Ta Noc - cz.2
(2) – Milion guzików
A/N: Uwaga! Poniższy rozdział kwalifikuję do kategorii wiekowej 16+. Jeśli masz mniej lat, proszę o pominięcie tej części i przejście do końca rozdziału…
Temperatura i napięcie rosło wraz
z natężeniem pocałunków coraz to bardziej namiętnych. Wreszcie Marinette
popchnęła Adriena w stronę kanapy, a kiedy on – zaskoczony – usiadł, pociągnął
ją za sobą. Rozsiadła się wygodnie, oplatając nogami jego biodra.
– To nie zjemy nawet kolacji? –
zapytał z tym swoim kocim uśmiechem, z którego nie rezygnował mimo upływu lat.
Nabrał za to jeszcze większego uroku.
– Och, przymknij się – mruknęła.
– Za dużo planujemy…
– To ty zawsze byłaś od
planowania. Ja wolę działać.
– To działaj… – uśmiechnęła się
znacząco i odsunęła się nieco od niego.
Przyjrzał się krytycznie jej
sukience. Miała ze sto guzików. Wybrała ją chyba specjalnie po to, żeby się z
nim podrażnić.
– Serio, Księżniczko? – spytał z
krzywym uśmiechem. – To zajmie miesiące!
– No, nie przesadzaj! – odparła,
mrugając do niego zalotnie. – Taki superbohater jak ty poradzi sobie z tym bez
trudu… – dodała, przesuwając dłonią po linii guzików zapraszającym gestem.
– Jest ich chyba z milion… –
westchnął i przysunął ją sobie bliżej.
– No to bierz się do roboty,
Kotku. Moi rodzice nie będą siedzieć na kolacji przez wieczność.
– Kusicielka… – skomentował, a
ona zachichotała.
Zabrał się do rozpinania guzików,
ale Marinette miała plan, żeby utrudnić mu to zadanie. Pochyliła się, żeby go
pocałować, a kiedy on spojrzał na nią pytająco, szepnęła tuż przy jego ustach:
– Zaraz sprawdzimy czy masz
podzielność uwagi…
Zaczęła go całować, więc stracił
możliwość podglądania, gdzie znajdowały się kolejne guziki. Kompletnie nie
udawało mu się rozpinanie ich po omacku.
– Prościej będzie, jak po prostu
zedrę z ciebie tę sukienkę – wymruczał, przerywając pocałunek.
– To zostawimy na następny raz. –
Zachichotała. – Teraz bądź grzeczny. Czeka na ciebie bardzo ładna nagroda.
– No, nie wątpię. – Uśmiechnął
się znacząco, na co ona przewróciła oczami, a jemu udało się rozpiąć kolejne
kilka guzików.
– Siedź cicho! Naprawdę się
wykosztowałam.
– Zupełnie niepotrzebnie. Skąd w
dziewczynach to przekonanie, że muszą się wykosztowywać na bieliznę, skoro… –
urwał nagle, na widok koronkowego ramiączka, które się wyłoniło spod materiału
sukienki.
– Mówiłeś coś? – mruknęła z
półuśmiechem po dobrej chwili, ale zupełnie nie reagował.
Po prostu wpatrywał się w jej
ramiączko. Miał tak rozkosznie zagubiony wzrok, że Marinette miała ochotę po
prostu go zacałować na śmierć. Zamiast tego delikatnie wzięła jego rękę i
podniosła ją w stronę swojego ramienia. Przez cały czas nie spuszczała z niego
wzroku, a on nie odrywał spojrzenia od swojej dłoni.
– Nie jestem z porcelany… –
szepnęła, przytulając się do jego policzka.
Poczuła, że najwyraźniej ocknął
się z szoku, bo jego kciuk zaczął wędrować wzdłuż koronkowego ramiączka.
Westchnęła zadowolona. To była naprawdę bardzo dobra inwestycja…
– Znów te cholerne guziki… –
mruknął Adrien, gdy jego dłoń dojechała do miejsca, które zasłaniała sukienka.
– Rozpiąłeś dopiero jakieś pięć.
Gdzie tam do miliona! – roześmiała się Marinette.
– Naprawdę nie mógłbym jej
zerwać? – spytał, zerkając na nią błagalnie.
– A kto będzie zbierał te
wszystkie guziki z podłogi i potem je przyszywał?
– Podobno umiesz szyć…
– Chyba muszę cię zmotywować do
pracy… – Mrugnęła do niego. – Co powiesz na mały wyścig, Kocie? Jak za dawnych
czasów… – zaproponowała.
– Będziesz uciekać po paryskich
dachach, a ja będę cię gonił?
– Nieee… – przeciągnęła samogłoskę
i przesunęła dłoń po jego torsie. – Twoja koszula kontra moja sukienka?
