Szalik dla Dwojga - Cz. 9

UWAGA! Ostrzeżenie przed spoilerami! "Mrożyciel"

Marinette sama nie wiedziała, który dzień może nazwać najgorszym w swoim życiu. Czy ten, w którym Adrien podzielił się z nią sekretem związanym z Kagami. Czy raczej ten, kiedy – jak skończona idiotka! – postanowiła towarzyszyć mu w ich pierwszej randce. I kiedy widziała, jak czule się żegnają po tych okropnych łyżwach.
- Uch! – wykrzyknęła z irytacją.
Rzuciła piękny szmaragdowy szal na biurko i wyszła na balkon. Dlaczego ona się w ogóle stara?! Po co robi ten cholerny szalik?! Co to ma niby dać? Przecież ona nie chce Czarnego Kota, prawda? Zupełnie bez sensu dała mu nadzieję, że jeśli da szalik Biedronce, to ona odwzajemni jego uczucia. Kiedy o tym rozmawiali kilka dni temu, zasugerowała się tym, co mówił Czarny Kot. Że chce zrobić coś miłego dla Biedronki, że chce dać jej prezent urodzinowy. Wydawało jej się to całkiem niewinne. Tymczasem on wrócił do wyznawania jej miłości, mimo że ona wyraźnie mu powiedziała, że lubi kogoś innego.
Tyle, że ten jej Ktoś właśnie zaczął się umawiać na randki z dziewczyną. I tą dziewczyną nie była ona, Marinette.
- Uch! – prychnęła w ciemność.
- Ciężki dzień? – Usłyszała obok siebie.
No tak, Czarny Kot. Zerknęła szybko na niego. Był smutny. Przez moment poczuła lekkie ukłucie żalu. Wiedziała, że go skrzywdziła. Zresztą… Dał jej to odczuć, kiedy odmówił współpracy i postanowił działać na własną rękę. A jednak, kiedy wpadła w tarapaty, wrócił do niej. Pomógł jej. Znów byli zespołem. Razem pokonali Mrożyciela. Czyli… Jak to w końcu było teraz między nimi? To znaczy między nim a Biedronką. Bo przecież z Marinette nic go nie łączyło. Poza zamówieniem na zielony szal…
- Chyba odwołam zamówienie – szepnął Czarny Kot.
- Och, nie! Kocie, nie możesz! – wykrzyknęła zaskoczona i chwyciła go za rękę. Zerknął na nią szybko, ale odwrócił wzrok.
- Dlaczego nie mogę? – mruknął. – Przecież niczego nie obiecywałem Biedronce. Ona nic nie wie o tym szalu. Nie czeka na niego.
„No jak to nie?” – chciała krzyknąć Marinette.
- Ale… Ja już kupiłam materiał… - powiedziała zamiast tego.
- Nie miałaś racji… Nie ucieszyła się – wyznał nagle.
- Och, Kocie! Dlaczego nie poczekałeś na szal? – spytała rozżalona.
- Chciałem być dla niej miły! Już kiedyś przyjęła ode mnie różę. Co mi szkodziło znów spróbować?
- A nie wydaje ci się, że trochę na nią naciskasz? – zezłościła się nagle Marinette.
- Ja wcale na nią nie naciskam!
- Nie, wcale! – prychnęła ironicznie. – Tylko wręczasz jej różę i ponawiasz wyznania!
- To jest beznadziejne! – był tak pochłonięty własnymi emocjami, że nie zwrócił uwagi na potknięcie Marinette, która nagle sobie uświadomiła, co powiedziała. – Ona zawsze będzie patrzyła na mnie jak na przyjaciela. Czy podobał ci się kiedyś ktoś, kto widzi w tobie tylko przyjaciółkę? – spytał w przestrzeń.
Marinette poczuła się rozdarta. Z jednej strony jego pytanie było – o ironio losu! – trafieniem w samą dziesiątkę. Co było, na swój przewrotny sposób, dość zabawnym zbiegiem okoliczności. Z drugiej jednak – a była to strona dominująca – Czarny Kot niechcący dotknął najbardziej bolesnej tajemnicy jej serca. I tego, co najbardziej zraniło ją podczas dzisiejszego wyjścia na lodowisko.
- Jeśli musisz wiedzieć… - Westchnęła. – To tak. Był taki ktoś, kto mi się podobał i kto widział we mnie tylko przyjaciółkę. Wy wszyscy widzicie we mnie tylko przyjaciółkę! – dodała z irytacją.
- Jacy znowu „my wszyscy”? – spytał zdziwiony, przechodząc nieświadomie do defensywy.
- Chłopcy.
- No chyba nie wszyscy – zaprzeczył. – O ile dobrze pamiętam, byłaś już na randce z Nathanielem, Nino i z Luką. – Zaczął wyliczać na palcach.
- Słucham?! – wykrzyknęła zdumiona.
- O tych trzech wiem. Kto wie, z kim się jeszcze umawiasz.
- Zależy, jak traktować te twoje wizyty – mruknęła w odpowiedzi, a on rzucił jej szybkie spojrzenie.
- Czysto przyjacielsko – odpowiedział ostrożnie.
- No właśnie… - Westchnęła. – Widzisz… Nathaniel po prostu szukał pokrewnej duszy i wydało mu się, że skoro razem chodzimy na zajęcia artystyczne, to jestem właśnie kimś takim. Nino nie mógł być we mnie zakochany, skoro godzina zamknięcia w klatce z Alyą sprawiła, że stracił dla niej głowę. Gdyby był zakochany, to nie zmieniłby obiektu swoich westchnień, że się tak wyrażę, tak szybko i tak łatwo. Takie rzeczy się nie zdarzają... – urwała nagle.
- Ale… Nie są niemożliwe?
- Czasami wydaje mi się, że wszystko jest możliwe. To znaczy, taką mam nadzieję. A czas leczy rany… - dodała po chwili, bardziej karmiąc się tą nadzieją, niż gotowa była to przyznać.
Po tych słowach zamilkli oboje i każde zatopiło się w swoich myślach.
- A Luka? – spytał po chwili Czarny Kot z dziwną chrypką, zerkając na nią z ukosa.
- Luka jest po prostu bardzo mądry – odpowiedziała cicho.
Tak. Luka od razu się zorientował, o co chodzi. I po prostu pozwolił jej pobiec za chłopcem, w którym była zakochana.

---
Szalik dla Dwojga - cz. 8  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->  Szalik dla Dwojga - cz. 10


Komentarze

Popularne:

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1

Ta Noc - cz.20

Ta Noc - cz.19

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 4

Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 13