Miraculum FanFiction: Luka - cz. 7
Po kilkunastu minutach Marinette skończyła zadanie z chemii.
Była zadowolona, że Adrien tylko raz zwrócił jej uwagę na błąd w obliczeniach.
Cóż… Za to ona była lepsza z przedmiotów humanistycznych. Rzeczywiście świetnie
się uzupełniali.
- Zgłodnieliście? – w klapie w podłodze pojawiła się głowa
mamy Marinette.
- Yhm. – uśmiechnęła się Marinette, podnosząc głowę i
uśmiechając się do mamy.
Mama uśmiechnęła się w odpowiedzi. O ileż swobodniej dzisiaj
wyglądają! Wczoraj byli tak rozkosznie zakłopotani! Sabine razem z Tomem z
rozbawieniem roztrząsali całą tę wczorajszą sytuację do późnego wieczora.
Jeszcze długo po wyjściu Adriena chichotali na wspomnienie rozmowy z adoratorem
ich córki.
- Musicie uzupełnić paliwo. – powiedziała mama, zostawiła
tacę z przysmakami tuż obok klapy i dyskretnie się wycofała.
- Twoi rodzice doprowadzą Natalię do zawału. – zażartował
Adrien, który w kilku susach znalazł się przy tacy.
- Nie rozumiem… - zdziwiła się Marinette.
- Będą mnie tak dokarmiać, to przybiorę na wadze. Skończy
się moja kariera modela, ojciec się wścieknie i dostanie się Natalii za
nieupilnowanie mnie. – wyjaśnił z croissantem w ustach.
- Eee… - spoważniała nagle Marinette. – A propos…
- Pewnie chcesz mi powiedzieć, że i tak jestem za chudy. I
że trzeba mnie dokarmić. Zaczynam się czuć jak bezpański kot przygarnięty
wreszcie przez swoją panią…
- Eee… Adrien…? – Marinette spojrzała na niego nieśmiało. Uśmiech
spełzł mu z twarzy. Jego dowcip jej nie rozbawił, a zatem to coś poważnego.
- O co chodzi, Księżniczko?
- Eee… Lepiej będzie, jak usiądziesz…
- Marinette… - zaczął cicho. – Przerażasz mnie trochę.
- Wiesz… Bo tak pomyślałam…
- Błagam cię, po prostu to powiedz. Bo inaczej umrę z
niepokoju.
- Chodzi o twojego tatę. – powiedziała szybko, zamykając
oczy. Zupełnie jakby to miało w czymś pomóc. No, przynajmniej nie widziała jego
miny, kiedy usłyszał jej słowa.
- Tylko mi nie mów, że boisz się mojego taty! – roześmiał
się nagle Adrien. – To znaczy potrafi być przerażający i raczej nie należy do
wylewnych, ale jestem pewien, że będzie tobą oczarowany… - dodał szybko.
- No nie wiem. Wiesz, jaka jestem nieporadna. Tobie też to trochę
zajęło. A poza tym, na pewno się zbłaźnię, bo będzie mi zależało, żeby zrobić
dobre wrażenie. A wiesz przecież, że od lat jestem fanką twojego taty.
Podziwiam jego dorobek i to dzięki niemu tak naprawdę zajęłam się
projektowaniem. – uśmiechnęła się zakłopotana. – Ale czekaj. Nie o tym mieliśmy
mówić.
- To znaczy? – spoważniał.
- Pamiętasz, jak ci zginęła książka taty? – przeszła od razu
do rzeczy Marinette.
- Pamię… tam… - zawiesił głos i spojrzał na nią przerażony.
Przypomniał sobie, co Biedronka mu wtedy powiedziała. Kogo podejrzewała o bycie
Władcą Ciem. – Nie, Marinette. – powiedział chłodno. – Już przecież
rozwiązaliśmy ten problem. Nie może być Władcą Ciem, bo przecież nie mógł sam
na siebie wypuścić akumy!
- Eee… Adrien? – zająknęła się. – Myślę, że najwyższy czas
zaprowadzić cię do Mistrza Fu. On ci wszystko wytłumaczy.
- Marinette… - Adrien chwycił ją za rękę. Była lodowata. –
Naprawdę myślisz…? Że… mój tata…? Ja nie mogę w to uwierzyć, że nadal tak
myślisz!
- Adrien… Ja nie wiem. Ale Mistrz Fu powiedział, że księga
zaginęła wraz z miraculami ćmy i pawia. I najprawdopodobniej ten kto ma księgę,
posiada też te miracula.
- Pa… pawia? – zająknął się Adrien, czując jakoś niejasno,
że z czymś mu się ten paw kojarzy. – A jak ono wygląda?
- Było narysowane w książce. – odpowiedziała Marinette. –
Naprawdę musisz się spotkać z Mistrzem Fu. Ja… ja czuję, że coś pokręcę. To on
ci musi wszystko wytłumaczyć.
- Skąd ty wiesz, co było w tej książce? – spytał obcym
tonem, odsuwając się od Marinette.
- Oh… - zamknęła oczy, czując jak zimna fala strachu zalewa
jej serce. Zaraz Adrien powie, że go okłamała i ją rzuci. Kolejne obrazy
przelatywały jej przed oczami. Już widziała żałosny koniec ich historii, która
przecież zaczęła się dopiero wczoraj. Nie! To nie może się tak skończyć. Nie
tak szybko. Nie pozwoli na to.
- Marinette? – dotknął jej dłoni, zaniepokojony jej długim
milczeniem.
- Adrien. Ja ci to teraz wszystko wyjaśnię. Tylko proszę,
nie przerywaj. Wstrzymaj się z pytaniami i… ważnymi decyzjami do końca mojej
opowieści, dobrze?
- Z jakimi ważnymi decyzjami? – podchwycił.
- Pewnie się już do mnie nie odezwiesz więcej. –
odpowiedziała, a serce w niej zamarło. – Ale dobrze. Opowiem ci wszystko tak
jak było.
- Marinette, nie strasz mnie.
- Cicho. – położyła mu palec na ustach i uśmiechnęła się
smutno, jak poczuła pocałunek na nim. Kto wie, czy nie ostatni w jej życiu… -
Bo zaraz ucieknie mi resztka odwagi, żeby to opowiedzieć.
- Dobra, dawaj. Obiecuję siedzieć cicho.
---
- Dobra, dawaj. Obiecuję siedzieć cicho.
---
Komentarze
Prześlij komentarz