Szalik dla Dwojga - Cz. 9
UWAGA! Ostrzeżenie przed spoilerami! "Mrożyciel"
---
Szalik dla Dwojga - cz. 8 <- Poprzednia część | Następna część -> Szalik dla Dwojga - cz. 10
Marinette sama nie wiedziała,
który dzień może nazwać najgorszym w swoim życiu. Czy ten, w którym Adrien
podzielił się z nią sekretem związanym z Kagami. Czy raczej ten, kiedy – jak
skończona idiotka! – postanowiła towarzyszyć mu w ich pierwszej randce. I kiedy
widziała, jak czule się żegnają po tych okropnych łyżwach.
- Uch! – wykrzyknęła z irytacją.
Rzuciła piękny szmaragdowy szal
na biurko i wyszła na balkon. Dlaczego ona się w ogóle stara?! Po co robi ten
cholerny szalik?! Co to ma niby dać? Przecież ona nie chce Czarnego Kota,
prawda? Zupełnie bez sensu dała mu nadzieję, że jeśli da szalik Biedronce, to
ona odwzajemni jego uczucia. Kiedy o tym rozmawiali kilka dni temu,
zasugerowała się tym, co mówił Czarny Kot. Że chce zrobić coś miłego dla
Biedronki, że chce dać jej prezent urodzinowy. Wydawało jej się to całkiem niewinne.
Tymczasem on wrócił do wyznawania jej miłości, mimo że ona wyraźnie mu
powiedziała, że lubi kogoś innego.
Tyle, że ten jej Ktoś właśnie zaczął się umawiać na
randki z dziewczyną. I tą dziewczyną nie była ona, Marinette.
- Uch! – prychnęła w ciemność.
- Ciężki dzień? – Usłyszała obok
siebie.
No tak, Czarny Kot. Zerknęła
szybko na niego. Był smutny. Przez moment poczuła lekkie ukłucie żalu. Wiedziała,
że go skrzywdziła. Zresztą… Dał jej to odczuć, kiedy odmówił współpracy i
postanowił działać na własną rękę. A jednak, kiedy wpadła w tarapaty, wrócił do
niej. Pomógł jej. Znów byli zespołem. Razem
pokonali Mrożyciela. Czyli… Jak to w końcu było teraz między nimi? To znaczy
między nim a Biedronką. Bo przecież z Marinette nic go nie łączyło. Poza
zamówieniem na zielony szal…
- Chyba odwołam zamówienie –
szepnął Czarny Kot.
- Och, nie! Kocie, nie możesz! –
wykrzyknęła zaskoczona i chwyciła go za rękę. Zerknął na nią szybko, ale
odwrócił wzrok.
- Dlaczego nie mogę? – mruknął. –
Przecież niczego nie obiecywałem Biedronce. Ona nic nie wie o tym szalu. Nie
czeka na niego.
„No jak to nie?” – chciała
krzyknąć Marinette.
- Ale… Ja już kupiłam materiał… -
powiedziała zamiast tego.
- Nie miałaś racji… Nie ucieszyła
się – wyznał nagle.
- Och, Kocie! Dlaczego nie
poczekałeś na szal? – spytała rozżalona.
- Chciałem być dla niej miły! Już
kiedyś przyjęła ode mnie różę. Co mi szkodziło znów spróbować?
- A nie wydaje ci się, że trochę
na nią naciskasz? – zezłościła się nagle Marinette.
- Ja wcale na nią nie naciskam!
- Nie, wcale! – prychnęła
ironicznie. – Tylko wręczasz jej różę i ponawiasz wyznania!
- To jest beznadziejne! – był tak
pochłonięty własnymi emocjami, że nie zwrócił uwagi na potknięcie Marinette,
która nagle sobie uświadomiła, co powiedziała. – Ona zawsze będzie patrzyła na
mnie jak na przyjaciela. Czy podobał ci się kiedyś ktoś, kto widzi w tobie
tylko przyjaciółkę? – spytał w przestrzeń.
Marinette poczuła się rozdarta. Z
jednej strony jego pytanie było – o ironio losu! – trafieniem w samą
dziesiątkę. Co było, na swój przewrotny sposób, dość zabawnym zbiegiem
okoliczności. Z drugiej jednak – a była to strona dominująca – Czarny Kot
niechcący dotknął najbardziej bolesnej tajemnicy jej serca. I tego, co
najbardziej zraniło ją podczas dzisiejszego wyjścia na lodowisko.
- Jeśli musisz wiedzieć… -
Westchnęła. – To tak. Był taki ktoś, kto mi się podobał i kto widział we mnie
tylko przyjaciółkę. Wy wszyscy widzicie we mnie tylko przyjaciółkę! – dodała z
irytacją.
- Jacy znowu „my wszyscy”? –
spytał zdziwiony, przechodząc nieświadomie do defensywy.
- Chłopcy.
- No chyba nie wszyscy –
zaprzeczył. – O ile dobrze pamiętam, byłaś już na randce z Nathanielem, Nino i
z Luką. – Zaczął wyliczać na palcach.
- Słucham?! – wykrzyknęła
zdumiona.
- O tych trzech wiem. Kto wie, z
kim się jeszcze umawiasz.
- Zależy, jak traktować te twoje
wizyty – mruknęła w odpowiedzi, a on rzucił jej szybkie spojrzenie.
- Czysto przyjacielsko –
odpowiedział ostrożnie.
- No właśnie… - Westchnęła. –
Widzisz… Nathaniel po prostu szukał pokrewnej duszy i wydało mu się, że skoro
razem chodzimy na zajęcia artystyczne, to jestem właśnie kimś takim. Nino nie
mógł być we mnie zakochany, skoro godzina zamknięcia w klatce z Alyą sprawiła,
że stracił dla niej głowę. Gdyby był zakochany, to nie zmieniłby obiektu swoich
westchnień, że się tak wyrażę, tak szybko i tak łatwo. Takie rzeczy się nie
zdarzają... – urwała nagle.
- Ale… Nie są niemożliwe?
- Czasami wydaje mi się, że
wszystko jest możliwe. To znaczy, taką mam nadzieję. A czas leczy rany… -
dodała po chwili, bardziej karmiąc się tą nadzieją, niż gotowa była to
przyznać.
Po tych słowach zamilkli oboje i
każde zatopiło się w swoich myślach.
- A Luka? – spytał po chwili
Czarny Kot z dziwną chrypką, zerkając na nią z ukosa.
- Luka jest po prostu bardzo
mądry – odpowiedziała cicho.
Tak. Luka od razu się
zorientował, o co chodzi. I po prostu pozwolił jej pobiec za chłopcem, w którym
była zakochana.
---
Szalik dla Dwojga - cz. 8 <- Poprzednia część | Następna część -> Szalik dla Dwojga - cz. 10
Komentarze
Prześlij komentarz