Szalik dla Dwojga - Cz. 12
UWAGA! Ostrzeżenie przed
spoilerami! „Komplikatorka”
---
Szalik dla Dwojga - cz. 11 <- Poprzednia część | Następna część -> Szalik dla Dwojga - cz. 13
- Chyba byłeś w błędzie, mały – skomentował
Plagg w chwili, gdy Adrien zbierał szczękę z podłogi.
Właśnie oglądali program na żywo
z piekarni rodziców Marinette, gdzie sławny rockman – Jagged Stone – uczył się
piec. A przed chwilą muzyk ujawnił tajemnicę różowej sypialni Marinette.
Sypialni wytapetowanej zdjęciami Adriena Agreste’a.
- To na pewno ma jakieś
racjonalne wytłumaczenie – wymamrotał chłopak.
- Tak, na pewno! – przytaknął z
przekąsem Plagg.
- Biedna Marinette. Ona się
załamie. Przecież ten program oglądała cała klasa!
- Hmmm… - mruknęło kwami niewyraźnie.
- Co za „hmmm”? – podchwycił
Adrien.
- Bardziej niż oczywistą sensacją
przejąłeś się samopoczuciem swojej przyjaciółki? – Plagg wyszczerzył się w uśmiechu.
- Och, przymknij się, Plagg! –
zirytował się Adrien.
Znów czuł mętlik w głowie. To jak
to w końcu było z Marinette?! Czy oni wszyscy dookoła myśleli, że on jest w
Marinette zakochany? Czy on naprawdę musi na każdym kroku im przypominać, że to
jest po prostu jego najlepsza przyjaciółka? Jedna z najbliższych mu osób!
Dlaczego wszyscy dokładają do tego jakieś dodatkowe podteksty?
Otrząsnął się z zamyślenia na
widok cudacznego superzłoczyńcy, którego twarz ukazała się na ekranie
telewizora. Nie czas na zastanawianie się nad opinią wszystkich dookoła na
temat tego, kim dla niego jest Marinett Dupain-Cheng. Piekarnia jej rodziców
stała się właśnie miejscem działania Władcy Ciem. Czarny Kot miał robotę.
Kiedy wylądował na balkonie
Marinette, poczuł się tam niemal swobodnie. Kilka razy już tu był. Choć nigdy
jeszcze w tak poważnych okolicznościach. Biedronka już na niego czekała, choć
właściwsze byłoby określenie, że uratowała go z opresji po tym, jak
Komplikatorka rzuciła nim w furgonetkę. Nawet nie miał okazji podziękować. Trzeba
było brać się do roboty.
Biedronka bezceremonialnie odchyliła
klapę w podłodze balkonu i weszła do pokoju Marinette. Czarny Kot zawahał się.
W sumie bywał tu na balkonie, ale nigdy nie wchodził do pokoju swojej
przyjaciółki. Poza tym jednym razem, kiedy był zaproszony do niej – jako Adrien
– na granie w Ultra Mecha Strike’a przed turniejem.
Nieśmiało podążył za Biedronką i
wtedy osłupiał z wrażenia. Rzeczywiście było tu pełno jego zdjęć. Przy łóżku.
Pod łóżkiem. Pod kanapą. Co ta dziewczyna robiła z tym wszystkim?
Nie miał czasu na zastanawianie
się. Biedronka wciąż odwracała jego uwagę od zdjęć. Była mocno podenerwowana,
ale to było w sumie zrozumiałe – przed chwilą Komplikatorka prawie zdjęła jej
kolczyki. A może była zdenerwowana, bo łapiąc długopis Komplikatorki,
przypadkowo chwycili się za ręce, a on przytrzymał jej dłoń o jedną chwilę za
długo? Biedronka w sumie nie wyrwała swojej ręki, nie powiedziała ani słowa –
poza lekkim chrząknięciem. To on wycofał się, pamiętając jak ostatnio
zareagowała na różę. Więc może… Może coś drgnęło?
Nie, to tylko pobożne życzenia… Niemożliwe
jest, żeby w ciągu paru dni zmieniła swój obiekt westchnień. Jak powiedziała
Marinette, takie rzeczy się nie zdarzają.
A jednak…
Kiedy powiedział jej na koniec, że
ona jest dziewczyną z jego snów, tylko roześmiała się i nazwała go niemądrym
kotkiem. Nie odrzuciła go tak jak dotychczas. Czy to się nazywa postęp?
---
Szalik dla Dwojga - cz. 11 <- Poprzednia część | Następna część -> Szalik dla Dwojga - cz. 13
Komentarze
Prześlij komentarz