Powiedziała TAK - cz. 4
Jeszcze zanim Biedronka użyła Szczęśliwego
Trafu, wiedziała, że sami z Czarnym Kotem nie dadzą sobie rady. Gdy w jej
dłoniach wylądował mały gong, rzuciła szybkie spojrzenie partnerowi, dając mu
do zrozumienia, że biegnie po wsparcie. Kiwnął jej głową bez słowa i zajął się
odwracaniem uwagi Organizatorki, zakumanizowanej asystentki Gabriela Agreste’a,
wyjątkowo trudnej przeciwniczki, która co rusz, wyprzedzała o krok
superbohaterów.
---
Powiedziała TAK – cz. 3 <- Poprzednia część | Następna część -> Powiedziała TAK – cz. 5
Czytaj opowiadanie „Powiedziała TAK” od początku
Biedronka wiedziała, że ma
wyjątkowo mało czasu, więc już po drodze zastanawiała się, które z miraculów
powinna wybrać. Ale nie pasował jej nikt z dotychczasowych sojuszników. Szybko
przemieniła się z powrotem w Marinette i już po chwili pukała do drzwi Mistrza
Fu.
- Zaczynam się przyzwyczajać do
twoich wizyt, Biedronko. – Mistrz Fu uśmiechnął się na powitanie, choć zmarszczył
czoło, kiedy dodawał: - Musisz być bardzo ostrożna. Podejrzewam, że Władca Ciem
specjalnie wysyła złoczyńców, z którymi sama Biedronka i Czarny Kot sobie nie
poradzą. Po dwóch latach całkiem dobrze poznał wasze możliwości i tworzy coraz
bardziej przemyślnych superzłoczyńców.
- Ale jaki miałby w tym cel,
Mistrzu? – spytała Marinette bez tchu.
- Obawiam się, że chce namierzyć
kryjówkę miraculów. Tamtej nocy, kiedy kwami próbowały się skontaktować z
Nooroo, odkrył, że w Paryżu jest więcej miraculów. Dużo więcej niż piątka,
którą poznał. I mam podstawy sądzić, że próbuje je przejąć. A to znaczy, że
zacznie cię prowokować do tego, żebyś częściej tu przychodziła. Muszę pomyśleć
o nowej kryjówce dla szkatuły z miraculami… - Westchnął, po czym otworzył
szkatułę i spojrzał na Marinette.
- Mistrzu, zupełnie nie wiem,
które miraculum powinnam wybrać teraz. Przy Organizatorce nie pomoże nam ani
Ruda Kitka, ani Królowa Pszczół, ani Pancernik…
- Zaufaj swojej intuicji,
Marinette. Ona cię nie zawiedzie.
Marinette spojrzała na szkatułkę
z miraculami. Jej ręka nieświadomie sięgnęła po szmaragdową bransoletkę.
Spojrzała pytająco na Mistrza Fu.
- Och, doskonały wybór,
Biedronko. – Uśmiechnął się pod nosem.
- Ale… Co to za miraculum,
Mistrzu?
- Mój stary dobry i bardzo mądry
przyjaciel, Sass. Daje umiejętność bardzo uważnej obserwacji, a w ostatecznej
konieczności daje supermoc przewidzenia najbliższej przyszłości.
- Chyba wiem, kto będzie idealny
do tego zadania! – olśniło nagle Marinette.
- Czy możesz zaufać tej osobie?
- Całkowicie, Mistrzu. – Kiwnęła
głową i po chwili już jej nie było.
Parę minut później wylądowała
miękko na statku „Liberty”. Przemknęła cicho do pokoju Luki. Wzięła głęboki
wdech, powtarzając sobie, że musi zachować spokój. Przecież dla Biedronki Luka
był po prostu nieznajomym. W takim razie, jak ma mu wytłumaczyć, że wie o nim
wystarczająco dużo, żeby powierzyć mu miraculum?
Weszła cicho do środka. Luka
siedział na swoim łóżku i wpatrywał się w drzwi, jakby spodziewał się, że ktoś
się w nich pojawi. Ta jego intuicja… Westchnęła w duchu. Idealny posiadacz dla
Miraculum Węża.
- Biedronka? – zdziwił się. – Co
ty tu robisz?
- Potrzebujemy twojej pomocy. Ja
i Czarny Kot.
- Ale… Co ja mogę?
Biedronka podeszła bliżej i
wyciągnęła dłoń z ozdobnym pudełkiem. A potem spojrzała mu prosto w oczy i
powiedziała poważnym tonem:
- Luka Couffaine, oto jest
Miraculum Węża, które daje moc obserwacji oraz przewidywania przyszłości.
Użyjesz go, by ratować świat. Po wykonaniu zadania musisz mi oddać to miraculum.
Czy mogę ci zaufać?
Luka spojrzał na nią ze zdumieniem,
ale zaraz potem uśmiechnął się ciepło i z lekkim błyskiem w oku odparł:
- Oczywiście, że możesz mi
zaufać.
- Proszę, pospieszmy się! –
szepnęła ponaglająco, odwracając wzrok. Bała się, że ją rozpozna. Szczególnie,
że tak trudno było przestać patrzeć na ten jego półuśmiech.
