Ta Noc - cz.10
(10) – Kolejne pytania
Marinette z trudem opanowała rozczarowanie,
które zalało jej serce na widok zawartości sejfu. Zamiast spodziewanej szkatuły,
zobaczyli tylko Księgę Zaklęć – tę samą, którą kiedyś Lila ukradła Adrienowi.
Tak jakby Mistrz nie mógł skorzystać z tej super-zabezpieczonej skrytki, żeby
schować tu miracula! Czy istniało jeszcze bezpieczniejsze schronienie, żeby ukryć
w nim szkatułę? Ach, fakt! Mając Wayzza dostałaby się do sejfu bez problemu…
– Tu musi być kolejna wskazówka…
– mruknęła pod nosem dziewczyna. – Nie może się skończyć na grymuarze…
– Żeby się nie okazało, że musimy
przeczytać całą tę księgę… – skomentował Adrien.
– Oby nie… Bo nigdy nie uratujemy
Mistrza… Uch… Może coś jest w środku? – spytała samą siebie z wahaniem i
zaczęła kartkować księgę, podczas gdy jej chłopak oglądał dokładnie wnętrze
sejfu w nadziei, że znajdzie tam jakąś wskazówkę.
Karteczka ukryta była pod
okładką. Marinette pewnie by ją przegapiła, gdyby nie to, że skupiła się na wypatrywaniu
oddzielnego kawałka papieru. Mistrz Fu zadbał o to, żeby na pierwszy rzut oka
kartka wydała się naderwanym kawałkiem wewnętrznej okładki. Gdyby grymuar wpadł
w ręce Lili, prędzej czy później znalazłaby ona tę wskazówkę. Prędzej – jeśli
by się dowiedziała, że w ogóle jakieś wskazówki były. Póki co, podstępna lisica
była przekonana, że wyścig toczył się tylko po Miraculum Żółwia. Kiedy odkryje,
że w grze stawką są wszystkie miracula, to się wścieknie. I ruszy w pogoń.
– „Jak poznałem Czarnego Kota. W
waszym miejscu.” – przeczytała Marinette wiadomość i spojrzała bezradnie na
swojego chłopaka. – O ile dobrze pamiętam, wskazówki miały być dla nas jasne… A
z tego wynika jakaś kompletna głupota. Jakim cudem Mistrz miał poznać ciebie w
naszym miejscu? Które „nasze” miejsce mógł mieć na myśli? Nasze jako
superbohaterów czy nasze jako cywilów? Gdzie to może być? Wierzchołek wieży
Eiffla? Dach katedry Notre Dame? Same pytania, zero odpowiedzi! – dodała z
irytacją.
– A może dach pałacu de Chaillot?
– podrzucił Adrien.
– De Chaillot? – szepnęła
Marinette, a na moment jej oczy zaszły łzami.
Ta miejscówka była dla nich
szczególnie ważna. To właśnie tam przesiadywali najczęściej – szczególnie pod
koniec swojej superbohaterskiej przygody. Zawsze mieli cudowny widok na
oświetloną wieżę Eiffla i ogrody Trocadéro.
– Może ta kropka w tekście ma
jakieś znaczenie? – zastanowił się chłopak, zerkając na karteczkę. – Wiesz… Że
to są dwie wiadomości w jednym.
– No dobra… – Marinette zawahała
się. – „Jak poznałem Czarnego Kota.” – przeczytała powoli i zerknęła na
partnera. – Jak to było? Pamiętasz to jeszcze?
– Na pewno nie było to na żadnym
dachu! – zaśmiał się, a potem zanurzył we wspomnieniach. – To chyba był pierwszy dzień w szkole. A
raczej moja pierwsza próba pójścia do szkoły. Wymknąłem się z domu i gdyby nie
incydent z Mistrzem, to Nathalie nie zdążyłaby mi przeszkodzić.
– Jaki incydent? – zainteresowała
się dziewczyna.
– Biegłem do szkoły i zauważyłem
starszego człowieka, który upadł i nie mógł dosięgnąć swojej laski. Pomogłem mu
wstać.
– Myślisz… Myślisz, że Mistrz
oczekuje od nas, że będziemy szukać jego laski? Na co nam ona?
– Ach! – wyrwało się Tikki.
– Co tam? – jej właścicielka natychmiast
odwróciła się w stronę kwami, które wyraźnie rozradowane oznajmiło:
– Mistrz naprawdę pomyślał o
wszystkim!
– Nie rozumiem… – mruknęła
Marinette i zerknęła na Adriena. Sądząc po jego minie, on także nie miał pojęcia,
o co chodziło. Na szczęście czerwone kwami od razu wyjaśniło, co miało na
myśli:
– W lasce znajduje się kompas.
Dzięki niemu znajdziecie szkatułę!
Marinette wpatrywała się w totalnym
szoku w Tikki. Czyżby byli tak blisko finału poszukiwań? Szkatuła była na
wyciągnięcie ręki! Nagle wydało jej się to zbyt piękne, żeby było prawdziwe…
– Jak działa ten kompas? –
zapytała po chwili.
– N-no właśnie nie do końca wiem…
– czerwone kwami się zmieszało. – Zawsze był w posiadaniu Strażników, a oni
wiedzieli, jak się nim posługiwać. Może trzeba być Strażnikiem i to wystarcza,
żeby kompas zadziałał?
– Mam nadzieję, że nie. Bo żeby
znaleźć szkatułę za pomocą laski Mistrza, on musiałby się zrzec funkcji
Strażnika. Wtedy wszystko zapomni! A Wayzz mówił, że Mistrz zrzeknie się
funkcji tylko w ostateczności.
