Zawsze masz mnie

A/N: Ta historia przyszła mi do głowy spontanicznie dzisiaj o świcie. Chyba wracam do nawyków z Sezonu 2, kiedy po niektórych odcinkach rodziły się kolejne fanfiki… Ale dzisiaj nie będzie to długie opowiadanie. Taki łan-szocik… Ale nie mogłam się powstrzymać!

Uwaga! Spojlery z odcinka „Gang of Secrets”! 😉

* * *

Coś było nie tak.

Adrien widział już Marinette w różnych stanach emocjonalnych – bywała podekscytowana, zdenerwowana, zmieszana, zdeterminowana, smutna… Ale jeszcze nigdy nie widział jej tak załamanej. Zupełnie jakby ktoś zgasił światło w pokoju albo jakby słońce zaszło… Oczy miała zaczerwienione i tylko ślepy by nie zauważył, że płakała. I to dużo…

Martwiło go to, że najwyraźniej coś w jej życiu się nie układało. Chciał jej pomóc, a nie wiedział nawet jak się do tego zabrać. Był beznadziejny w pomaganiu dziewczynom. Wczoraj na przykład wpadł na wspaniały w jego ocenie pomysł, żeby zaprosić Biedronkę do kina. Tak na poprawę humoru. I co? Strzeliła cały wykład o tym, jak beznadziejne są komedie romantyczne, a kiedy próbował z nią porozmawiać o uczuciach, stwierdziła, że czuje się wyśmienicie i musi popływać. Skoro nie poradził sobie z wsparciem Biedronki, to jak miałby poradzić sobie z pomocą Marinette, którą znał znacznie słabiej niż swoją super-partnerkę?

Ale dzisiaj zauważył wyraźną poprawę w nastroju Marinette. Alya otoczyła ją szczelną ochroną, porzucając towarzystwo chłopaków. Kiedy Nino zapytał, dlaczego nie mogą trzymać się w czwórkę, odparła, że Marinette potrzebuje jej wsparcia po zerwaniu z Luką. I zostawiła ich na dobre na resztę dnia. Przesiedziały w kącie cały dzień, ciągle o czymś nawijając szeptem. Adrien pomyślał wtedy, że chyba jednak nigdy nie zrozumie dziewczyn.

A jednak… Wieczorem znów opadły go wątpliwości. Może pod wpływem wiadomości przesłanej przez Lukę, który odwoływał kolejną próbę zespołu… On też nie zniósł dobrze tego rozstania. Dlaczego więc zerwali? Dlaczego tak wiele związków się nie udaje? Dlaczego jemu, Adrienowi, nie udało się z Kagami? Dlaczego nie udaje się z Biedronką? Dlaczego, dlaczego, dlaczego! Można oszaleć!

– Zdecydowanie wolę dorosłych właścicieli… – mruknął Plagg, który zaczynał mieć dość tych rozterek. – Wy, nastolatkowie świętego doprowadzilibyście do obłędu. A ostatnie, co można o mnie powiedzieć, to to, że jestem święty…

– Z tym się akurat zgodzę – odparł Adrien spokojnie, na co jego kwami zastrzygło uszami.

– No, no, no... Ktoś tu pokazuje pazury…

– Pazury? – podchwycił chłopak. – Co powiesz na nocny spacer? – uśmiechnął się krzywo.

– O nie! – zaoponowało kwami. – Wykluczone! Nocne powietrze mi szkodzi i w ogóle!

– Tak, tak… Oczywiście… Plagg, wysuwaj pazury!

Chwilę później był już na dachu domu Marinette. Właściwie to nie miał żadnego racjonalnego wytłumaczenia, dla którego postanowił ją odwiedzić. Całe szczęście, Plagg nie zdążył go zapytać o plany, bo nie umiałby odpowiedzieć, dlaczego nogi poniosły go właśnie tutaj. Nie miał pomysłu, jak miałby nawet zagadnąć Marinette, o co spytać, czy jak usprawiedliwić swoją wizytę. Chciał po prostu zobaczyć czy wszystko z nią w porządku. Chyba…

Tylko dlaczego zamiast ujawnić swoją obecność, chował się za kominem? Co za skończony dureń! I wtedy właśnie dobiegł go szept:

– Już nie mam siły, Tikki…

Zamarł w bezruchu. Czy Marinette właśnie powiedziała „Tikki”? Ta Tikki?! Serce przestało mu bić na moment, a on nawet zapomniał o oddychaniu. To niemożliwe! A jednocześnie tak banalnie oczywiste! Przez mózg przeleciało mu chyba ze sto obrazów, a elementy układanki wskoczyły na swoje miejsca – tak zupełnie po prostu.

– Marinette? – szepnął, lądując cicho tuż obok dziewczyny.

Może to było złudzenie, może pobożne życzenia, ale mógłby przysiąc, że widział mały czerwony błysk, zupełnie jakby spłoszone kwami schowało się między doniczkami w ostatniej chwili.

– Cz-Czarny K-Kocie? – zająknęła się Marinette.

W jej oczach dostrzegł wyraźną już panikę. Domyślił się, że zapewne próbowała odtworzyć ostatnie sekundy pobytu na balkonie. I z pewnością już zdążyła się zorientować, co mógł usłyszeć. Zabawne było obserwowanie jej wysiłków, żeby wymyślić jakąś wymówkę. Ileż to razy sam był w podobnej sytuacji!

– Czy to naprawdę źle, że się dowiedziałem? – przerwał jej te gorączkowe poszukiwania.

– Nikt cię nie nauczył, że nie należy podsłuchiwać?!

