Miraculum FanFiction: Troublemaker cz. 3
Pocałunek przerwała Marinette.
Spojrzała na niego z oburzeniem.
- Czarny Kocie! Co to było, do
licha?
Spojrzał na nią nieprzytomnie.
Boże, co to było? Co właśnie się wydarzyło? I… czemu ona ma pretensje? Ach…
Jest przecież Czarnym Kotem. Na chwilę się zapomniał.
- Ja… Sam nie wiem… Chciałem cię
pocieszyć.
- Ach… - westchnęła i dotknęła w
zamyśleniu swoich ust. Och, do licha, dwa pierwsze pocałunki w jej życiu i oba
z Czarnym Kotem. Życie nie jest sprawiedliwe!
Czarny Kot miał wielką ochotę zrobić
to samo. Wciąż czuł ten pocałunek na ustach. Przedziwna sprawa!
- Wrócisz do szkoły, Marinette? –
zapytał z nadzieją.
- Nnie wiem… - wyszeptała.
- Proszę cię. Zrób to dla… -
zająknął się. - …swoich przyjaciół.
- Ja… Muszę to jeszcze
przemyśleć.
- Nie skupiaj się na złych
rzeczach, Marinette. Masz przyjaciół, którzy chcą cię wspierać. Oni nie pozwolą
cię skrzywdzić.
- Tak, wiem… Ale… Alya mnie nie
ochroni przed… - urwała.
- Ale Adrien już tak. –
odpowiedział jej z uśmiechem i zrobił w jej stronę krok. Instynktownie się
odsunęła, a jej dłoń znów powędrowała w stronę ust.
- Adrien…?
- No, Adrien! – zaśmiał się. –
Stanie za tobą murem. To reszta się odczepi.
- Ale… Skąd masz pewność, że on…?
- Bo mam. – odpowiedział
zdecydowanie. – Zaufaj mi, Księżniczko.
- Do… Dobrze…
- To wrócisz?
- Chy… Chyba tak… - szepnęła.
- Super! – ucieszył się. – To
moja misja zakończyła się sukcesem.
- Twoja misja?
- Miałem na dziś wyznaczone
zadanie sprowadzenia cię z powrotem do świata. – uśmiechnął się szelmowsko,
wchodząc z powrotem w rolę Czarnego Kota.
- Ach… - westchnęła.
Miała cichą nadzieję, że to
Adrien poprosił Czarnego Kota o interwencję. Choć nie do końca była zadowolona
ze środków, za pomocą których się to odbyło. Ale może… Jeśli Czarny Kot powie
Adrienowi o tym pocałunku, to Adrien poczuje się trochę zazdrosny? Nie… Na
pewno to Alya poprosiła Czarnego Kota o pomoc. Bo to ona dobijała się od kilku dni
do drzwi jej pokoju.
- Trzymaj się, Księżniczko. –
wskoczył na balustradę.
- Postaram się. – uśmiechnęła się
do niego nieśmiało. – Dziękuję, Czarny Kocie.
- Polecam się na przyszłość! –
zasalutował jej, uśmiechając się łobuzersko, jak zwykle.
- Tylko… Tylko może już mnie nie
całuj… - szepnęła, odwzajemniając uśmiech.
Prawie zleciał z balkonu.
- Że co?
- No… Wolałabym… żebyś już mnie
więcej nie całował…
- Nie podobał ci się mój
pocałunek? – spytał zdumiony.
- Nie chodzi o to, czy mi się
podobał, czy nie. – odpowiedziała wymijająco, a on uczepił się z dziwną
nadzieją tego, że nie dała jednoznacznej odpowiedzi. – Wolałabym zachować moje
pocałunki dla… mojego kogoś wyjątkowego. A ty już jesteś zajęty, pamiętasz?
- Och, no tak. – roześmiał się z
ulgą. – Spadam, Księżniczko! Do zobaczenia!
- Do zobaczenia, Czarny Kocie!
- Do jutra… - szepnął do siebie,
jak już był na sąsiednim dachu. I uśmiechnął do siebie.
---
---
Troublemaker cz. 2 <- Poprzednia część |
Następna część -> Troublemaker cz. 4
Komentarze
Prześlij komentarz