– Zupełnie jakby wszystko, co
dzisiaj powiedział wam Wayzz, było prawdą… – wtrącił Plagg.
Marinette i Adrien wymienili
spojrzenia. Mistrz Fu wprowadził swoje kwami w błąd przy pierwszej wskazówce i
zrobił to celowo. Widocznie stwierdził, że ryzyko jego przejęcia przez Lilę
było zbyt duże. A jak pokazało życie – okazał w tym względzie intuicję
graniczącą z przewidywaniem przyszłości!
– Chcesz powiedzieć, że Mistrz już
się zrzekł swojej funkcji?! – wykrzyknęła w zdumieniu Marinette.
– Tego nie powiedziałem! –
zaprotestował Plagg.
– No, ale jeśli tylko Strażnik
może posługiwać się kompasem, a Mistrz nam go gdzieś zostawił, to znaczy, że
przewidział to wszystko i starannie to zaplanował. Lada moment może się zrzec
funkcji Strażnika…
– Ale czy to nie osłabi ochrony
Wayzza przed rozkazami Lili? – wtrącił Adrien. – W sensie, że relacja z byłym
posiadaczem wygaśnie czy coś…
– Nie wiem, czy tak to działa… –
odparła Tikki. – Nigdy nie miałam do czynienia z czymś takim. Mój posiadacz
nigdy nie był Strażnikiem Miraculów.
– Szczerze mówiąc, nie chciałbym,
żeby przekazanie Marinette funkcji Strażnika nastąpiło kiedykolwiek… – mruknął Adrien.
– Nie chcę żyć z myślą, że kiedyś zapomnisz o mnie… – szepnął do dziewczyny.
– To straszna perspektywa i nie
chcę o tym myśleć! – zdenerwowała się natychmiast. – Musimy znaleźć Mistrza,
zanim zrzeknie się swojej funkcji. Bo wtedy nie będę już miała wyboru… Tylko
gdzie szukać tej jego laski? Jest tyle możliwości! Za dużo mieliśmy tych
„naszych” miejsc… A jak jeszcze dodam nasze cywilne, to już w ogóle wypadałoby
przekopać cały Paryż!
– Oblecimy je wszystkie, Moja
Pani! Teraz mamy nasze miracula, więc sama podróż zajmie najwyżej kilka minut.
A z noktowizorem Plagga szukanie w ciemnościach też będzie prostsze. Pisz,
kochanie, list do rodziców, że idziemy do mnie. I lecimy do naszych ulubionych
miejscówek. Zdążyłem się za nimi stęsknić!
– Dobrze! – Marinette wstała z
determinacją. – Załatwmy tę zakłamaną lisicę. Zapłaci mi za wszystko!
– Spokojnie, kochanie. Jedna
sprawa na raz. Na razie znajdźmy miracula. Potem zajmiemy się Lilą.
– Obyśmy byli szybsi od niej… –
szepnęła dziewczyna, po czym sięgnęła po kartkę papieru i skreśliła kilka słów
wyjaśnienia do rodziców.
W tym czasie Adrien zaczął
przeglądać grymuar. Zignorował strony z ilustracjami przedstawiającymi
superbohaterów i właściwości ich miraculów. Szukał informacji na temat kompasu.
Kiedy wreszcie znalazł odpowiedni rozdział, Marinette zdążyła wrócić z salonu,
gdzie zostawiła liścik dla rodziców. Przy okazji przyniosła zapas przekąsek dla
kwami. Nie było wiadomo, na jak długo opuszczają bezpieczną przystań z
zaopatrzoną lodówką, ani ile potrwa pościg za miraculami i porywaczką. Wolała
mieć pod ręką dodatkowe paliwo dla Tikki i Plagga.
– Znalazłeś coś? – spytała,
zaglądając Adrienowi przez ramię.
– Moje lekcje mandaryńskiego na
coś się przydały! – odparł, pokazując na notatki zapisane na marginesie
prawdopodobnie przez Mistrza Fu. – Wystarczy powiedzieć: „W imieniu Zakonu
Strażników – Prowadź!”
– A trzeba być Strażnikiem?
– Nic takiego tu nie wyczytałem…
– chłopak zawahał się. – Może jest podobnie jak z miraculami? Że wystarczy
trzymać kompas w ręce i wypowiedzieć właściwe słowa?
– Oby! Naprawdę mam nadzieję, że
Mistrz nie musi mi przekazywać swojej funkcji po to, żebyśmy odnaleźli
pozostałe miracula. Co nie zmienia faktu, że nadal może to zrobić w każdej
chwili choćby po to, żeby Lila nie wyciągnęła z niego żadnych istotnych
informacji. Tak czy inaczej – spieszmy się! Nie chciałabym żyć z wyrokiem, że
pewnego dnia zapomnę o tym, co nas łączy.
– Nie ma co dłużej zwlekać! –
zgodził się Adrien.
Jednocześnie wypowiedzieli zaklęcie przemiany i po chwili – już jako Biedronka i Czarny Kot – wymknęli się przez balkon na poszukiwanie laski Mistrza Fu. Dla Lili mógł to być nic nieznaczący kawałek drewna. Dla nich – bezcenny kompas, który miał ich zaprowadzić do Szkatuły Miraculów.
---
Ta Noc – cz.9 <- Poprzednia część |
Następna część -> Ta Noc – cz.11
Komentarze
Prześlij komentarz