Miraculum FanFiction: Zagadka Chloe B. - cz. 4
Marinette stanęła w kącie z Alyą
i przyglądała się krzywo zabiegom Chloe wokół Adriena. Czuła narastającą
frustrację. Z wolą matki przekazaną w tajemniczym liście nie mogła konkurować.
Od samego początku wiedziała, że nie ma szans na zdobycie Adriena – on należał
do innej ligi. Ale z takim argumentem w ręce Chloe właśnie zostawiła ją daleko
w tyle w wyścigu po jego serce.
- Nie łam się! – pocieszała ją
przyjaciółka. – Przecież on nagle na nią nie poleci.
- Nie jestem pewna… - westchnęła
zrezygnowana Marinette. – Wiesz, że jego mama była dla niego ważną postacią. A
teraz się dowiedział, że zaplanowała mu już, kto ma być jego żoną. Nie
rozumiesz? Jego mama dała Chloe błogosławieństwo!
- Głupoty gadasz! – żachnęła się
Alya. – Przypomnij sobie „Dumę i uprzedzenie”!
- Że co? – spytała osłupiała
Marinette.
- „Dumę i uprzedzenie” –
powtórzyła Alya cierpliwie. – Tam też matka Darcy’ego zaręczyła syna w kołysce
z córką swojej siostry czy kuzynki. Tej rąbniętej Lady Catherine de Bourgh.
- No coś mi świta…
- A on i tak wybrał Elizabeth
Bennet.
- Bo ją kochał.
- No to na co czekasz? –
westchnęła Alya. – Bierz się do roboty, Lizzie!
Marinette roześmiała się z tego
żartu. Ale przyjaciółka wyglądała, jakby nie żartowała. Przewróciła oczami,
widząc reakcję Marinette. A następnie westchnęła ciężko i powiedziała:
- Musisz urokiem osobistym
przebić punkty za pochodzenie. Dziewczyno, czy ty nie widzisz, że masz spore
szanse? Tylko musisz w siebie uwierzyć! Już tyle osiągnęłaś! Umiesz się już
nawet odezwać przy Adrienie bez tego jąkania. Teraz wystarczy tylko zrobić
użytek z własnego rozumu i oczarować go. Wierz mi, masz wszystko, czego ci
trzeba!
- Nie wiem, nie wiem… - szepnęła
Marinette wciąż wpatrzona w Adriena rozmawiającego z Chloe.
- Patrzysz na nich i nawet nie
widzisz rzeczy oczywistych!
- To znaczy jakich?
- No patrz. On w ogóle nie bierze
się na te jej plewy. A ona też nie jest w nim zakochana. Raczej leci na niego,
bo on jest taki top of the top. Crème de la crème. Łapiesz?
- Nie znasz jeszcze określeń w
innych językach?
- Złośliwości zostaw sobie na
Chloe! – upomniała ją Alya. – Łap moje aluzje i wyciągaj właściwe wnioski. I
bierz się do roboty, bo Darcy czeka. A czas ucieka.
- Ale… co ja ma zrobić? – spytała
Marinette bezradnie.
- Weź się w garść! – zirytowała
się Alya. – Już nie pamiętasz, że kiedyś tańczyliście ze sobą? Po prostu idź do
niego i poproś go do tańca.
- Chyba oszalałaś!
- O, idzie tutaj! – szepnęła
dziko Alya, a Marinette od razu się zdenerwowała.
- Ratujcie, dziewczyny! – powiedział
Adrien z udawanym przestrachem.
- A co się stało? Chloe zamówiła
ci już ślubny garnitur? – zażartowała Alya, co wywołało rumieniec u Adriena,
zaś Marinette spuściła wzrok.
- To nie jest śmieszne, Alya. –
odpowiedział poważnie. – Zupełnie nie wiem, co jej odbiło.
- No to przecież jasne! –
prychnęła Alya. – Wygląda na to, że postanowiła cię łapać na męża.
- Przecież nawet nie jest we mnie
zakochana! – żachnął się Adrien.
- Skąd wiesz? – wyrwało się
milczącej dotąd Marinette.
- A kto tu mówi o miłości? – zaśmiała
się w tej samej chwili Alya.
Adrien spoglądał zdezorientowany
to na Alyę, to na Marinette. Jakby sam nie wiedział, której z nich ma najpierw
odpowiedzieć. W końcu doszedł do wniosku, że jednak bardziej zaintrygowała go
uwaga Alyi.
- Wiesz, jeśli o mnie chodzi, to
wolałbym ożenić się z dziewczyną, którą kocham. Z wzajemnością.
- Biorąc pod uwagę, że połowa
żeńskiej populacji w Paryżu się w tobie kocha, nie powinieneś mieć problemu ze
znalezieniem takiej żony. – podsumowała Alya.
- Kochają się w popularnym
modelu.
- Którym jesteś.
- To tylko fasada. – skrzywił
się.
- Ja ci tylko tłumaczę, że dla
większości dziewczyn nie stanowi to problemu. A na początek wystarczy.
Pozostaje tylko wybrać.
- Alya, Alya… W miłości nie
chodzi o pozory. A Chloe sprawia wrażenie, jakby tylko one się liczyły.
- Ale skąd wiesz, że nie kocha
cię naprawdę? – Alya powtórzyła pytanie swojej przyjaciółki, które pozostało
bez odpowiedzi.
- Chloe jest dla mnie jak
siostra. – wyznał. – A poza tym, jak na mnie patrzy, to nie ma we wzroku tego
czegoś, co… - tu chrząknął zakłopotany i dokończył niezręcznie, obrzuciwszy
ukradkowym spojrzeniem Marinette: - … co powinna mieć.
- Yhm… - mruknęła Alya ze
zrozumieniem. A zrozumiała z tego ukradkowego spojrzenia znacznie więcej niż
Adrien chciał powiedzieć.
- Myślę, że powinieneś z nią
porozmawiać. – odezwała się nagle Marinette, wciąż wpatrzona w swoje stopy.
- A myślisz, że nie próbowałem? –
westchnął. – Jakbym gadał do ściany.
- Dzisiaj to raczej się nie uda.
– odpowiedziała mu Marinette, zerkając na niego przelotnie. – Jest za bardzo
podekscytowana listem od mamy. Myślę, że jest głucha na jakiekolwiek argumenty.
- Masz rację. – Adrien kiwnął
głową. – Ale ślepa nie jest. Chodź. Zatańczymy!
I zanim Marinette się
zorientowała, co się dzieje, pociągnął ją na parkiet.
---
Komentarze
Prześlij komentarz