Miraculum FanFiction: Troublemaker cz. 1
Ten ból był nie do zniesienia!
Marinette nigdy nie sądziła, że psychika może boleć niemalże fizycznie. To
upokorzenie! Teraz już wszyscy wiedzą… Najgorsze jest to, że Adrien wie. Nie,
ona mu nigdy nie spojrzy w oczy. Nie spojrzy w oczy nikomu już nigdy więcej!
Mama Marinette próbowała już
wielokrotnie przemówić córce do rozsądku, ale żadne słowa nie przynosiły
rezultatu. Marinette zacięła się w swoim cierpieniu i spędzała całe dnie w
swoim pokoju przykryta kocem po czubek głowy. Czasami Sabine słyszała, jak
córka gada do siebie, wyrzucając sobie, że sama jest sobie winna, bo mogła nie
wpuszczać słynnego muzyka do swojego pokoju. I to w dodatku z kamerą.
Alya codziennie po szkole
przychodziła do piekarni rodziców Marinette, przynosząc notatki i zadania
domowe. Próbowała też porozmawiać z przyjaciółką, ale codziennie odbijała się
od zamkniętych drzwi. Komunikat wiecznie był ten sam: „Nigdy nie wrócę do
szkoły!” Na nic było powtarzanie przez Alyę próśb i zapewnień, że niemal
wszyscy zignorowali wnioski wysnute przez Jaggeda Stone’a. Najbliższe
przyjaciółki, które znały sekret Marinette, dyskretnie dementowały krążące
plotki. Pozostali po dwóch dniach znudzili się sensacją. Jedynie Chloe
sprawiała wrażenie zachwyconej. To ona głównie rozpuszczała nowe plotki i
nabijała się z Marinette, szczególnie przy Adrienie.
Ale tego Alya nie mówiła
przyjaciółce. To nie było coś, co skłoniłoby ją do wyjścia. Chociaż… Na pewno
pocieszyłaby ją informacja, że Adrien sprawiał wrażenie osoby, która nic sobie
z tych plotek nie robi. Wręcz przeciwnie, torpedował je cierpliwie za każdym
razem, gdy Chloe wymyśliła coś nowego. Do znudzenia powtarzał, że on jest
modelem, a Marinette jest projektantką mody. Według niego nie było w tym nic
dziwnego, że powiesiła na ścianie parę jego zdjęć.
Istniała nadzieja, że Chloe w
końcu się znudzi. Ale nieobecność Marinette tylko ją zachęcała do aktywności.
Bo przecież ukrywając się przed światem, Marinette tylko potwierdzała
prawdziwość domysłów Jaggeda Stone’a.
Kilkudniowa nieobecność Marinette
w szkole zaczęła martwić nie tylko Alyę. Adrien też chodził jak struty, choć
oczywiście nie do końca wiedział, dlaczego. Pomysł Jaggeda Stone’a, że te
zdjęcia oznaczają, że ktoś tu się kocha w znanym modelu, od początku wydał się
Adrienowi śmieszny. Przecież się przyjaźnili z Marinette! To niemożliwe, żeby ona
się w nim podkochiwała. Przecież by się domyślił!
- Akurat! – mruknął z przekąsem
Plagg.
- Co masz na myśli?
- Że w tych sprawach jesteś
akurat wyjątkowo ślepy.
- Chcesz… chcesz mi powiedzieć…
że ona jest we mnie… zakochana?
- Niom. – przytaknął Plagg,
wsuwając camemberta.
- Ale… Dlaczego?
- Sam się jej dziwię. – odezwał
się Plagg z pełnym pyszczkiem.
- Plagg, to nie było miłe. –
westchnął Adrien i lekko się zgarbił.
- Adrien, nie chciałem ci robić
przykrości. – przeprosił od razu Plagg. – Wciąż zapominam, że jesteś wrażliwy
na tym punkcie, mały.
- Daj już spokój. Mało mam
problemów na głowie? Strasznie mi żal Marinette. Nie pojawia się w szkole prawie
od tygodnia i nawet nie wpuściła do siebie Alyi! Ktoś musi jej powiedzieć, że
przecież wszystko jest w porządku. Przecież… Przecież te zdjęcia na pewno mają
jakieś racjonalne wytłumaczenie. To ten Jagged Stone coś pomieszał… Może
pogadam z nią?
- Nie wpuściła Alyi, to ciebie
nie wpuści tym bardziej.
- To co mam zrobić? – Adrien
opadł z rezygnacją na łóżko i zamilkł na dobrą chwilę.
Plagg wyglądał tak, jakby miał na
to gotową i oczywistą odpowiedź, ale czekał, aż dzieciak sam dojdzie do
właściwych wniosków. Po chwili Adrien zerwał się z łóżka i oznajmił
zdecydowanym głosem:
- Czarnego Kota wpuści. Już parę
razy rozmawialiśmy ze sobą. Wydaje mi się, że może w tym wcieleniu mnie
posłucha…
- I co jej powiesz?
- Jeszcze nie wiem… Ale ktoś musi
jej powiedzieć, że wszystko jest w porządku. Żeby wróciła do szkoły.
- A co tobie tak zależy? –
uśmiechnął się szeroko Plagg.
- Jest moją przyjaciółką. Wiesz
przecież.
- Jakoś nie zauważyłem, żebyś o
innych swoich przyjaciół aż tak się martwił.
- Żaden inny nie ma takich
kłopotów. – uciął Adrien, ale rumieniec na jego twarzy nie mógł ujść uwadze
kwami. – Plagg, wysuwaj pazury!
Komentarze
Prześlij komentarz