Powiedziała TAK - cz. 7
10 lat później
- Dasz wiarę, ile osób przypisuje sobie zasługę wyswatania nas? – zagadnął Luka, który właśnie przeglądał w telefonie życzenia z okazji pierwszej rocznicy ich ślubu.
---
Powiedziała TAK – cz. 6 <- Poprzednia część
- Dasz wiarę, ile osób przypisuje sobie zasługę wyswatania nas? – zagadnął Luka, który właśnie przeglądał w telefonie życzenia z okazji pierwszej rocznicy ich ślubu.
Marinette poderwała głowę znad biurka,
na którym szkicowała kolejny projekt i spojrzała na niego pytająco.
- No, ile?
- Naliczyłem już szóstkę.
- Szóstkę?! – zaśmiała się i odwróciła
się na krześle w jego stronę zaintrygowana.
- No, mama, która rości sobie
prawa pierwszeństwa – zaczął wyliczać.
- W sumie ma rację. To przecież
ona wysłała mnie po ciebie. Wiesz, tamtego dnia, kiedy się poznaliśmy.
- Myślisz, że już wtedy sobie
upatrzyła ciebie na synową?
- Im częściej o tym myślę, tym
bardziej jestem pewna – potwierdziła Marinette. – Kogo tam jeszcze masz?
- Juleka.
- Oczywiście. – Zaśmiała się.
- Ona z kolei twierdzi, że gdyby
nie zapraszała cię co chwilę do nas, a mnie nie zachęcała do porozmawiania z
tobą o moich uczuciach, to nic by z tego nie wyszło.
- Co też nie jest takie zupełnie
bez sensu… - przytaknęła Marinette. – Dalej?
- Kagami.
- A co z nią? – Marinette, mimo
upływu lat, spięła się wewnętrznie na samo wspomnienie swojej dawnej rywalki.
- Pomogła mi pozbyć się
konkurencji.
- Cała ona. Oczywiście. –
Westchnęła Marinette. – Ile razy mam ci powtarzać, że nie wybrałam ciebie jako
nagrody pocieszenia? Nie jestem z tobą dlatego, że Adrien był zajęty. Gdyby tak
było, rzuciłabym cię natychmiast po ich rozstaniu, nie sądzisz?
- Dzięki za przypomnienie,
Ma-Marinette… - Uśmiechnął się z wdzięcznością Luka, a ona tylko zaśmiała się:
- Zrobiłeś to specjalnie!
- Może troszkę. Lubię jak się o
to złościsz.
- Kogo masz jeszcze na liście? –
wróciła do tematu.
- Alyę.
- Ach, no tak. – Zachichotała
Marinette. – Główna swatka. Nie do wiary, jak moje życie uczuciowe było
zajmujące dla niej!
- To chyba miłe mieć kogoś, kto
tak bardzo się o ciebie troszczy?
- Wiadomo. Pod warunkiem, że nie
wtrąca się co pięć minut w twoje sprawy i nie dyktuje ci, z kim się masz
umawiać.
- Teraz ma co innego na głowie.
- Masz rację. Ale Alya ma wprawę
w opiece nad bliźniętami. Nawet tak żywotnymi jak małe Lahiffiątka.
- To dopiero są sapotiki! –
Roześmiał się Luka.
- Kto jeszcze?
- Co: kto jeszcze? – nie
zrozumiał.
- Naliczyłam cztery osoby, a ty
powiedziałeś, że masz sześć.
- Sass i Tikki.
- Sass i Tikki to nie osoby –
zauważyła.
- W życiu nikt nie obraził mnie
bardziej! A żyję już bardzo długo! – wykrzyknęła oburzona Tikki.
- Chciałam tylko powiedzieć, że
jesteś kimś więcej niż tylko
człowiekiem – usprawiedliwiła się Marinette.
- Niezła próba, Marinette… -
mruknęła Tikki. – Gdyby nie twój stan, powiedziałabym ci do słuchu!
- Jaki stan? – podchwycił Luka,
zerkając na żonę uważnie.
- Ups… - pisnęła Tikki, zgromiona
wzrokiem przez swoją posiadaczkę.
- Ehm… No, bo… - zająknęła się
Marinette, a Luka natychmiast odłożył telefon i podszedł do niej szybko.
Ukląkł przed nią i spojrzał na
nią pytająco. I z nadzieją w oczach.
- Ma-Marinette?
- Mama Ma-Marinette, Luka… -
szepnęła uszczęśliwiona.
A on natychmiast porwał ją w
ramiona i okręcił się wraz z nią na środku pokoju. Szczęśliwy jak jeszcze nigdy
w życiu.
---
Powiedziała TAK – cz. 6 <- Poprzednia część
Komentarze
Prześlij komentarz