Miraculum FanFiction: Troublemaker cz. 2

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia, życzę Wam wszystkiego dobrego! I w prezencie - mała (kolejna moja wersja...) Scena Balkonowa. A co tam! Póki mi twórcy serialu nie rozwieją inspiracji... Miłego czytania! I Wesołych Świąt!
L.K.


Marinette siedziała w swoim pokoju. Już nie miała siły płakać. Ileż można wylać z siebie łez przez tyle dni?! Teraz siedziała otępiała, z zapuchniętymi od płaczu oczami, głucha na słowa pocieszenia Tikki. Powtarzała sobie w kółko, że sama jest sobie winna. To kiedyś musiało się skończyć kompletną porażką. Już nigdy nie pokaże się ludziom na oczy!
Nagle usłyszała jakieś dźwięki na balkonie. Jakby coś na niego upadło. Zerwała się przestraszona i wybiegła na górę. Zastygła w drzwiach zaskoczona. Na balkonie stał Czarny Kot. I to jakiś dziwny Czarny Kot. Nie stał w żadnej ze swoich nonszalanckich póz. Nie. Dzisiaj był… zatroskany?
Spojrzał na nią smutno. Tak, ślady płaczu były aż nazbyt widoczne. Biedna Marinette!
- Czarny… Kocie… - wyszeptała w zdumieniu. – Co ty tutaj robisz?
- Doszły mnie słuchy, że nie chodzisz do szkoły. To pomyślałem, że sprawdzę, czy u ciebie wszystko w porządku. – uśmiechnął się, jakiś taki niepewny. Zupełnie nie jak Czarny Kot.
- Och… Dziękuję… Ale… Wszystko… w… porządku… - wyjąkała, z trudem powstrzymując płacz.
- Jakoś ci nie wierzę. – uśmiechnął się krzywo.
- Ha, kiepska jestem w kłamaniu, co? – odpowiedziała półuśmiechem i zerknęła na niego z ukosa.
- Nooo… nie najlepiej ci to wychodzi.
- Dzięki, Kocie. Zawsze można na ciebie liczyć. – mruknęła. – Potrafisz podnieść na duchu…
Podeszła do barierki i zapatrzyła się w dal. Czarny Kot przystanął obok niej. Nie wiedział, co powiedzieć. A może dobrze by było pomilczeć? A może Marinette sama zacznie mówić?
- Jesteś chyba jedynym mieszkańcem Paryża, który nie wie, o co chodzi. – westchnęła nagle.
- Naprawdę? – zdziwił się Czarny Kot. – Nigdy nie miałem się za ignoranta.
- Chyba że wiesz, ale udajesz, że nie wiesz…
- Teraz się zgubiłem. Wy, dziewczyny jesteście strasznie skomplikowane.
- Nieprawda! – roześmiała się wreszcie.
- No jak nie? – zdziwił się. – Nie sposób załapać, o co wam chodzi. Powiesz mi?
- Och, Kocie… - znów się zasmuciła. – To była taka straszna kompromitacja! – wyrzuciła z siebie i zasłoniła twarz dłońmi. Czarny Kot zobaczył, jak zaczerwieniły jej się uszy.
- Nie mów tak. – wyciągnął rękę w jej stronę. Nieporadnie pogłaskał ją po ramieniu. Jakoś bardziej naturalne wydało mu się przytulenie jej, ale to przecież nie wchodziło w rachubę! Jeszcze by sobie coś pomyślała.
- Ciebie nigdy nic takiego nie spotkało! Jak byś się czuł, gdyby wszyscy dookoła zobaczyli cały twój pokój wytapetowany zdjęciami Biedronki?! – zapytała, wciąż z twarzą ukrytą w dłoniach.
- Nie mam pokoju wytapetowanego zdjęciami Biedronki. – odpowiedział spokojnie. – A nawet jeśli… Wszyscy wiedzą, że jest dla mnie kimś wyjątkowym.
- Kocie, nie pomagasz…
- No, ale w czym jest problem? – dalej nie rozumiał. – Parę osób zobaczyło, że w twoim pokoju jest kilka zdjęć znanego gościa. I co z tego?
- Nie parę osób, tylko wszystkie, jakie znam! – wykrzyknęła Marinette i spojrzała na niego z wyrzutem. – Nawet ty to widziałeś! Ja… Ja nie jestem w stanie pokazać się tym ludziom na oczy. Nie przeżyję tego!
