Miraculum Fanfiction: Róża - cz. 5

Marinette wiedziała już jedno. W jej życiu nic już nie było takie samo. Nadal nie wiedziała, co ma z tym zrobić i jak dojść ładu z tym bałaganem w jej sercu. Ale wiedziała na pewno, że w niepojęty dla niej sposób Czarny Kot zaczął wypierać z jej serca Adriena…

Pierwszy sygnał, że coś zaczęło się zmieniać, zanotowała w poniedziałkowy poranek, kiedy w szkole po raz pierwszy od ponad roku zachowała całkowity spokój przy Adrienie. I to nie taki pozorny spokój, jaki udawało jej się już od paru miesięcy zachowywać w jego obecności, ale taki prawdziwy – wewnętrzny. Po prostu nagle ustały te wszystkie motyle w jej brzuchu, które powodowały te dziwne wybuchy ekscytacji i popychały ją do robienia tych wszystkich głupot, kiedy tylko Adrien się do niej odezwał, spojrzał na nią albo po prostu był w pobliżu.

Najpierw zaniepokoił ją brak tych objawów. Potem poczuła ulgę, że normalnieje. A następnie wpadła w panikę, że zaczyna się zakochiwać w Czarnym Kocie, co oczywiście nie mogło mieć miejsca! Biedronka musi zachować pełen profesjonalizm! Nie może sobie pozwolić na jakieś sentymenty wobec swojego partnera! Zaraz się jednak uspokoiła. Była zbyt rozsądna na tracenie głowy dla Czarnego Kota. Co z tego, że okazał się wrażliwym i inteligentnym chłopakiem? Myślącym o innych. I jednocześnie takim… pociągającym? Nie. Nie! Tego ostatniego wcale nie pomyślała!

Westchnęła z irytacją.
- Wszystko w porządku, Marinette? – spytała ją Alya.
- Jasne! – odpowiedziała z udawaną swobodą.
- Może poszłybyśmy dzisiaj razem do kina? – zaproponowała Alya.
- Bardzo chętnie. Przyda mi się chwila relaksu. – zgodziła się Marinette, otrząsnąwszy się już z dziwacznych myśli o Czarnym Kocie.
- Będziesz miała coś przeciwko, jeśli Nino i Adrien do nas dołączą?
- Nie, skądże. – odpowiedziała beztrosko Marinette, zupełnie nie zwracając uwagi na zdumione spojrzenie swojej przyjaciółki.
- Marinette?
- No co?
- Nie… nie chcesz mi o czymś powiedzieć?
- O czym?
- N-no… nie wiem… Dziwnie się zachowujesz…
- Nie martw się, Alya. Ja po prostu… - Marinette urwała na chwilę, po czym dokończyła z uśmiechem: - Chyba normalnieję.
- To… nie masz nic przeciwko temu, żeby Adrien poszedł z nami do kina?
- Absolutnie. Wszystko w porządku. A na co idziemy?
- Grają dzisiaj u nas taki mini-maraton filmowych wersji bajek Disneya. No wiesz… Aktorska wersja „Kopciuszka” i „Pięknej i Bestii”.
- Naprawdę? – Marinette uniosła brwi z niedowierzaniem. – Namówiłaś chłopaków na coś takiego?
- No, aż sama się zdziwiłam. – roześmiała się Alya. – To znaczy, wiesz… - uśmiechnęła się szeroko i mrugnęła porozumiewawczo. – Nino pójdzie ze mną na każdy film. Ale Adrien naprawdę mnie zdziwił. Nie sądziłam, że się zgodzi. Ale jak tylko usłyszał, że wybierasz się z nami, zgodził się bez wahania! – dodała znacząco.
- Aha… - mruknęła Marinette.
- Aha?! – wykrzyknęła Alya. – Tylko tyle?
- No, a co mam powiedzieć?
- Wyście się pozamieniali uczuciowo, czy co?!
- Jestem pewna, że Adrien ma zupełnie inne powody, żeby pójść z nami do kina. Nie dam się wkręcić. – powiedziała Marinette poważnym tonem. – Nie będę się karmić nieuzasadnioną nadzieją. Już nie. Tamte lody wylądowały na ziemi, Alya.
- Och, Marinette! – westchnęła współczująco przyjaciółka.
- Już dobrze, Alya. Nic się nie martw. Wszystko w porządku. – uśmiechnęła się dzielnie Marinette. – Już wszystko w porządku. – powtórzyła cicho.
Jej złamane serce jakimś niepojętym sposobem się posklejało…

---
Róża cz. 4  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->  Róża cz. 6


Komentarze

Popularne:

Wybieram okładkę opowiadań!

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 20

Ta Noc - cz.20

Powiedziała TAK - cz. 1

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1