Miraculum FanFiction: Pocałunek prawdziwej miłości - cz. 3
- Tak naprawdę to chciałem cię jeszcze
za coś przeprosić… - szepnął Czarny Kot po chwili milczenia.
- Tak? – podchwyciła, zerkając na
niego z ciekawością.
- Wydaje mi się, że byłem dzisiaj
dla strasznie niemiły. – wyznał i pokręcił głową.
- No, ale przecież byłeś pod
wpływem zaklęcia. – odpowiedziała Biedronka, biorąc go za rękę.
Spojrzał na nią zdumiony. Ten
gest… Nie spodziewał się go zupełnie.
- Gdybyś nie wziął na siebie
tamtej strzały, to ja byłabym dla ciebie niemiła. – dodała cicho. – Pytanie,
czy ty byś wiedział, jak zdjąć zaklęcie.
- No właśnie, skąd wiedziałaś? –
spytał, a potem zaczerwienił się okropnie, bo przecież po skończonej walce
Biedronka powiedziała coś… o pocałunku?
- Nauczycielka w szkole
wspominała, że książę zwykle łamie zaklęcie, całując księżniczkę. – wyrecytowała
Biedronka, patrząc przed siebie, przez co zupełnie umknął jej rumieniec na
twarzy Czarnego Kota.
Spojrzał na nią uważnie. Czyżby
byli na tej samej lekcji dzisiaj rano?!
Po chwili Biedronka zerknęła na
niego, zaniepokojona jego długim milczeniem i zobaczyła zdumienie na jego
twarzy.
- No co? – roześmiała się. –
Przecież chodzę do szkoły. Ty nie?
- Nie no, jasne… - mruknął
zmieszany. Biedronka nie pasowała do żadnej z koleżanek z klasy.
- No więc, jak oberwałeś tamtą
strzałą, to próbowałam przemówić ci do rozumu. Ale kiedy nic nie działało, to
wreszcie sobie przypomniałam, co mówiła nauczycielka i już wiedziałam, co mam
zrobić. Tylko ty strasznie się broniłeś. Nie sądziłam, że to będzie takie
trudne.
- Czyli… ty mnie kochasz,
Biedronsiu? – spytał cicho.
- Co?! – zerwała się na równe
nogi. – Skąd taki pomysł, Kocie?!
- Noo… Twój pocałunek złamał złe
zaklęcie.
- Bo miał złamać.
- Tylko prawdziwa miłość stopi
lód w sercu. – zażartował.
- Nie wyjeżdżaj mi tu tekstami z
„Krainy lodu”. – zgasiła go.
- Ale co ty chcesz od „Krainy
lodu”? – zdziwił się.
- Mnie raczej niepokoi, że
cytujesz mi tu bałwanka z kreskówki…
- Akurat ten bałwanek był
najmocniejszym punktem tej bajki.
- A ja myślałam, że mamtęmoc,
mamtęmoc… - mruknęła.
- Biedronko, ja cię nie poznaję!
– westchnął Czarny Kot. – Jakaś złośliwa bestia się w tobie obudziła. Czy to
dziadostwo, którym zostałem trafiony jakoś przeszło na ciebie?
- Przepraszam, Czarny Kocie. –
zreflektowała się. – Sama nie wiem, co mnie opętało. To chyba przez te twoje
insynuacje.
- No, ja cię bardzo przepraszam!
Ale to nie są żadne insynuacje! – obruszył się. – To potwierdzony w wielu
bajkach fakt, że działają tylko pocałunki prawdziwej miłości.
- Fakt potwierdzony w bajkach… -
mruknęła i zmrużyła oczy. – Ja nie wierzę, że my naprawdę prowadzimy tę
rozmowę, Kocie. To skończone farmazony!
- Nieprawda! – zaperzył się,
także zrywając się na równe nogi.
Podszedł do niej i stanął tuż
przed nią. Spojrzał jej w oczy z bardzo bliska.
- Gdyby tak było, nie zdjęłabyś
czaru Mrocznego Amora… - szepnął.
I pocałował ją. Z premedytacją.
Niech się dzieje, co chce! Ale w końcu dzisiaj były walentynki, a ona… ona była
dla niego jedyną dziewczyną na świecie, którą kochał.
---
---
Komentarze
Prześlij komentarz