Powiedziała TAK - cz. 6
Następnego ranka Luka obudził się
z uśmiechem na ustach. Właściwie to ten uśmiech nie schodził mu z twarzy od
dwóch dni. Od kiedy Biedronka przyniosła mu miraculum, a on odkrył, że jego
super dziewczyna jest jednocześnie superbohaterką. Bo przecież mógł nazwać –
póki co nieoficjalnie – Marinette swoją dziewczyną, skoro wczoraj byli na
randce?
---
Powiedziała TAK – cz. 5 <- Poprzednia część | Następna część -> Powiedziała TAK – cz. 7
Westchnął. „Nieoficjalnie”,
właśnie… Poprosiła go wczoraj o zachowanie tajemnicy. Nie był do końca pewien,
czy chodziło o pocałunki, o uczucia, czy może o status związku? Właściwie poza
pocałunkami cała reszta i tak była dla niego niejasna. Same pocałunki jednak
dawały mu nadzieję i na wzajemność uczuć, i na nazwanie ich parą.
I ta nadzieja spowodowała, że melodia,
która od jakiegoś czasu grała w jego sercu, zmieniła nieco treść. Czuł, że
powinien zagrać nową piosenkę. Aż zaśmiał się w duchu na myśl, że w tym tempie
nie nadąży z graniem nowych utworów!
Kiedy przed południem Juleka
zajrzała do jego pokoju, zastała go grającego. Tym razem utwór był romantyczny,
ale radosny zamiast melancholijnego.
- O, widzę, że ci się poprawiło?
– mruknęła siostra.
- Nawet bardzo. – Uśmiechnął się
w odpowiedzi.
- Dowiem się?
- Na pewno, Jules. Wkrótce.
- Zaprosiłam dzisiaj Marinette –
powiedziała nagle.
- Dobrze. – Kiwnął głową.
- Może z nią porozmawiasz?
- Może.
- Luka?
- Tak, Jules?
- A, nie. Nic. Porozmawiaj z nią,
proszę.
- Dobrze.
Kiedy Juleka wyszła, Luka jeszcze
przez chwilę z namysłem spoglądał w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą
stała. Czuł, że Juleka miała jakiś ukryty powód w tych zaproszeniach. Domyślał
się, że pewnie chciała, żeby on wreszcie się zdobył na odwagę i wyznał Marinette
swoje uczucia. Skąd mogła wiedzieć, że już to zrobił, a Marinette odpowiedziała
mu wzajemnością.
W napięciu czekał na popołudnie.
Nie był pewien, czy po wczorajszej randce Marinette sama poszuka okazji, żeby
go zobaczyć, czy raczej będzie go unikać.
***
Wyczuł jej obecność. Wiedział, że
jest gdzieś w pobliżu. Przez chwilę czuł pokusę, żeby sprawdzić, czy zajrzy do
niego, czy jednak pójdzie dalej. Ale zaraz potem stwierdził, że woli nie
ryzykować i mimo wszystko ją zobaczyć. Nawet jeśli ona nie szukała okazji do
spotkania jego. To było silniejsze od niego. Po prostu musiał ją zobaczyć.
Natknął się na nią w wąskim
przejściu obok kuchni. Stanęli naprzeciwko siebie, wstrzymując oddech i
wpatrując się sobie w oczy. Czas przestał istnieć.
- Cześć… - szepnął w końcu.
- Cześć, Luka… - Uśmiechnęła się
w odpowiedzi.
- Jak się masz?
- Bardzo dobrze. A ty?
- Doskonale. Napisałem nową
piosenkę – wymknęło mu się, zanim pomyślał.
- Och, naprawdę? – zainteresowała
się. – Spodoba mi się?
- No, ja myślę! Dzisiaj rano po
prostu musiałem ją zagrać. Nadal nie mogę uwierzyć, że wczoraj wydarzyło się
naprawdę… - szepnął, nieświadomie zmniejszając i tak tę minimalną odległość
między nimi.
- Wydarzyło się naprawdę –
potwierdziła również szeptem, też zbliżając się do niego.
- I nadal trzymamy to w
tajemnicy? – upewnił się, nieświadomie nachylając się w jej stronę.
- Jeszcze trochę postoimy w tym
korytarzu i tyle będzie z sekretu. – Mrugnęła do niego.
- Ale tak trudno jest mi pójść
sobie, kiedy jesteś tuż obok – wyznał, obejmując ją.
- No idź już… - mruknęła,
przytulając się do niego. – Jeśli Juleka nas przyłapie tutaj, to chyba zapadnę
się pod ziemię.
- Wstydzisz się mnie? – zaśmiał
się w jej włosy.
- Nie wstydzę. Tylko ostatnio
strzeliła mi wykład na temat zawracania chłopakom w głowach. Boję się jej.
Luka zachichotał.
- No dobrze, Ma-Marinette.
Przekonałaś mnie. Wiem, że Juleka potrafi być groźna.
„Szczególnie jeśli się odgraża,
że kogoś wypatroszy jak śledzia i powiesi na rufie.” – dodał w myślach.
Poderwała głowę i spojrzała mu w
oczy, a on natychmiast pochylił się i ją pocałował. W zamierzeniu miał to być krótki
pocałunek. Ale po wczorajszej randce coś takiego jak „krótki pocałunek”
przestało istnieć w ich słowniku. Po prostu nie potrafili zdobyć się na
rozejście się w przeciwnych kierunkach.
- Widzę, że jednak ze sobą
porozmawialiście. – Rozległo się nagle tuż obok nich.
Oderwali się od siebie i
spojrzeli w bok. W korytarzu stała Juleka i patrzyła na nich z półuśmiechem. A
oni oboje natychmiast się zarumienili.
---
Powiedziała TAK – cz. 5 <- Poprzednia część | Następna część -> Powiedziała TAK – cz. 7
Komentarze
Prześlij komentarz