– To niesprawiedliwe! Ja mam
tylko parę guzików na krzyż! – zaprotestował, podczas gdy Marinette przesunęła
dłoń po jego policzku, a potem po szyi i wzdłuż kołnierzyka. A potem zaczęła
rozpinać jego koszulę.
Nie tylko liczba guzików była
przeciwko niemu. Ścigał się z osobą, która szyjąc, latami ćwiczyła zręczność w
palcach. Jego długie palce pianisty tylko plątały się na ciasno umiejscowionych
guzikach jej sukienki, podczas gdy Marinette w parę chwil rozpięła wszystkie w
jego koszuli.
– I właśnie przegrałeś! –
oznajmiła z satysfakcją, zsuwając mu koszulę z ramion.
– Nie do końca… – wyszczerzył się
w uśmiechu.
– Mankiety się nie liczą! –
zastrzegła.
– Nie ten guzik miałem na myśli…
– zasugerował, a ona zaczerwieniła się okropnie.
– Świntuch! – skomentowała i wyrwała
koszulę z jego spodni.
Ostatni guzik, zahaczywszy o
pasek spodni, z trzaskiem oderwał się od tkaniny i zataczając łuk, wylądował na
środku pokoju, po czym spokojnie potoczył się pod biurko Marinette. Para na
kanapie obserwowała zarówno lot jak i późniejszą wędrówkę guzika, w rezultacie
wybuchając niepohamowanym śmiechem.
– Czyli jakieś guziki wylądowały
jednak na podłodze… – zauważył Adrien. – Mogę teraz? – spytał, chwytając brzeg
sukienki swojej dziewczyny.
– Nie ma opcji. Zamierzam ubrać
tę sukienkę jeszcze parę razy w życiu. Choćby na powrót moich rodziców! –
zastrzegła. – A poza tym, teraz już musisz przyznać, że wygrałam!
– A co było nagrodą?
– Dzisiaj ja rządzę.
– Ty zawsze rządzisz – westchnął.
– No dobrze, skoro wyścigi cię
nie zmobilizowały, to może ci powiem, że dół pasuje do góry? – mrugnęła do
niego.
– M-Marinette! – jęknął, a ręka
posłusznie ruszyła w stronę przeklętych guzików. Druga zaś powędrowała po jej
udzie. Dziewczynie nagle zabrakło tchu.
– O-oszu-kujesz… – westchnęła, z
trudem łapiąc oddech.
– Serio? – mruknął, udając
zaskoczenie swoim odkryciem. – Wychodzi na to, że to działa w obie strony… – stwierdził
i zaczął ją całować.
Po chwili wyczuł, że pozbył się
wystarczającej ilości guzików. Wsunął więc dłonie pod materiał, a potem delikatnie
zsunął je w dół, zdejmując sukienkę z ramion dziewczyny. I zaniemówił z
wrażenia.
– Widzę, że pojawiam się nie w
porę! – rozległo się tuż obok nich.
Marinette pisnęła i z powrotem nasunęła
na siebie sukienkę, zaś Adrien przytulił ją mocno w opiekuńczym geście, zanim
oboje zorientowali się, kto pojawił się w pokoju.
Był to Wayzz, kwami Mistrza Fu.
---
Ta Noc - cz. 1 <- Poprzednia część | Następna część -> Ta Noc - cz. 3
OMG OMG OMG!!!😲
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Wbrew wszelkim ostrzeżeniom i zdrowemu rozsądkowi przeczytałam rozdział przy ludziach. Teraz wszyscy pasażerowie tego tramwaju myśleli, że jestem wariatką. Norma 😜
Marinette uwodzi Adriena! 😱 😳 Nie wiem, jak się czuć z faktem, że nastoletnia dziewczyna jest bardziej kokieteryjna ode mnie, gdy ja jestem już w drugiej połowie 20 😨 Z drugiej strony nie mogłam przestać chichotać z wypiekami na twarzy 🤭 Ge-nial-ne! 😁
Jejku jej... Guziczki 😏🤭😳
I ostatecznie: Wayzz przybywa! 😃 Czyli Biedronka i Czarny Kot są potrzebni! 😊 Wooohoo! Impreza! 🎊 🎊 🎉 Na to czekaliśmy 😆 🤗
Taaa... Nie czytać w miejscach publicznych! 🤣
UsuńPisanie takich ostrzeżeń przed każdym rozdziałem na nic się zdaje, bo i tak ich nie przestrzegacie...
No nie sądziłam, że przyprawię Cię o wypieki na twarzy, bo tam się prawie nic nie wydarzyło (jeśli za standard przyjąć większość dostępnej obecnie literatury obyczajowej...) 😂
Wreszcie ktoś się ucieszył z przybycia Wayzza! Większość komentarzy na Wattpadzie była znacznie mniej serdeczna 🤣 Zupełnie jakby chcieli czytać o pozostałych 999 980 guzikach zamiast o kwami i miraculach... 😂