Rozdział 2 - "Szkoła na Bani"
Następnego dnia obudziłam się o świcie. W pierwszej chwili nie wiedziałam, gdzie jestem. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że leżę w moim nowym pokoju, w nowym domu, w Zielonym. A obudziłam się tak wcześnie dlatego, że okna mojego – MOJEGO, powtarzam! – pokoju wychodziły na wschód, a ja nie miałam jeszcze zawieszonych zasłon, co musiało skutkować cudownie oślepiającym blaskiem o bardzo nieprzyzwoitej godzinie. Przez moment myślałam, że może uda mi się zasnąć jeszcze na godzinkę, ale szybko doszłam do wniosku, że po pierwsze nie pozwoli mi na to prześwitujące przez drzewa słońce, a po drugie czułam już lekkie zdenerwowanie na myśl o pierwszym dniu w nowej szkole. Zwykle wiedziałam wcześniej, czego mogę się spodziewać. Do podstawówki szłam z koleżankami z podwórka. O gimnazjum zrobiłam wywiad odpowiednio wcześniej. Teraz nie miałam zielonego pojęcia, co mnie czeka. „Zielonego pojęcia” – to określenie było bardzo na miejscu! Zastanawiałam się, czy uda mi się dopasować do lud...