– Skąd miałem wiedzieć, że wybierzesz się na rozmowy ze swoim kwami na balkon… Musisz być ostrożniejsza.

– To może lepiej w ogóle ogłoszę to wszem i wobec! – rzuciła z irytacją, zła na siebie. – Jak w tym tempie będę się ujawniać, to zaraz pół Paryża będzie wiedzieć! Władca Ciem na pewno się ucieszy!

– A komu jeszcze powiedziałaś? – zdziwił się.

– Alyi… – mruknęła niewyraźnie.

– Alyi?! – powtórzył.

Najpierw poczuł rozczarowanie, że powierzyła swój sekret swojej przyjaciółce, a nie jemu. W końcu był jej oddanym partnerem! Ufali sobie! A potem przypomniał sobie zachowanie Alyi dzisiaj w szkole, wszystkie te opiekuńcze gesty wobec Marinette… I ścisnęło mu się serce na myśl, że on – jako Adrien – nie mógłby zaoferować jej tego samego wsparcia w ciągu dnia.

– Już nie mogłam dłużej, Kocie… – szepnęła usprawiedliwiającym tonem. – Byłam wykończona… Nawet sobie nie wyobrażasz, jakie to straszne tłumić to wszystko w sobie. Ja… Nie miałam nikogo…

– Zawsze masz mnie

– Nawet nie wiem, kim jesteś, Kocie… Jako partnera znam cię jak własną kieszeń, ufam ci bezgranicznie. Ale… Skąd mam wiedzieć, kim jesteś w cywilnym życiu?

– Znamy się, Marinette… Jesteśmy… – zaczął, ale natychmiast zasłoniła mu usta dłonią.

– Nie! Żadnych więcej ujawnianych sekretów. Nie chcę wiedzieć… Nie mogę. Nie dzisiaj… Za dużo tego. Nie chcę się zastanawiać, skąd mogłabym cię znać. Nie! – wyrzucała z siebie z prędkością karabinu maszynowego, a jemu przypomniał się wczorajszy słowotok Biedronki. – Wystarczy, że ty się dowiedziałeś… To katastrofa!

– Chyba KOTostrofa… – poprawił ją, a ona przewróciła wymownie oczami.

– Nie mogłeś się powstrzymać?

– To silniejsze ode mnie, Kropeczko…

Mrugnęła dwa razy zaskoczona. No tak, nazwał ją tak, jak zazwyczaj zwracał się do Biedronki. Zaraz pewnie oberwie za te żarty. Ale ona zamiast go zbesztać, znów spojrzała na niego z przestrachem i wyszeptała:

– I co teraz będzie?

– Wszystko się ułoży… – zapewnił ją, przytulając mocno do piersi.

– Skąd wiesz? – spytała gdzieś w okolicy jego serca, a on poczuł, jak od tego miejsca rozchodzi się ciepło po całym jego ciele.

– Nie martw się, Marinette. Zaopiekuję się tobą… – szepnął w jej włosy.

Komentarze

  1. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz ^.^' Wolałam obejrzeć odcinek zanim się odezwę.

    Taki krótki one-shocik na próbę nie jest zły, szczególnie że wyszedł słodziutki :)

    (Uwaga, spoilery do odcinka!)
    Nie mogłam uwierzyć, że Marinette powiedziała o swoim sekrecie najpierw Alyi a nigdy Czarnemu Kotu, ale z drugiej strony, Alya już udowodniła swoją wartość odrzucając Akumę ^.^

    Fajnie wymyśliłaś ten ciąg dalszy odcinka. Cieszę się, że Alya stała się teraz jeszcze bardziej opiekuńcza w stosunku do Marinette, niż była. Zrezygnowała nawet z obecności Nino, by zajmować się przyjaciółką :) Mam nadzieję, że teraz też będzie w stanie dać jej też lepsze alibi od kiedy jest w to zamieszana :D
    Teraz jednak, po przeczytaniu one shota jestem ciekawa jak Adrien pociągnie sytuacje z wiedzą kto jest Biedronką. Raz, jak wiemy, była to przyczyna katastrofy -.-'

    Wracamy jednak do rodziału: Podoba mi się. Krótko, słodko i na temat. Miło, że opisałaś dylemat Adriena w stosunku do Marinette "Zagadać, nie zagadać?" oparty o wcześniejsze faux pas z Biedronką. (Biedny, musiał słuchać jak ona gada przez cały film i później, jak opuścili seans ^.^')

    Miła odmiana z samym one-shotem, na pewno podchodzi to szybciej niż pisanie całego opowiadania :P Mam jednak nadzieję na coś solidniejszego w przyszłości. Jeśli jednak miałabyś ochotę na kolejnego one-shota to może coś z większym udziałem mojego biednego Luki? Biedactwo jest w rozsypce po wydarzeniach z "Prawdy"! (Ja z resztą też) T^T

    Tak czy inaczej, bardzo podoba mi się ta próba z one-shotem, jeśli będziesz miała ochotę na więcej takich prób też z chęcią przeczytam :) Zdrówka, weny i szczęścia i do zobaczenia pod kolejnym wpisem (jeśli będzie to opowiadanie rozdziałowe prawdopodobnie odezwę się pod ostatnim odcinkiem najpóźniej, by nie wybijać Cię z rytmu ^.^'')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, kilka one-shotów już napisałam, ale chyba żaden nie znalazł się tutaj na tym blogu. Będę musiała to uzupełnić w najbliższym czasie...

      Co do Luki... Też mi serce krwawi, jak sobie o nim pomyślę... To naprawdę świetny chłopak!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne:

Wybieram okładkę opowiadań!

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 20

Ta Noc - cz.20

Powiedziała TAK - cz. 1

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1