili i po prostu rozbić tę filiżankę! Albo – jak to miało miejsce w
opowiadaniu o róży – pójść do kina… :-) Albo… Albo spotkać się na pewnym dachu…
Tym razem będzie o pocałunku.
Pocałunku prawdziwej miłości…
L.K.
Komentarze
Prześlij komentarz