- Księżniczko… - westchnął Czarny Kot. – Nie traktuj tego tak poważnie.
- Łatwo ci mówić. – warknęła. – To nie twoja reputacja legła w gruzach. Czy ty potrafisz sobie w ogóle wyobrazić, co oni sobie wszyscy pomyśleli. O Boże… I co pomyślał sobie Adrien?! O Boże… Nigdy nie odezwę się do niego ani słowem!
- Ale dlaczego? Marinette… Skąd w ogóle pomysł, że on sobie coś pomyślał?
- Czy ty w ogóle wiesz coś o chłopakach? – spytała sarkastycznie Marinette.
- Jestem jednym z nich. To coś tam wiem. – uśmiechnął się rozbrajająco Czarny Kot.
- Adrien nie jest głupi. Musiał coś pomyśleć!
- Ale skąd pomysł, że pomyślał akurat to, co myślisz, że pomyślał?
- Jak jesteś taki mądry, to wymyśl, co mógł pomyśleć! – zaproponowała, a Czarny Kot uśmiechnął się szeroko. Kto jak kto, ale on to wiedział najlepiej!
- Nie przyszło ci do głowy, że Adrien pomyślał, że to po prostu jakaś koszmarna pomyłka i że ten cały Jagged Stone wyciągnął fałszywe wnioski?
- Nie… - szepnęła. – To mi nie przyszło do głowy…
- Wiesz, gość naprawdę się martwi, że za bardzo się tym wszystkim przejęłaś.
- Naprawdę? – spojrzała na niego zdumiona. Rozmawiał z Adrienem? – Skąd wiesz?
- Znam go trochę. Może nawet całkiem nieźle. Mówił mi. – wykrztusił z trudem. Jakoś nie potrafił skłamać, gdy tak na niego patrzyła.
- Coś kręcisz, Czarny Kocie… - mruknęła nieprzekonana.
- Księżniczko, uwierz mi. On naprawdę się martwi. I wiem poniekąd, że dementuje wszystkie plotki rozpuszczane przez Chloe.
- Ale z niej małpa! – wyrwało się Marinette, na co Czarny Kot roześmiał się w głos.
- Moim zdaniem jest strasznie zazdrosna. Momentami byłaś bardziej popularna od niej. Myślę, że ona dałaby się pokroić za podobną reklamę.
- Nie znasz jej, Czarny Kocie. – mruknęła pod nosem Marinette. – Ona nie przepuści żadnej okazji, żeby mi dokuczyć. Sama nie wiem, czy bardziej bałam się spotkania z Adrienem, czy z nią… Ona potrafi być taka złośliwa. Ja… Ja kompletnie nie umiem sobie z nią radzić.
- A mnie się wydaje, że radzisz sobie z nią całkiem nieźle. – odpowiedział jej z uśmiechem Czarny Kot.
- Nie… Wcale sobie nie radzę. A teraz ty mi mówisz, że ona rozsiewa plotki o mnie. No tak, to było do przewidzenia… Nie… Ja nigdy nie wrócę do szkoły. Poproszę rodziców, żeby mnie przenieśli. To jest nie do zniesienia!
Znów oczy zaszły jej łzami. Nie potrafiła ich powstrzymywać. Ta wizja radosnej Chloe opowiadającej Adrienowi kolejne żałosne szczegóły historii zauroczenia Marinette była ponad jej siły…
Aż mu się ścisnęło serce na ten widok. To było straszne patrzeć, jak ona cierpi. Jedyna rzecz, która przyszła mu do głowy, to było… pocałować ją.
Pochylił się i pocałował Marinette. Tak po prostu. Pod wpływem impulsu, czy jakiegoś innego odruchu, nad którym chwilowo się nie zastanawiał. Jeszcze chwilę przed tym, zanim ich usta się spotkały, wmawiał sobie, że to taki przyjacielski gest, żeby ją pocieszyć. Ale w trakcie pocałunku uleciały z niego wszystkie myśli. Właściwie, to tylko czuł. Czuł przedziwną radość i… szczęście?

---
Troublemaker cz. 1  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->  Troublemaker cz. 3

Komentarze

Popularne:

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1

Ta Noc - cz.20

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 4

Pan Gołąb po raz 72

Szalik dla Dwojga - Cz. 16