Miraculum FanFiction: Luka - cz. 6
Było sobotnie popołudnie.
Marinette siedziała rozłożona na kanapie i powoli kończyła
czytać rozdział z podręcznika do historii. Jej lewa ręka zwisała z kanapy, a
palce bezwiednie przeczesywały włosy siedzącego na podłodze Adriena,
odrabiającego zadanie z chemii. Mama Marinette zerknęła ukradkiem na uczące się
dzieciaki i wycofała się cichutko do cukierni.
- Są rozkoszni… - zaśmiała się do męża.
- Dziwię się, że w ogóle mogą skupić się nauce. –
odpowiedział jej żartobliwie Tom.
- Wiesz, że ja też? – zdziwiła się Sabine. – Strasznie poważnie
do tego podeszli. Chyba możemy być dumni z naszej córki.
- Yhm. Wychodzi na to, że dobrze ją wychowaliśmy.
Przytulili się do siebie, a potem zabrali do pracy. Skoro
dzieciaki dzielnie zmagały się ze swoimi obowiązkami, oni także musieli trzymać
fason.
- Skończyłam… - westchnęła Marinette.
- A nie mogłabyś jeszcze poczytać czegoś? – zapytał Adrien
nieobecnym tonem. – To wzmaga moje możliwości obliczeniowe.
- Moje czytanie? – zaśmiała się cicho, podnosząc lewą rękę,
żeby zamknąć i odłożyć książkę. Adrien szybko ją złapał za nadgarstek.
- To, co robisz przy okazji czytania. – odpowiedział.
- O rany! Robiłam to zupełnie nieświadomie! – zarumieniła
się.
- O ile sobie przypominam, mieliśmy jeszcze zadane
przeczytanie jakiegoś opowiadania. – zasugerował.
- Adrien, już je przeczytałam.
- Kurczę…
- To ja sobie teraz odpocznę, a ty licz. – oparła się
wygodniej na poduszkach, przymknęła oczy i zanurzyła dłoń ponownie w jego
włosach.
- O tak. To rozumiem, Moja Pani. – uśmiechnął się Adrien i
wrócił do obliczeń, nieświadomie zamruczał.
Marinette otworzyła oczy.
- Czy ty… właśnie zamruczałeś?
- Niee… niemożliwe. – zmieszał się. - Mruczę tylko jako
Czarny Kot.
- Zamruczałeś, Adrienie Agreste.
- Jesteś pewna, że to nie mruczał Plagg? – droczył się
Adrien, kończąc zadanie z chemii.
- Gdzie go zostawiłeś?
- Ostatnio widziałem go na talerzu z camembertem w
objęciach.
- Talerz się zgadza. Camembert przeszedł już do historii. –
odezwał się Plagg z ukrytego za domkiem dla lalek talerza.
- Ok, Księżniczko. – westchnął Adrien. – Skończyłem chemię.
Twoja kolej.
- Jakbyś mi dał odpisać, to szybciej byśmy się wyrobili z
zadaniem domowym. – uśmiechnęła się przymilnie i mrugnęła porozumiewawczo.
- Ale to byłoby oszustwo. Jak się do tego ma pani podejście
do prawdomówności? – uśmiechnął się do niej szeroko.
- Wiem, wiem, Kocie… Ale pokusa była zbyt silna…
- Oj, Marinette. Nie łam mi serca, mówiąc, że nawet twój
kręgosłup moralny ma swoją cenę!
- Nie ma. – westchnęła. – Przecież i tak wiem, że muszę się
tego nauczyć. Tylko patrz mi na ręce. Na wypadek, gdybym zaczęła robić jakieś
głupoty. – usiadła prosto i wzięła zeszyt do chemii.
- Cóż… ręce też masz ładne. Choć miałem ochotę popatrzeć na
co innego. – podniósł się z podłogi i usiadł obok niej. Bardzo blisko, otaczając
ją ramieniem.
- Kocie, chemia.
- Taaak… chemia. – zamruczał całując ją w ramię.
- Jesteś niemożliwy! – poruszyła ramieniem, próbując go
zrzucić.
- Mhmm…
- Adrien, nie mogę się skupić, kiedy tak robisz.
- Mhmm… mnie to pomagało.
- Jesteś pewien, że mówimy o tym samym? – odwróciła się do
niego i spojrzała figlarnie. – Chcesz mi powiedzieć, że jesteś w stanie
przypomnieć sobie najważniejsze daty z… hmmm… Wielkiej Rewolucji, kiedy będę ci
robić taaak…? – i chuchnęła mu ciepłym oddechem w kark, jak kiedyś w pewnym
kultowym filmie zrobiła Marion pewnemu Robin Hoodowi. – Noo? Panie Agreste? Jak
tam data wybuchuuuuu Rewoluuuucji? – drażniła się z nim.
- Mhmmmm… Daj mi chwilę…
- Widzisz? – uśmiechnęła się z satysfakcją i pocałowała go w
policzek. – A teraz wracam do chemii.
- Nie sądziłem, że nauka może być taka przyjemna. – mruknął,
opierając policzek na jej ramieniu i zerkając, jak rozwiązuje zadanie.
- Yhm… - mruknęła rozkojarzonym tonem, całkowicie pochłonięta zadaniem z chemii.
- Tu ma być… - zaczął, ale go uciszyła niecierpliwym
syknięciem.
- Myślę, Kocie. – mruknęła.
- Już się przymykam, Moja Pani.
- Grzeczna Kicia. - uśmiechnęła się pod nosem i wróciła do zadania.
---
Czytaj opowiadanie "Luka" od początku
---
Czytaj opowiadanie "Luka" od początku
Komentarze
Prześlij komentarz