Chwilę później znaleźli
osaczonego Czarnego Kota, nad którym stała Organizatorka i właśnie zabierała
się do zdjęcia pierścienia z palca superbohatera.
Luka zawsze uważał się za
spostrzegawczego, lecz teraz był zdumiony, jak wiele potrafił zauważyć, nawet
po przelotnym spojrzeniu na Plac de la Concorde. Mógł nawet policzyć zielone
poduszki na pierścieniu Czarnego Kota. Już wiedział, że Kotaklizm został
wykorzystany – świeciły się tylko trzy z nich.
- Wróciłaś… - warknęła
Organizatorka. – I widzę, że przyprowadziłaś nowego przyjaciela. Władca Ciem
jest bardzo ciekaw, skąd ty ich bierzesz!
Biedronka aż się zachłysnęła.
Mistrz Fu miał rację! A Organizatorka powiedziała zbyt wiele, bo zaraz skuliła
się, jakby kierujący nią Władca Ciem ukarał ją za gadulstwo. Ten moment
wykorzystał Czarny Kot, żeby wyrwać się z pułapki. Po chwili wylądował przy
pozostałej dwójce superbohaterów.
- Też bym chętnie poznał nasze
nowe wsparcie – przywitał się z niepewnym uśmiechem.
- Grzechotnik – mruknął Luka.
- Ładne wdzianko tak w ogóle –
skomentował Czarny Kot. – Mam nadzieję, że nadal jestem niezastępowalny? –
dodał w stronę Biedronki.
- Kocie, błagam cię. Nie teraz! –
syknęła niecierpliwie.
Kurtuazyjna wymiana zdań uśpiła
ich czujność i Organizatorka opanowała się już po wybuchu gniewu swojego mocodawcy.
Przystąpiła do ataku.
Grzechotnik czuł się trochę,
jakby grał w filmie, w którym wszyscy aktorzy ruszają się w zwolnionym tempie,
zaś on sam posiada zdolność superszybkiej obserwacji i błyskawicznego
wyciągania wniosków. Nagle Organizatorka już nie potrafiła być o krok przed
superbohaterami – szanse w walce się wyrównały. Teraz to on, Grzechotnik,
potrafił przewidzieć każdy jej ruch. A po przywołaniu supermocy zdobył nawet
kilka sekund przewagi. Wystarczyło tylko ubiec jej ruchy i po chwili Biedronka
mogła złapać akumę i ją oczyścić. Paryż znów został uratowany, zaś Nathalie
mogła wrócić do swoich skomplikowanych obowiązków.
- Przydałbyś nam się częściej! –
mruknął Czarny Kot, kiwając z uznaniem głową.
- Znasz zasady. Jestem tu
tymczasowo – odparł Grzechotnik, zerkając na Biedronkę.
- Mimo wszystko, fajnie się z
tobą pracowało – przyznał Czarny Kot, któremu pierścień właśnie dał ostatnie
ostrzeżenie. – Będę leciał. Do zobaczenia, Kropeczko…
- Trzymaj się, Kocie – oparła
Biedronka. – Dziękuję, że wytrzymałeś tak długo.
- Starałem się, jak mogłem. Nie
miałem pojęcia, że przyprowadzisz kogoś nowego.
- Też nie miałam pojęcia, że
znajdę kogoś odpowiedniego.
- Lecę! – z tymi słowy Czarny Kot
rozpłynął się w mroku.
Biedronka spojrzała na Grzechotnika
wyczekująco. Wyciągnęła dłoń.
- A możesz mnie chociaż
odprowadzić do domu? – zapytał z uśmiechem, biorąc ją za rękę.
- Co jest w tych cholernych
kropkach, że wy wszyscy zaczynacie ze mną flirtować! – zezłościła się. Jak on
mógł podrywać Biedronkę?! Po tym wszystkim, co jej powiedział! Po tym
wszystkim, co jej zagrał!
- Przecież wiem, że to ty! –
Roześmiał się.
- Że co? – zachłysnęła się i
spojrzała na niego przerażona.
- Wiem, kim jesteś. Ale nie
powiem. Nigdy nie wiadomo, kto słucha. Szczególnie w półmroku…
- Ale… Jak?
- Zapomniałaś o moich
supermocach.
- Ale Sass nie mógł dać ci takiej
zdolności.
- To nie Sass, Biedronko. Udało
mi się wykorzystać moje zwyczajne superzdolności.
- Nadal nie rozumiem.
- Zawsze przy tobie gra mi w
sercu ta sama melodia… - szepnął jej do ucha, a potem spojrzał jej głęboko w
oczy z bardzo bliska.
I właśnie tam, na Placu de la
Concorde Luka po raz pierwszy pocałował Marinette, choć właściwsze byłoby
określenie tego pocałunku pierwszym superpocałunkiem superbohaterów.
---
Powiedziała TAK – cz. 3 <- Poprzednia część | Następna część -> Powiedziała TAK – cz. 5
Czytaj opowiadanie „Powiedziała TAK” od początku
Komentarze
Prześlij komentarz