Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 2
- No to opowiadaj ze szczegółami!
– Alya bez wstępów poruszyła temat dnia.
---
Ciasno, że Kota nie wciśniesz – cz. 1 <- Poprzednia część | Następna część -> Ciasno, że Kota nie wciśniesz – cz. 3
- Że niby co? – Marinette prawie
upuściła kawałek pizzy.
- Och, no nie udawaj! Przystojny
superbohater ratuje cię z walącego się domu i trzymając w ramionach, mknie
przez pół miasta po paryskich dachach…
W tym momencie zarówno Marinette
jak i Adrien jednocześnie zakrztusili się pizzą. Nino zaś spojrzał na swoją
dziewczynę z wyrzutem.
- Heloł?! Nie zapomniałaś o kimś?
- Moje serce wciąż należy
niepodzielnie do ciebie, skarbie! – Alya uśmiechnęła się do niego czule. – Ale
sam przyznaj, że Czarny Kot zmężniał i wyprzystojniał.
- Prędzej piekło zamarznie, niż
coś takiego przejdzie mi przez gardło – odparł Nino, a Adrien roześmiał się
głośno, definitywnie porzucając jedzenie. Przysłuchiwanie się rozmowie
przyjaciół groziło śmiercią przez zakrztuszenie.
- No więc? – spytała Alya
ponaglająco.
- Nie zwróciłam uwagi, Al –
wyznała Marinette. – Byłam przejęta tym, co się stało z moim domem.
- No, ale musiałaś zauważyć, że
Czarny Kot się zmienił. Niezłe z niego ciacho!
- Alya! – wykrzyknęli
jednocześnie Nino i Marinette, zaś Adrien nerwowo zerknął w stronę swojego
pokoju, jakby zamierzał się ewakuować.
- Wiesz, jesteś wolna. Mogłabyś
się z nim umówić – kontynuowała Alya.
- Z superbohaterem? – spytała
sarkastycznie Marinette. – Jak ty to widzisz? Będzie wpadał do mnie przez okno
i nad ranem wychodził? Ja nawet nie wiem, czy ten kostium się zdejmuje… -
dodała cicho, po czym uświadomiwszy sobie, że powiedziała to na głos,
zaczerwieniła się okropnie. – Boże, o czym my tu w ogóle rozmawiamy?!
- O tym, że ktoś ma ochotę na
pewnego kota.
- Sama masz kota! Poza tym
uprzejmie ci przypominam, że dopiero się z rozstałam z chłopakiem. Czy możemy
wstrzymać się trochę z wydawaniem mnie za mąż za kolejnego?
- Wcale cię nie wydaję za mąż –
sprostowała Alya, po czym dodała ze znaczącym uśmieszkiem: - Co najwyżej
namawiam na zmajstrowanie kilku kociąt…
- Alya! – Marinette zaczerwieniła
się po cebulki włosów, Adrien zaś docenił fakt, że nikt nie zwracał na niego
uwagi, bo czuł, że jego twarz płonie, choć przecież nie miał ku temu powodów.
Przynajmniej oficjalnie.
- Nie rozumiem cię, Mari… -
przyjaciółka przesadnie westchnęła. – Nie jesteś w żałobie. Twój chłopak nie
umarł. Sama go rzuciłaś. Masz pełne prawo poszukać sobie nowego faceta. Klin klinem,
jak to ktoś kiedyś powiedział.
- I mam polecieć na super-ciacho,
tak? Bo mnie uratował z dachu walącego się domu, jak książę ratuje z wieży swoją
księ… księżniczkę. – Głos Marinette nieco ją zawiódł, kiedy przypomniała sobie
przezwisko, jakie Czarny Kot jej nadał wiele lat temu.
- A ty, Adrien, co o tym sądzisz?
– Alya napastliwym tonem zwróciła się do przyjaciela, który do tej pory
przysłuchiwał się uważnie wymianie zdań.
- O… O czym? – odparł wymijająco,
odrywając zafascynowany wzrok od Marinette.
- Czy Marinette powinna umówić
się z Czarnym Kotem? – zapytała wprost, próbując wysondować obecny stosunek
Adriena do dziewczyny.
- Eee… Żeby mu podziękować za
ratunek?
