Znalazłam swoją niszę, w której moja twórczość wreszcie czuje się swobodnie. To fanfiction. Czytacie na własną odpowiedzialność, bo moje fanfiki ociekają spoilerami :-)
Spotkanie autorskie - 23.11.2018
Pobierz link
Facebook
Twitter
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
-
Jeśli jesteście zainteresowani spotkaniem ze mną, serdecznie zapraszam do Krakowa w piątek 23 listopada br. o godz. 19:00 - Kawiarnia Literacka, ul. Krakowska 41.
Pojawił się w szkole niespodziewanie. Z pewnym siebie uśmiechem przywitał zebrany już na dziedzińcu szkoły niezły tłumek uczniów – każdy w swoim gronie przyjaciół lub wielbicieli. O tak… To był jego żywioł. Był przyzwyczajony do wzbudzania powszechnego zainteresowania i zachwytu gdziekolwiek się pojawił. Nie inaczej było dzisiaj. Wszystkie rozmowy ucichły, wszystkie oczy wpatrzone były w niego. Tak, to lubił… Rozejrzał się uważnie. O, chwileczkę. Ktoś zignorował jego pojawienie się. Dwie dziewczyny gadały jak najęte w kącie, zupełnie nie zwracając na niego uwagi. Ani na to, jakie poruszenie wywołał. „Wyzwanie przyjęte” pomyślał i ruszył zdecydowanym krokiem w ich stronę. - Nie no, śmiech na sali! – zirytowała się Chloe, czym przyciągnęła uwagę znajdujących się nieopodal kolegów z klasy. – No co wy?! Przecież to… niedorzeczne! – dodała ze złością, widząc, że nowy przystojniak kieruje prosto do tej gamoniowatej Marinette Dupain-Cheng. Marinette była właśnie w trakcie opowiadania s
- Ależ ta Iza głupia! – zdenerwowała się nagle Marinette. Czarny Kot zachichotał. Był wieczór, a oni jak zwykle grali w HOMM5. To znaczy Marinette grała przy asyście Czarnego Kota. - A niby to czemu? - No patrz, ma gościa na talerzu, to będzie leciała z tym chorym Nekromantą, żeby wskrzeszać swojego męża. - Tak technicznie rzecz ujmując, to ona chyba nie zdążyła wyjść za mąż – wtrącił Czarny Kot. Spojrzała na niego ironicznie. - Widzę, Kotku, że naprawdę się wciągnąłeś? – mrugnęła do niego, a on poczuł niepokojący dreszcz na plecach, słysząc, jak nazywa go „Kotkiem”. - Nic z tych rzeczy. – Wzruszył ramionami dla niepoznaki. – Widocznie tamtego kocha prawdziwą miłością. Nie będzie się nagle odkochiwać i zakochiwać w jakimś Mrocznym Elfie. - Ale patrz, ile on dla niej zrobił. Ile poświęcił! Przeszedł nawet ten cały Ryt Prawdziwej Natury. Swoją drogą, możesz mi Kocie pogratulować przenikliwości. Miałam rację, że Agrael nie był demonem. - Gratuluję. – Ukłonił jej się i
Marinette zaczerwieniła się gwałtownie i zamarła dosłownie na moment. Adrien w pierwszej chwili nawet nie zrozumiał, co Marinette właśnie powiedziała. Informacja docierała do niego powoli. I opornie. Nagle ogarnęła go ogromna radość. W tym samym momencie Marinette uczyniła ruch, jakby miała natychmiast uciec z balkonu. Zadziałał niezawodny instynkt Czarnego Kota i Adrien w ostatniej chwili złapał Marinette za nadgarstek. Musiał ją zatrzymać. Musiał dowiedzieć się więcej. - Puść. – wyszeptała. - Nie mogę. - Nie mów nikomu, proszę. – poprosiła cicho. – On nie może się dowiedzieć. - Dlaczego? - Nie. Nie przeżyję tej kompromitacji. - Czemu miałaby to być kompromitacja? – dopytywał się zaciekawiony. - Kocie… Puść, proszę. - Powiedz mi, Marinette. - Nie zaryzykuję tej przyjaźni. – odpowiedziała zdecydowanym tonem. - Trochę za późno na to. – odpowiedział jej z uśmiechem. - Naprawdę mu to powiesz? – zapytała, a w jej oczach pojawiło się rozczarowanie. - Nie muszę. On j
(20) – Nowy dzień Uporczywy dzwonek telefonu wdarł się do uszu śpiącego Adriena, wyrywając go z mocnego snu. Mruknął niezadowolony i zaspany sięgnął po smartfona. Dzwoniła mama. Dlaczego nie przyszła normalnie go obudzić? Zanim do końca sformułował to głupie pytanie, jego wzrok spoczął na Marinette śpiącej obok na brzuchu z twarzą wtuloną w poduszkę. Na ten widok natychmiast wróciły wszystkie wspomnienia minionej nocy, a na myśl o jej finale zrobiło mu się gorąco. Telefon znów zaczął dzwonić. – Jeszcze chwilkę… – wymamrotała niewyraźnie dziewczyna i nakryła się kołdrą. Adrien uśmiechnął się z rozczuleniem i wreszcie odebrał połączenie. – Halo? – szepnął. – Jeszcze śpicie? – zaśmiała się Emilie. – Powiedziałabym, że nie chciałam was budzić, ale to by było jawne kłamstwo. Najwyższy czas wstawać… – Która godzina…? – mruknął bardziej do siebie niż do mamy. – Zbliża się dziesiąta. Obawiam się, że możecie mieć dzisiaj dużo pracy, więc powinniście doprowadzić się do względnego porządku. A pot
Uwaga! Będą spoilery! Jeśli nie oglądałaś/eś odcinka "Mr Pigeon 72", to odradzam czytanie dzisiejszego postu! *** Wiele obiecywałam sobie po dzisiejszym odcinku "Mr Pigeon 72". Wszyscy czekaliśmy na to, żeby zobaczyć, co się stanie po tym, jak Marinette wyznała Alyi, że jest Biedronką. Zgodnie z moimi przypuszczeniami Alya zabrała się do wspierania przyjaciółki w ogarnięciu wszystkich aspektów bycia Strażnikiem Miraculów. I bardzo dobrze! Niech Marinette wreszcie nie robi wszystkiego sama, bo można się zajechać... Jestem zachwycona Kagami, tym że nadal przyjaźni się z Marinette i że wyczuwa jej emocje. Jej zachowanie wobec Adriena może się wydawać nieco zaskakujące - nagle po takim totalnym oddaniu Adrienowi, odpuściła go sobie całkowicie. Ale jeśli przypomnimy sobie odcinek, w którym debiutowała ("Riposta"), to wszystko staje się bardziej logiczne... Tam po przegraniu pojedynku w szkole całkowicie zrezygnowała z zajęć szermierki. Zero-jedynkowo. Albo na 1
Komentarze
Prześlij komentarz