Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 12
Dzień ciągnął się niemiłosiernie. Marinette nie znosiła piątków. Zawsze wtedy mieli zajęcia do późna, a na samym końcu tego koszmarnego dnia były warsztaty z projektowania, których prowadzący wyjątkowo był na nią zawzięty. Nazywał się Pierre de la Coste i nie miał nic wspólnego z Domem Mody Lacoste, ale podobnie brzmiące nazwisko wyraźnie wpływało na jego manię wielkości. Jego życiową ambicją było poniżanie studentów, chyba tylko po to, żeby sam poczuł się lepiej. Po ostatnich zajęciach Marinette czuła się totalnie wypluta. Miała ochotę wpełznąć pod koc i spędzić tam cały weekend. Oczywiście, że drapieżny Pierre wyżył się na niej na warsztatach, bo przecież była jego ulubionym celem. Zawsze najgłośniej wyśmiewał jej projekty i twierdził, że żaden szanujący się dom mody nigdy nie zatrudni takiego beztalencia jak ona. Ale dzisiaj był wyjątkowo nieprzyjemny. W dodatku podarł jej projekt na oczach całej grupy, mówiąc, że w życiu nie widział podobnego ohydztwa. Marinette zaczekała, aż...