- Beznadziejni jesteście oboje! –
sapnęła z irytacją Alya.
- My-myślę… - zaczął Adrien,
uśmiechając się nieśmiało. – Myślę, że gdyby chciała, mogłaby się z nim
umawiać. Czemu nie? To chyba zależy od niej, nie sądzisz?
- Dziękuję! – powiedziała dobitnie Marinette i uśmiechnęła się
triumfalnie w stronę przyjaciółki, po czym sięgnęła po kawałek pizzy.
Alya zmrużyła oczy w odpowiedzi.
Porażka nie wchodziła w rachubę. Od samego początku rozgrywała tę rozmowę tak,
żeby wzbudzić w Adrienie zazdrość. On musiał sobie uświadomić, że ta cudowna
dziewczyna jest do wzięcia, ale lada moment ktoś może mu ją ponownie sprzątnąć
sprzed nosa. I to nie byle jaki ktoś. Super-Ktoś. Ktoś, kto ratuje z walącego
się budynku, kto – jeśliby tylko chciał – złożyłby u stóp ukochanej cały świat.
Ktoś, z kim niełatwo będzie konkurować o serce dziewczyny.
Tymczasem Adrien wziął stronę
Marinette i sprawiał wręcz wrażenie, że byłby szczęśliwy, gdyby dziewczyna
zaczęła umawiać się z kimś nowym. Niereformowalny idiota! Postanowiła zagrać va
banque.
- Nie miałbyś nic przeciwko? – spytała
wprost, na co policzki Adriena pokrył ciemny rumieniec, zaś Marinette
zakrztusiła się jedzeniem.
- Dla-Dlaczego miał-miałbym mieć?
– wydukał chłopak.
A zatem była dla nich nadzieja!
Pewna już swego, kontynuowała z miną niewiniątka:
- Marinette jest naszą najlepszą
przyjaciółką. Nie martwiłbyś się, że jakiś tajemniczy typ się z nią umawia? Nie
znamy nawet jego nazwiska, nie wiemy, z jakiej rodziny pochodzi…
- Myślę, że przed ślubem
przyznałby się chociaż do nazwiska… - wtrąciła żartobliwym tonem Marinette, a
Adrien parsknął śmiechem. – I nie przesadzaj, Al. Nawet mój tata by się tym nie
przejął, gdybym tylko była szczęśliwa. Poza tym tylko ty potrafisz mnie
najpierw wpychać w ramiona Czarnego Kota, namawiać do produkcji kociąt, a
następnie czepiać się tego, że nie znamy jego tożsamości. Ja osobiście miałabym
wobec niego zupełnie inne obiekcje.
- Ykhm… - Adrien odchrząknął. –
Na przykład?
- Po pierwsze, ryzykuje swoim
życiem niemal co dzień. Skąd miałabym wiedzieć, że wróci do mnie po akcji, a
nie przepadnie? Po drugie, sama byłabym w stałym niebezpieczeństwie, bo każdy
superzłoczyńca by chciał mnie porwać, żeby złamać Czarnego Kota. A po trzecie,
jest jeszcze Biedronka…
- Ty sobie to całkiem nieźle
przemyślałaś… - mruknęła Alya.
- A co tu przemyśliwać? –
zdziwiła się Marinette. – Każda przeciętnie rozsądna dziewczyna by o tym
pomyślała.
- A mnie się wydaje, że ty
całkiem serio… - zaczęła Alya, ale w tym momencie wtrącił się Nino, kładąc jej
dłoń na ramieniu.
- Daj już spokój, Al… - szepnął i
wzrokiem dał znak swojej dziewczynie, żeby zerknęła na Adriena.
Alya rzuciła okiem i zamilkła na
dobre.
Adrien siedział bez ruchu i
wpatrywał się w Marinette jak urzeczony. W jego głowie tłukła się tylko jedna
myśl. Wszystkie obiekcje, jakie miała przeciwko Czarnemu Kotu, miały swoje
źródło nie w jego osobowości, tylko w jego obowiązkach. I być może w jej
uczuciach. Ale tego nie wiedział na pewno.
---
Ciasno, że Kota nie wciśniesz – cz. 1 <- Poprzednia część | Następna część -> Ciasno, że Kota nie wciśniesz – cz. 3
Komentarze
Prześlij komentarz