Miraculum FanFiction: Luka - cz. 8
Marinette zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Musiała mu
to wszystko opowiedzieć. Zrzucić ten ciężar z wątroby.
- Hmmm. Zaczęło się w tym dniu, kiedy Lila przyszła do
naszej szkoły. Poszła z tobą do biblioteki.
- Skąd wiesz? – wyrwało mu się.
- Poszłam za wami. – odpowiedziała. – Jak się zapewne domyślasz,
byłam zazdrosna. – uśmiechnęła się na wspomnienie tamtego dnia. Wtedy nie było
jej do śmiechu, ale dzisiaj była mądrzejsza o istotną wiedzę dotyczącą uczuć
Adriena. – Miałeś nie przerywać!
- Yhm. Już siedzę cicho.
- No i schowałam się za regałem. A ona tak nachalnie cię
podrywała, że myślałam, że ją rozszarpię. – zgrzytnęła zębami na samo
wspomnienie, a Adrien wyszczerzył się w uśmiechu. – No, trochę tam
narozrabiałam. Wiesz, jaka bywam niezdarna, jak się denerwuję… Kilka książek
zleciało, przewróciłam wózek, no… wiesz…
- A, to się wyjaśniło, skąd te hałasy!
- Miałeś nie przeszkadzać. – znowu go upomniała. – Bo nigdy
nie skończę. No i wtedy Tikki zauważyła twoją książkę i powiedziała, że musi
się upewnić, bo to może być bardzo ważna książka. A potem wysypały się
wszystkie twoje rzeczy z torby. I…
- To ty zabrałaś moją książkę?! – wykrzyknął Adrien w
oburzeniu. To przez Marinette miał te problemy? To przez nią ojciec zamknął go
w domu?
- ADRIEN!!! – wykrzyknęły w oburzeniu kwami.
- Przymknij się, bo ona nigdy nie skończy! – warknął Plagg.
- A nawet nie doszła do początku historii! – dodała Tikki. –
Dawaj, Marinette!
- Och, ok… No więc… Ech… Ja schowałam się pod stołem. NIE
PYTAJ, skąd się tam wzięłam! – wrzasnęła, widząc, że Adrien nabiera już
powietrza. – Błagam… Nie przerywaj. No i doskonale widziałam, jak Lila odsunęła
stopą twoją książkę, a potem ją zabrała. Więc jak tylko wybiegłeś z biblioteki
na trening, chciałam biec za tobą i ci powiedzieć, co z niej za złodziejka. Ale
Tikki kazała mi najpierw odzyskać książkę. Więc poszłam za Lilą do parku. Potem
ty przyszedłeś, a ona wyrzuciła książkę do śmietnika. I Tikki ją stamtąd
zabrała. A potem się zezłościłam, bo ona tak strasznie kłamała. No i zmieniłam
w Biedronkę, i jej nagadałam. A potem ona się zmieniła w Lisicę… Ciąg dalszy
znasz. A potem… - westchnęła. – A potem Tikki mi powiedziała, że to jest święta
książka o miraculach. I że jest ktoś, kto jej szuka od wielu lat. I
zaprowadziła mnie do Mistrza Fu. Ja już kiedyś u niego byłam, jak Tikki była
chora. – Adrien znów zaczerpnął powietrza, żeby zapytać, czy to znaczy, że
kwami chorują, ale Marinette była szybsza i znów położyła mu palec na ustach. –
I wtedy Mistrz Fu mi powiedział, że książka prawdopodobnie należy do Władcy
Ciem. I wtedy ja… - zamilkła.
- No dalej, Marinette… - zachęciła ją Tikki. – Dobrze ci
idzie…
- Strasznie cię przepraszam, Adrien. Ale w pierwszej chwili
pomyślałam… Pomyślałam… że to ty jesteś Władcą Ciem. – spojrzała na niego
przestraszona. Adrien roześmiał się głośno. Plagg popatrzył na niego z niesmakiem.
- Nie no, młody… Poważnie? Bawi cię to?
- Potem dowiedziałam się w szkole, że to jednak książka
twojego taty. I mi strasznie ulżyło. Że to nie ty. Ale z drugiej strony
oznaczałoby, że to twój tata jest Władcą Ciem. A potem twój tata stał się
ofiarą akumy… I już sama nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Po tym
wszystkim wróciłam do Mistrza Fu. Powiedziałam mu wszystko i że muszę oddać
książkę, bo inaczej nie wrócisz do szkoły. I spytałam go… spytałam… czy Władca
Ciem może nasłać akumę na siebie samego…
- I co ci powiedział? – zapytał Adrien bez tchu.
- Nie był pewien… - odpowiedziała Marinette zamierającym
tonem. – Nie powiedział kategorycznie, że nie… Tak mi przykro…
- Ale nie powiedział też kategorycznie, że tak. –
odpowiedział jej szybko Adrien. – Co było dalej? Jak książka wróciła do taty?
- Odniosłam mu ją.
- CO?!
- Mistrz Fu zrobił sobie zdjęcia każdej strony i zajął się
badaniem tajemnic naszych miraculów. A ja odniosłam książkę twojemu tacie.
- Oso… osobiście? – wykrztusił Adrien, patrząc na Marinette
z niedowierzaniem.
- Mówiłem ci, że jest odważna… - mruknął półgębkiem Plagg.
- No tak. – odpowiedziała tak po prostu. – Inaczej nie
wróciłbyś do szkoły.
- Och, Marinette! – wykrzyknął Adrien, gwałtownie ją
przytulając. – Dlaczego nic nie powiedziałaś? Zastanawiałem się, skąd nagle ta
zmiana decyzji. Ale tata nic mi nie chciał powiedzieć.
- Bo go o to poprosiłam. Żeby ci nie mówił.
- Nie wierzę, że zrobiłaś coś takiego dla mnie!
- Wiesz… Zazwyczaj robię dla ciebie znacznie groźniejsze
rzeczy.
- Ale jako Biedronka. A jako Marinette… Nie mogę w to uwierzyć. Jesteś… Jesteś… wiesz… nie ma słów na określenie, jaka jesteś cudowna! – spojrzał na nią z zachwytem, a zaraz potem pocałował.
---
- Ale jako Biedronka. A jako Marinette… Nie mogę w to uwierzyć. Jesteś… Jesteś… wiesz… nie ma słów na określenie, jaka jesteś cudowna! – spojrzał na nią z zachwytem, a zaraz potem pocałował.
---
Komentarze
Prześlij komentarz