Posty

Miraculum FanFiction: Tamten Dzień - cz. 23

Już było po wszystkim. Policja wykonała swoją robotę, mama dostała się pod opiekę lekarzy. Natalia zadbała o wszystko. Nawet o komunikat dla prasy. W wieczornych wiadomościach Marinette z rodzicami mogła obejrzeć krótki reportaż sprzed domu Adriena. „Szokujące wiadomości dotarły do nas dzisiejszego popołudnia. Zmarł sławny projektant mody, Gabriel Agreste. Dzisiaj rano odnaleziono go w gabinecie. Prawdopodobnie zmarł na zawał serca. Okoliczności jego śmierci wyjaśnia policja. Z naszych nieoficjalnych źródeł wiemy, że nie stwierdzono udziału osób trzecich. Dla wiadomości mówiła Clara Contard.” I tyle. Marinette odetchnęła z ulgą. Pomyśleć, że to wszystko jakoś się ułożyło. Na szczęście nikt nie połączył faktów i nie okrzyknięto Gabriela Agreste’a najniebezpieczniejszym przestępcą, który od dwóch lat prześladował mieszkańców Paryża. Adrienowi i tak będzie się trudno żyło ze świadomością, kim tak naprawdę stał się jego ojciec. Przynajmniej nie musi żyć z przyklejoną etykietką syna s...

Miraculum FanFiction: Tamten Dzień - cz. 22

- Śniadanie było przepyszne, ale w życiu się tak nie umęczyłem. – skomentował Adrien, kiedy weszli do pokoju Marinette, zostawiając rodziców na dole. - Umęczyłeś? – podchwyciła Marinette, zamykając klapę. - No, być tak blisko ciebie i musieć się pilnować. - Nie musiałeś się pilnować. – odpowiedziała, podchodząc do niego. - Wierz mi, musiałem. – uśmiechnął się, obejmując ją mocno. - Mmmm… - Znów to robisz. - Co takiego? - To swoje „mmmm”. - Nie robię tego specjalnie. - Mmmm. – kiwnął głową z powątpiewaniem. Z dołu dobiegł ich kolejny wybuch śmiechu. - Moja mama chyba w życiu nie śmiała się tak dużo, jak przy was. – wyznał Adrien. - Nie śmiała się tyle przed zniknięciem? – zdziwiła się Marinette. - Nie pamiętam, żeby w ogóle dużo się śmiała. Jakoś tak na nas działacie… - Jak to działamy? – uśmiechnęła się i mrugnęła do niego. - Uszczęśliwiająco. – odpowiedział, rumieniąc się nagle. - Yhm… - mruknęła, przytulając się do niego. – Też działasz na mnie… hm...

Miraculum FanFiction: Tamten Dzień - cz. 21

- Teraz myślę, że te kwiaty to był głupi pomysł! – szepnęła Emilie Agreste i nerwowym ruchem poprawiła włosy. - Nie przejmuj się tak mamo. Rodzice Marinette są naprawdę przemili. – uspokoił ją Adrien, ściskając jej dłoń i prowadząc do drzwi mieszkania Marinette. - Trzeba było kupić czekoladki. - Sama powiedziałaś, że to byłoby przywożenie drzewa do lasu. - Ach, no tak! Masz rację, kochanie! – mama się roześmiała wreszcie. – Ale może to ty powinieneś wręczyć te kwiaty? - Wystarczy mi jedna. – mruknął Adrien, zarumieniwszy się lekko. Wyciągnął z bukietu mamy jedną stokrotkę. Mama obrzuciła go szybkim spojrzeniem pełnym czułości. Zadzwonili do drzwi. Usłyszeli szybkie kroki i z pewnością czyjeś potknięcie, bo coś upadło. Adrien uśmiechnął się do siebie i nastawił na widok Marinette. Nikt nie upadał tyle razy, co ona. Otworzyła drzwi sekundę później, rozcierając biodro. - Dzień dobry, pani! – przywitała się z tym swoim uśmiechem, od którego topniało serce. - Już ci mówi...

Miraculum FanFiction: Tamten Dzień - cz. 20

W niedzielny poranek to pierwsze promienie słoneczne obudziły Adriena. Odruchowo zacisnął powieki i przewrócił się na drugi bok. Jak dobrze, że dzisiaj jest wolne! Będzie mógł pospać nieco dłużej. O ile zaraz Plagg nie zacznie jęczeć o kolejną porcję sera. Nagle wróciła mu świadomość tego, co wydarzyło się wczoraj. Rozbudził się od razu. Poczuł w sercu bolesny uścisk i taką straszliwą tęsknotę za tym małym, sarkastycznym stworzonkiem, wiecznie głodnym i zakochanym w śmierdzącym camembercie. A jednak… Jednak tak mu oddanym i tak bliskim. Nawet się nie pożegnali wczoraj ze swoimi kwami. Tajemniczy Strażnik Miraculów przyszedł, pozabierał wszystko i zniknął. Jak powiedział Marinette – już go nie znajdą pod tamtym adresem. Adrien nawet nie wiedział, co to za adres. Jego myśl odpłynęła od razu w stronę Marinette. O Boże, co to był za cudowny wieczór! Jeszcze nie wierzył, że to wszystko się wydarzyło. Że tak bezkarnie mógł ją wczoraj tulić i całować. I prawie, prawie udało mu się ją na...