Powiedziała TAK - cz. 1
UWAGA! Ostrzeżenie przed spoilerami! "Mrożyciel"...
---
---
Następna część -> Powiedziała TAK– cz. 2
---
Dlaczego on zawsze musi być taki
szlachetny?!
Luka westchnął mimowolnie, jakby
chciał sam nad sobą pokiwać z politowaniem głową. Że też zachciało mu się nagle
zgrywać rycerza! Trzeba było po prostu wziąć Marinette za rękę i bez zbędnych
ceregieli odprowadzić do domu. Ale nie! On musiał jej poradzić, żeby leciała za
Adrienem.
Swoją drogą, osioł z tego
chłopaka. Jak można nie zauważyć, że taka super dziewczyna świata poza nim nie
widzi?
Westchnął ponownie. Może i jazda
pustym wagonem metra nie należała do najprzyjemniejszych, ale w sumie było mu
to dzisiaj na rękę. Przynajmniej nikt go nie zaczepia. Mógł skupić się na tej
melodii, która grała w jego sercu. Dzisiaj na lodowisku prawie wygadał się Marinette,
że… Ech… Że zainspirowała go do napisania nowej piosenki. A potem wszystko
stało się jasne i mógł sobie pogratulować, że jej tego nie powiedział. Nie mógł
nie zauważyć ukradkowych spojrzeń, jakie Marinette rzucała w stronę Adriena.
Nie mógł nie zauważyć, jaki ból sprawiało jej obserwowanie tych zaborczych
zabiegów drapieżnej Kagami wokół tego chłopaka. Zastanawiał się tylko, dlaczego
Marinette zgodziła się uczestniczyć w tym wydarzeniu. I dlaczego zaprosiła
właśnie jego, żeby jej towarzyszył.
I choć był taki jeden moment,
który dał mu nadzieję, że miałby jakieś szanse na zdobycie jej wzajemności, ich
pożegnanie rozwiało wszelkie wątpliwości. Nie miał szans.
Mimo to uśmiechnął się do siebie –
nikt nie zabierze mu już wspomnienia tej chwili, kiedy jednak nie potrafiła się
zdecydować, czyją dłoń przyjąć. Może Marinette wydawało się, że trwało to tylko
ułamek sekundy. Dla niego była to chwila bezcenna i zamierzał zachować ją w
pamięci na zawsze.
- Mogę się przysiąść? – usłyszał
nagle tuż nad sobą.
Wagon był pusty, a ktoś chciał
usiąść obok niego?
Podniósł wzrok.
Marinette.
Ale… jak?
- Jasne! – opanował się szybko i
uśmiechnął do niej ciepło.
- Dzięki… - szepnęła i przysiadła
nieśmiało obok niego.
- Myślałem, że pojechałaś z
Adrienem – wyrwało mu się.
Marinette zaczerwieniła się i
spuściła wzrok.
- To by się nigdy nie udało –
szepnęła.
- Dlaczego?
- Stchórzyłam – odpowiedziała
krótko.
- Chcesz o tym opowiedzieć? –
spytał, choć domyślał, się co Marinette odpowie. Czasami ta jego intuicja była
jednak irytująca. Po co zadawać pytanie, kiedy zna się już odpowiedź? A jednak
zaskoczyła go, mówiąc:
- Przepraszam, Luka…
- Ale… Za co? – spytał zdumiony.
- Za to, że cię nie posłuchałam. Zabrakło
mi odwagi. Chyba. Nie wiem. To znaczy… Wiem, że miałeś rację. Wiem, że powinnam
była z nim porozmawiać. Ale kiedy już go dogoniłam, uświadomiłam sobie, że nie
ma sensu zadawać pytań, kiedy się zna odpowiedź.
Luka zaśmiał się cicho. Ileż razy
jemu zdawało się tak myśleć, a jednak zadawał pytania i słuchał uważnie
odpowiedzi. Marinette rzuciła mu spojrzenie, a on już wiedział, że zranił ją swoją
reakcją. Poczuł się w obowiązku usprawiedliwić ten wybuch wesołości.
- Nie mogę się z tobą zgodzić,
Marinette – powiedział, poważniejąc. – Ja lubię pytać, nawet jeśli znam
odpowiedź. To buduje więzi z ludźmi. A poza tym czasami udaje im się mnie
zaskoczyć i choćbym nie wiem, jak był pewien ich odpowiedzi, usłyszę coś, czego
zupełnie się nie spodziewałem. A czego ty byłaś tak bardzo pewna, że nawet nie
spróbowałaś zapytać Adriena?
- Że mnie odrzuci – wyznała szczerze,
rumieniąc się.
- A odrzucił?
- N-no nie… Bo nie spytałam.
- Więc nadal będziesz się
zastanawiać – odparł Luka. – To trochę jak z plastrem. Trzeba go zerwać, żeby
zobaczyć, czy rana już się zagoiła. A może pod tym plastrem wdało się
zakażenie? A może masz już tam strupa i wszystko idzie ku dobremu? Nie dowiesz
się, dopóki nie zerwiesz plastra.
- Ale…
- Zrywanie plastra boli,
Marinette. Wiem.
- Ja wiem, co jest pod plastrem.
Po prostu wiem… - szepnęła Marinette i wtedy jej oczy zaszły łzami. – Wolę ten
plaster zerwać w samotności. On nie musi wiedzieć.
- Jak uważasz, Marinette. Myślę,
że… - zawahał się, a potem dokończył innym tonem: - Może masz rację. Może tak
będzie lepiej. To z pewnością boli, kiedy łamie się serce najlepszemu przyjacielowi.
- Tak. To boli… - Westchnęła
Marinette.
W tej odpowiedzi było dużo smutku
i Luka mógł się tylko zastanawiać, kogo miała na myśli. Czuł jednak, że musiała
mieć na myśli kogoś bardzo konkretnego. I wtedy poczuł, że jego nowa piosenka
może mieć jednak smutny refren…
---
Następna część -> Powiedziała TAK– cz. 2
Komentarze
Prześlij komentarz