Miraculum FanFiction: Zagadka – Adrienette Cz. 2

Poniedziałek w szkole był dla Adriena jednym niekończącym się koszmarem. Tyle razy słyszał uszczypliwe uwagi na temat znalezisk Jaggeda Stone’a w pokoju Marinette, że pod koniec dnia miał ochotę przyłożyć każdemu, kto choć wspomni jej imię. Albo imię rockmana.
Co gorsze, ze zdziwieniem zauważył, że Marinette odkryła sposób na niewidzialność. Po prostu zniknęła mu z pola widzenia. Było to o tyle nie do pojęcia, że przecież siedziała za nim w klasie, musiała go mijać, przechodząc do swojej ławki. Tymczasem przez cały dzień nie zobaczył jej ani razu, a nie chciał się odwracać na lekcjach, żeby nie wprawiać jej – i siebie – w dodatkowe zakłopotanie.
Całą nagromadzoną frustrację z ulgą wyładował na zajęciach z szermierki. Ruch dobrze mu zrobił, ale nawet nauczyciel szermierki zwrócił mu uwagę na zbyt agresywną postawę w pojedynkach. Postanowił się nieco opanować. Powtarzał sobie, że w końcu w szkole przestaną gadać. Zresztą… Mało to dziewczyn za nim latało? Zapomną i o sprawie z Marinette.
Ale wtorek był podobny. I znów nie zobaczył ani razu Marinette. W środę mignęła mu na horyzoncie, przemykając bokiem z Alyą. W czwartek zaczął na nią prawie polować, żeby chociaż powiedzieć jej „cześć”. Bez powodzenia. W piątek popołudniu dopadła go apatia.
- Coś ci dolega? – spytał Plagg z szerokim uśmiechem, doskonale orientując się w źródłach owej apatii.
- Odczep się. – mruknął nieprzyjaźnie Adrien.
- Cudowne spektrum uczuć z ciebie wypływa. – Plagg kontynuował znęcanie się nad chłopakiem.
- Mówiłem, żebyś się odczepił.
- Kiedy nie mogę patrzeć, jak cierpisz.
- Właśnie, że uwielbiasz na to patrzeć! – żachnął się Adrien, a Plagg wymigał się od odpowiedzi, zapychając pyszczek camembertem. – Zresztą ja nie cierpię. – kontynuował Adrien. – Po prostu mam słabszy dzień.
- Tydzień raczej. – wymamrotał Plagg zaklejony serem.
Adrien posłał nieżyczliwe spojrzenie w kierunku swojego kwami. Że też musiał tak obcesowo nazywać rzeczy po imieniu! Zresztą, Plagg miał rację – cierpiał. Tylko dlaczego? Przecież nie kochał Marinette. On tylko… strasznie za nią tęsknił. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak jej obecność – te krótkie chwile wypełnione jej głosem, śmiechem czy spojrzeniem – była istotna dla niego.
- Dlaczego ona mnie unika? – spytał wreszcie.
- To raczej oczywiste…
- Mogłaby przynajmniej ze mną o tym pogadać.
- Nie liczyłbym na to. Wiesz… Mało kto by chciał, żeby cała szkoła wycierała buty w jego złamane serce. A Marinette oberwała jakby podwójnie. Od ciebie i całej szkoły.
- Nie oberwała ode mnie.
- Nie poleciałeś się z nią spotkać, kiedy się dowiedziałeś. Wyraźniej nie mogłeś jej powiedzieć, że jej nie kochasz.
- Myślisz, że to o to jej chodzi?
- Pojęcia nie mam. Nie znam się na współczesnych dziewczynach.
- Ja też… - westchnął Adrien. – Ale może masz rację? Może tak to właśnie zrozumiała…
- Przecież to jej chciałeś dać do zrozumienia. Mówiłem ci, żebyś ją gdzieś zaprosił, a ty nie chciałeś jej dać złudnej nadziei. No to, można powiedzieć, udało ci się jej to przekazać.
- Plagg, dobijasz mnie.
- Nie rozumiem, dlaczego cię dobijam. Przecież ustaliliśmy, że jej nie kochasz, więc powinieneś być zadowolony, że masz już za sobą konieczność powiedzenia jej w twarz tego, czego nie chcesz jej powiedzieć, żeby jej nie zranić. Załatwione. Możesz odetchnąć z ulgą i zacząć latać za Biedronką. – podsumował sarkastycznie Plagg.
- Ty to robisz specjalnie?
- Co? – spytało kwami z miną niewiniątka.
- Mówisz to wszystko takim tonem, żebym czuł się winny.
- Bynajmniej. Jeśli czujesz się winny, to gadaj ze swoim sumieniem. Ja jestem tutaj tylko od czarnej roboty. Dosłownie czarnej… Czarnej jak Czarny Kot… - mamrotał Plagg.
- Jak Czarny Kot… - powtórzył z namysłem Adrien i nagle go olśniło: – Myślisz, że to mnie miała na myśli tam na balkonie?
- Nie wiem, o czym mówisz. – wykręcił się Plagg od odpowiedzi.
- Jasne, nie udawaj! – odpowiedział mu z przekąsem Adrien. – Rozmawiałem niedawno z Marinette na balkonie i ona powiedziała, że jest w kimś zakochana. Myślisz, że miała na myśli mnie?
- Nie wygląda na dziewczynę, która zmienia uczucia zbyt łatwo. Możliwe, że mówiła o tobie. – odpowiedział Plagg ostrożnie.
- Czyli nigdy nie robiła sobie wielkich nadziei… - podsumował Adrien.
I nagle zrobiło mu się przykro, kiedy przypomniał sobie minę Marinette mówiącej, że też ma kłopoty sercowe. On był przyczyną tego smutku w jej oczach i w głosie. I nie czuł się z tym dobrze.

---

Zagadka Adrienette cz. 1  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->  Zagadka Adrienette cz. 3

Komentarze

Popularne:

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 4

Pan Gołąb po raz 72

Szalik dla Dwojga - Cz. 16

Ta Noc - cz.20